Aktualności

Od redakcji

Życie pełne smaku!

Od pasji do sukcesu  Wszystko zaczęło się od prostego pomysłu – wprowadzenia do swojej diety tłuszczów wysokiej jakości – opowiada Gabriela Żurawska - pasjonatka zdrowej żywności i właścicielka rodzinnej olejarni Olejvita. - W Łodzi brakowało lokalnych olejów tłoczonych na zimno, więc postanowiliśmy działać. Założyliśmy małą rodzinną olejarnię, gdzie kontrolujemy cały proces produkcji, od wyboru ziaren po butelkowanie. Dzięki tłoczeniu w temperaturze poniżej 40 stopni nasze oleje zachowują pełnię właściwości zdrowotnych. Co było największym wyzwaniem? Początki były bardzo trudne. Oleje tłoczone na zimno były wtedy niszą. Był to czas, kiedy ludzie nie mieli wiedzy, w jaki sposób wykorzystywać oleje tłoczone na zimno i jaką wartość dodaną wniosą oleje w ich życie. Zaczęła się żmudna praca, która wywoływała frustrację i potworne zmęczenie. - Nie każdy wiedział, jak stosować oleje i jakie korzyści mogą przynieść zdrowiu. To była ciężka, niedochodowa praca, pochłaniająca oszczędności i ogromną ilość energii. Do tego dochodziły problemy techniczne – maszyny się psuły, a my uczyliśmy się wszystkiego na własnych błędach.  W pewnym momencie firmowe wyzwania zaczęły wpływać na jej życie osobiste. Przeżyła rozwód, który był dla niej ogromnym ciosem. Musiała na nowo poukładać zarówno swoje życie, jak i firmę.  Poddać się czy iść dalej?  - Wiele razy myślałam, że to wszystko mnie przerasta. Jednak po trudnych chwilach przyszła refleksja – rachunek sumienia. Zaczęłam inwestować nie tylko w firmę, ale i w siebie. Jogging stało się moim azylem. Bieganie to był czas tylko dla mnie, nikt i nic mi nie przeszkadzało. Startowałam nawet w kilku konkursach biegowych, dla własnej przyjemności, nie licząc na spektakularne sukcesy. Dzięki temu nabrałam sił i motywacji, by iść dalej. Małymi krokami firma stawała się coraz bardziej rozpoznawalna, a klienci, którzy zakupili u nich produkt, za jakiś czas wracali po kolejną butelkę oleju. I oto marka Olejvita zawitała na półki sklepów zielarskich, sklepów ze zdrową żywnością i na półki w aptekach. Największy sukces? Jednym z największych sukcesów było uczestnictwo w międzynarodowych targach w Paryżu. Olejvita pojawiła się na największej imprezie branżowej w Europie, gdzie spotkała się z niesamowicie pozytywnym odbiorem.  - To była dla mnie chwila, kiedy poczułam, że wszystkie trudności miały sens. I sensem był też nowy etap mojego życia. To właśnie mój narzeczony wniósł do mojego świata mnóstwo ciepła i radości. Co więcej, cały czas aktywnie wspiera mnie w prowadzeniu firmy. To właśnie z Paryża wróciliśmy zmotywowani i z optymizmem patrzymy w przyszłość.   Plany na przyszłość? - Chcę, żeby nasze oleje były jeszcze bardziej rozpoznawalne - nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Myślę też o wprowadzeniu nowych produktów, takich jak ekologiczne oleje smakowe. Zamierzam dalej rozwijać naszą olejarnię, ale też zachować równowagę między pracą a życiem prywatnym. Pasja daje siłę, by przetrwać trudne chwile! Nie bój się zaczynać od małych kroków by zacząć własny biznes. Najważniejsze to znaleźć coś, co sprawia radość.   - Jeśli gotujesz, zacznij od serwowania swoich potraw rodzinie czy sąsiadom. Chwal się tym, w czym jesteś dobry, bo właśnie to może stać się fundamentem twojego sukcesu. Ważne też, by się nie poddawać – każda porażka może być cenną lekcją! Historia Gabrieli i jej wspaniałych olei to dowód na to, że pasja, wytrwałość i wiara w siebie mogą przekształcić marzenia w rzeczywistość!   Czytaj dalej

0 0

Od redakcji

0 0

Od redakcji

Niech rak kobiet nie tyka!

Drogie Panie teraz o sprawach typowo kobiecych, a jakże ważnych dla waszego zdrowia, czyli profilaktyka raka piersi i raka szyjki macicy. Statystki pokazują, że zachorowalność na te rodzaje nowotworów w ciągu ostatnich lat wzrosły kilkakrotnie, zwłaszcza wśród młodych kobiet. Rak piersi – brzmi strasznie zwłaszcza, że dotyczy tych części ciała, które są utożsamiane z kobiecością. Ten rodzaj raka jest szczególnie niebezpieczny, bo stanowi aż 25% wszystkich nowotworów wykrywanych u kobiet. Zachorowalność szczególnie dotyczy kobiet miedzy 50 a 69 rokiem życia, ale to nie oznacza, że nie dotyczy młodszych kobiet, które również muszą mieć się na baczności, bo zachorowalność znacząco wzrosła już po ukończeniu 20 lat. Mimo wielu kampanii zwiększających świadomość profilaktyki raka piersi to wciąż większość kobiet w Polsce nie wykonuje regularnie badań i co jest przerażające, że jest duży odsetek, które nigdy nie były u ginekologa albo ich jedyna styczność była przy urodzeniu dziecka. I tutaj nie ma większego znaczenia miejsce zamieszkania, choć rzeczywiście profilaktyka kobiet mieszkających na wsiach jest znacznie mniejsza niż w mieście. Rozumiem, że wstydzicie się wizyty u ginekologa albo nie wiecie jak zacząć, ale tak jak w przypadku facetów, też musicie wziąć sprawy w swoje ręce - a w tym przypadku piersi! Samobadanie powinno się wykonywać raz w miesiącu i to dotyczy każdej kobiety po 20 roku życia. Wykonanie jest banalnie proste: „Stojąc nago przed lustrem unieś ręce wysoko do góry i przyjrzyj się czy nie widzisz zmian w kształcie swoich piersi, czy skóra nie jest przebarwiona, czy nie marszczy się lub nie jest napięta. To samo skontroluj trzymając ręce na biodrach. Ściśnij swoją brodawkę i sprawdź czy nie wydziela się z niej płyn. Będąc pod prysznicem, połóż swoją lewą rękę z tyłu głowy, a prawą na lewej piersi. Lekko naciskając trzema środkowymi palcami zataczaj drobne kółeczka wzdłuż piersi, z góry na dół i z powrotem. Powtórz to samo z prawą piersią.” Pamiętajcie, że nie każda zmiana oznacza raka, ale każdą należy pokazać lekarzowi! Kolejną popularną metodą wykrycia nowotworu jest mammografia. Po 40 roku życia powinno się wykonywać ją co dwa lata. Dla pań miedzy 45 a 74 rokiem życia jest ona bezpłatna. Badanie nie boli, tak jak nie boli rozwijający się nowotwór piersi, dlatego tak ważna jest profilaktyka. Wychodząc naprzeciw kobietom, wiele gmin organizuje na swoich terenach mammobusy, gdzie można się przebadać. Rak piersi jest do wyleczenia w wielu przypadkach, a rokowania są coraz lepsze przy wczesnym wykryciu. I tutaj pojawia się pytanie, czy usuną mi pierś? Nie ukrywajmy, że mastektomia, czyli operacja usunięcia piersi jest jedną z metod. Ale strach przed śmiercią powinien być lepszym motywatorem niż strach przed usunięciem piersi. Taki zabieg może uratować życie. Rak szyjki macicy – stanowi około 10% wszystkich nowotworów złośliwych u kobiet. Przykre jest to, że ¾ przypadków zachorowań są zbyt późno zdiagnozowane i są już w zaawansowanym stadium. Dlatego po raz kolejny tak bardzo ważna jest profilaktyka i badanie. Ten rodzaj raka we wczesnych fazach jest w 99% wyleczalny. W celu szybkiego wykrycia niezbędne jest regularne podawanie się badaniu cytologicznemu, które stanowi fundament profilaktyki raka szyjki macicy. W tym przypadku niezbędna jest wizyta u ginekologa, ale o ile to pocieszające takie badanie wykonywać się powinno raz na trzy lata. Nie potrzeba skierowania i jest ono bezpłatne dla kobiet między 25 a 64 rokiem życia.   Kochane Panie jesteście filarem tego świata. Jesteście matkami, babciami, żonami, siostrami – jesteście całym światem dla drugiej osoby. To duża odpowiedzialność, dlatego, jako facet proszę Was badajcie się i tego samego oczekujcie od Waszych mężczyzn. Profilaktyka to jest najcenniejsze, co możecie zrobić dla siebie i bliskich osób. Niech wstyd i strach nie zasłania zdrowego rozsądku! Bądźcie przykładem, bo wciąż profilaktyka wśród kobiet jest o kilkadziesiąt procent większa niż u nas. Drogie Panie, jeśli jest Wam miłe życie, badajcie piersi swe i macice! Daniel Mucha    Czytaj dalej

0 0

Od redakcji

0 0

Od redakcji

To jest Koło Ja(k)onówka!

Janówka to sołectwo w gminie Andrespol w powiecie łódzkim wschodnim, kilka kilometrów od granic stolicy województwa. Wieś liczy nieco ponad 1000 mieszkańców. Choć jeszcze 50 lat temu było tu kilkanaście gospodarstw, teraz kury czy krowy ma trzech gospodarzy, pola uprawia jeden. Za to w ostatnich dwóch dekadach liczba mieszkańców podwoiła się, a domy jednorodzinne zaczęły wyrastać na dotychczasowych działkach letniskowych, ziemiach ornych i łąkach. Całkowicie zmieniła się też struktura ludności – do dotychczasowych kilkunastu rodzin mieszkających tu co najmniej od czasów II wojny światowej dołączyła rzesza „napływowych” – głównie młodych z pobliskiej Łodzi, szukających dogodnego miejsca na spokojne życie rodzinne. Janówka jest doskonale położona – do centrum Łodzi można dotrzeć samochodem w 30 minut, na dworzec Łódź Fabryczna pociąg dojeżdża w kwadrans, mniej więcej tyle samo zabiera dotarcie do krzyżujących się pod Strykowem autostrad. Jednocześnie wieś graniczy ze spektakularnym rezerwatem bukowym, który o każdej porze roku zachęca do spacerów i innych aktywności na zewnątrz. Okazało się jednak, że mimo tych zalet jest coś, czego mieszkańcom wsi – zarówno tym żyjącym tu od pokoleń, jak i całkiem nowym brakuje. Tym czymś jest poczucie przynależności do lokalnej wspólnoty. Wszystko zaczęło się równo rok temu – w grudniu 2023 roku. Spotkanie z sołtysem i radą sołecką, opowiadających o planach gminy wobec Janówki przerodziło się w dyskusję na temat funkcjonującej tu od lat świetlicy wiejskiej. „Funkcjonującej” to za dużo powiedziane – świetlica była otwierana raz w tygodniu na próby lokalnego zespołu ludowego, a w niektóre weekendy była wynajmowana na organizację przyjęć rodzinnych. Obecni na spotkaniu zgodzili się, że nadszedł czas zmian. Tym sposobem niecały miesiąc później powstała Ja(k)nówka Koło Gospodyń Wiejskich w Janówce. Koło założyło początkowo 12 kobiet, zostało zarejestrowane w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, otrzymało NIP i REGON, zostało wpisane do Ewidencji Producentów prowadzonej przez ARiMR. Te 12 kobiet – mieszkanek Janówki – wspaniale oddaje różnorodność, która mogłaby być sloganem Koła. Część z nich wywodzi się z rodzin mieszkających we wsi z dziada-pradziada, część jest tu od dekady, inne zaledwie od roku czy dwóch. Różni je wiek – niektóre mają zaledwie po 30 lat, inne są już na emeryturze. Kilka nie ma dzieci, inne są młodymi matkami czy matkami nastolatków, jeszcze inne – babciami. Wszystkie połączyła wspólna idea. Chciałyby Janówka stała się miejscem, w którym każdy znajdzie coś dla siebie – i ten, który chce pomagać, organizować, dzielić się swoją wiedzą i umiejętnościami, ale też ten, który oczekuje wsparcia, zaopiekowania, czasem wyjścia dl ludzi. Jak napisałam, jest nas we wsi nieco ponad tysiąc. Przecież to nie tak dużo – pewnie wszyscy znamy się chociaż z widzenia, mijamy się na ulicy, w autobusie i w pociągu, odprowadzamy dzieci doprzedszkola czy szkoły, robimy zakupy w tym samym lokalnym sklepie. Te 12 „Matek Założycielek”  uwierzyło, że możemy poznać się nieco bliżej, spędzić wspólnie czas, zrobić coś dobrego i doskonale się przy tym bawić. Jednak to, co stało się w kolejnych miesiącach, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Na każdym kolejnym spotkaniu Koła dopisywałyśmy kolejne członkinie, a wkrótce również członków. Obecnie Koło zbliża się już do 80 uczestników i (szczęśliwie) końca tej powszechnej mobilizacji nie widać. Zaczęliśmy planować wspólne działania – pierwszym z nich był Dzień Sąsiada, który Ja(k)nówka zorganizowała już w kwietniu, zaledwie trzy miesiące od powstania. Motywem przewodnim była chęć otwarcia lokalnej społeczności, poznania się, wyjścia z domu, zamienieniu kilku słów z osobami, które mieszkają często kilka domów czy dwie ulice dalej. Udało się! Mimo kiepskiej wiosennej pogody, dołączyły do nas dziesiątki mieszkańców Janówki, uśmiechniętych ludzi, którzy odpowiedzieli na nasze zaproszenie do stołu i rozmowy. Włożyłyśmy w ten pierwszy wspólny dzień mnóstwo serca i pracy, ale gdy odpoczywaliśmy po wyjściu ostatnich gości, już czuliśmy, że to dopiero początek. W czerwcu, w pierwszy weekend wakacji, Ja(k)nówka zorganizowała Dzień Dziecka. Były dmuchańce i wizyta lokalnych policjantów pozwalających wsiąść najmłodszym do radiowozu, a dziewczyny z Ja(k)nówki miały ręce pełne roboty – plotły warkoczyki, przyklejały tatuaże i malowały buźki, organizowały tor przeszkód i rozdawały nagrody małym uczestnikom, oraz oczywiście częstowały domowymi ciastami i przekąskami. Znów czuliśmy, że działamy tak, jak mieszkańcy wsi oczekują i znów doskonale się bawiliśmy. Z kolei w ostatni weekend wakacji postawiliśmy na sentymentalne pożegnanie lata. Zorganizowaliśmy lokalny, podwórkowy koncert Zuzanny – wspaniałej piosenkarki, ale też kompozytorki, multiinstrumentalistki i autorki tekstów, wykonującej muzykę z pogranicza folku i poezji śpiewanej. W dekoracjach ze złotożółtych nawłoci i kwiatów topinamburu mieszkańcy Janówki mogli przez chwilę poczuć się jak dzieci biegające po łąkach, których jest jeszcze trochę w naszej wsi. W październiku zrobiliśmy Jesienną Zadymę – spotkanie sąsiedzkie pod znakiem nowo zakupionych wędzarni i grilla oraz rozmaitych potraw z owoców jesieni – dyni, ziemniaków czy  grzybów.Uczestnikom musiało bardzo smakować – zniknęło dosłownie wszystko, do ostatniego plasterka, miseczki zupy i kawałka ciasta. Tym razem dziewczyny z Ja(k)nówki wzniosły się na wyżyny umiejętności w tworzeniu dekoracji – uczestnicy robili sobie zdjęcia na tle jesiennej ścianki, a dzieci mogły bawić się kasztanami. Na zaproszenie odpowiedziała marszałek województwa – Joanna Skrzydlewska. Poza dużymi wydarzeniami działamy cyklicznie – w świetlicy spotykają się teraz nasze seniorki, które przy kawie, herbacie i cieście mogą wspólnie spędzać czas i wymieniać doświadczenia. Raz w tygodniu członkinie Koła uczą mieszkańców wsi szydełkowania i dziergania na drutach. Budynek wynajmowany jest też na zajęcia komercyjne – niemal codziennie można w nim uczyć się malarstwa i rysunku, ćwiczyć na zajęciach zdrowego kręgosłupa i pilatesu czy tańczyć zumbę, a pieniądze z wynajmu zasilają budżet sołectwa. Cztery duże imprezy w zaledwie 10 miesięcy działalności – jesteśmy dumne z Ja(k)nówki, z naszej pracy, jej efektów, odzewu ze strony mieszkańców Janówki. Mamy też ciągle zapał i wiarę, że kolejne miesiące i lata przyniosą wspaniały ciąg dalszy, Janówka będzie wsią przyjazną dla mieszkańców, witającą każdego z otwartymi ramionami. Anna Fijałkowska-Dębska Przewodnicząca Ja(k)nówki Czytaj dalej

0 0

Od redakcji

„Kultura, tradycja, wspólnota - początki KGW Kęszyn-Dzięciary”

„Kultura, tradycja, wspólnota - początki KGW Kęszyn-Dzięciary” KGW Kęszyn-Dzięciary zostało założone we wrześniu 2023 roku. Powstało, aby zjednoczyć nasze lokalne społeczeństwo. Nasze działania mają na celu integrację starszych i młodszych mieszkańców wsi. Dążymy do tego, aby nasze tradycje zostały przekazywane z pokolenia na pokolenie. Zaczynaliśmy od przysłowiowego „0”. Po mimo braku miejsca na spotkania integracyjne udało nam się zjednoczyć naszą wieś. Każdy z nas poświęcał dużo swojego czasu i włożył w to „kawał serca”. Nasze koło bierze udział w różnych projektach, kiermaszach, festynach , challengeach. Nasze osiągnięcia to: -udział w charytatywnej sesji zdjęciowej do kalendarza KGW Gmina Rozprza; - udział w pokazie mody „Modna gospodyni – lepszym życie czyni”; -zdobycie nagrody w projekcie pt.: „Propagowanie produktów tradycyjnych i dziedzictwa kulturowego jako elementu świadomości kulturowej”; -udział w XIX dniach Miasta i Gminy Rozprza; -udział w dożynkach parafialnych; -zorganizowanie wydarzenia pt.: „Wielkie Grzybobranie”. Wydarzenie „Wielkie Grzybobranie” przyczyniło się do promocji i rozwoju naszego małego społeczeństwa. Realizacja tego zadania zintegrowała lokalną społeczność. Tradycyjną potrawą, którą wspólne przygotowaliśmy była wiejska zalewajka według przepisu. Wiejska Zalewajka składniki: - tradycyjny zakwas -5 litrów wody -ziemniaki -grzyby - dwie, trzy cebule -słonina na skwarki -kilka liści laurowych -kilka ziarenek ziela angielskiego -5 ząbków czosnku -majeranek -pieprz -sól Kolejnym zadaniem jakie będziemy realizować to spotkanie dotyczące tradycji kulinarnych. To spotkanie będzie miało na celu przekazanie od starszych mieszkańców wiedzy o przygotowywaniu potraw. Chcielibyśmy, aby nasze dotychczasowe starania stały się dalszym „motorem” do zaangażowania młodszego pokolenia. Alicja Ludwikowska Anna Szczepocka Agnieszka Nowak Dawid Ludwikowski Czytaj dalej

0 0

Od redakcji

Jak czerpać radość z chwili

Filozofia „Slow life” - zwolnij w życiu, czyli po prostu cieszmy się drobnymi przyjemnościami, świadomie przeżywajmy każdą chwilę, a jednocześnie nie narzucajmy sobie co chwilę nowych wyzwań i wymagań. „Slow life” to również dbanie o siebie, swoje potrzeby i odnalezienie harmonii w swoim życiu. Sposób na wyciszenie Bardzo dobrym sposobem na wyciszenie jest medytacja. Medytuj choć 5-10 minut dziennie, albo rozpocznij ćwiczenia oddechowe. Trenując w ten sposób codziennie, nauczysz się wyciszać w stresujących momentach dnia, ale również pełniej odczuwać swoje emocje. Dzięki temu możesz zyskać lepszą kontrolę nad swoją psychiką i lepiej kontrolować strach i gniew, który czasami nas spotyka. Bierz przykład z przodków- jedz tak jak oni To jak czujesz się każdego dnia, także psychicznie, ma ogromny wpływ na to, co jesz. Nie trzeba mieść specjalnej diecie, aby dostarczyć to, co najlepsze dla naszego organizmu. Najważniejsze, aby unikać przetworzonych produktów, takich jak słodycze, przekąski czy na przykład gotowe sosy, soki i zacząć gotować samemu, stosując lokalne, proste i sezonowe warzywa i owoce. Luksus to bycia offline Bycie offline jest nowym luksusem. Takie proste, takie trafne, ale czy łatwe odłączyć się od telewizji, internetu, telefonu? Spróbujmy, może właśnie tego potrzebujemy? Możemy zacząć być offline od 30 minut do godziny dziennie i starajmy się wydłużać ten czas. Zafundujmy sobie w weekendy całkowity cyfrowy detoks i odłączymy się na całą sobotę lub niedzielę. Pojedźmy do lasu, z dala od miejskiego zgiełku, by lepiej „być tu i teraz”, zwłaszcza z bliskimi. Świeże powietrze! Spędzenie czasu na świeżym powietrzu, bycie w ruchu poprawiają nam dotlenienie każdej komórki naszego ciała i wpływają na lepszą odporność. Do tego działają świetnie na psychikę i pobudzają wydzielanie hormonów szczęścia, które jest nam koniecznie potrzebne. Spędzaj czas tylko ze sobą Poznaj siebie lepiej i polub spędzanie czasu tylko ze sobą. Wysłuchasz się lepiej w swoje emocje i potrzeby. Może dzięki temu rozwiążesz problem, który Cię trapi? Nie narzucaj sobie za dużo zadań Gdy narzucasz sobie zbyt wielu zadań do wykonania, może to pobudzać wydzielanie hormonów stresu, w tym kortyzolu. W nadmiarze wpływa to destruktywnie na cały Twój organizm. Po prostu planuj mniej i nie na raz! Pamiętaj o tym, że robiąc kilka rzeczy równocześnie, często żadnej nie robisz tak naprawdę dobrze. Bardzo lubię ciszę, taką jak ta … Gdy jesteś na spacerze w parku wsłuchaj się śpiew ptaków i nie słuchaj muzyki w słuchawkach. Zasypiając, nie oglądaj telewizji, nie przeglądaj komórki, zamknij oczy i spokojnie zaśnij. To, co robimy, sprawia nam przyjemność Co nam sprawia przyjemność? Może jedzenie, nowe ubranie, odwiedzenie wystawy malarskiej? Takie małe przyjemności są konieczne potrzebne na poprawę humoru. Naucz się czerpać pełną przyjemność z tego, co robisz. Celebruj małe sukcesy i starannie skupiaj się na doznaniach.  Ustal ważne priorytety Ustal, co jest najważniejsze dla ciebie w twoim życiu? Jeśli lubimy spędzać czas w domu, nie musimy odwiedzać ze znajomymi nowego klubu w każdy weekend. Rób to, co kochasz, co sprawia ci przyjemność.  Żyj zgodnie z rytmem dnia i światłem dziennym Rano odsłoń rolety i pozwól, by naturalne światło wypełniło pomieszczenie. Wypij kawę blisko okna, aby skorzystać z porannej dawki energii. W ciągu dnia, jeśli to możliwe, wychodź na zewnątrz, choćby na chwilę – naturalne światło pozytywnie wpływa na samopoczucie i koncentrację. Wieczorem ogranicz ekspozycję na niebieskie światło. Włącz tryb nocny na telefonie i komputerze, a w domu używaj żarówek emitujących ciepłe, żółte światło. Poranny kontakt z niebieskim światłem pomaga się obudzić i dodaje energii, ale wieczorem może zakłócać sen. Dlatego warto zadbać o to, by wieczorne oświetlenie i urządzenia nie wpływały negatywnie na Twoje zasypianie. Naucz się wypoczywać Pozwól sobie od czasu do czasu na nicnierobienie i pełen relaks. Myślisz, że to trudne? Wcale nie! Jeśli planujesz odpocząć, przeglądając internet – spróbuj zamiast tego coś innego. Spędź pół godziny na trawie, patrząc w niebo i pozwól myślom swobodnie płynąć. A może wolisz usiąść w ulubionym fotelu z kubkiem aromatycznej herbaty? Właśnie o taki odpoczynek chodzi - prosty, a zarazem tak skuteczny. Wypracuj codzienne rytuały Codzienne sprzątanie czy zakupy doprowadzają nas do szału? Jeśli i tak musimy je robić, starajmy się stworzyć z nich przyjemny rytuał, a nie smutny obowiązek. Chodźmy na zakupy do sklepu, który lubimy. Skupmy się na wybraniu jak najlepszych, najzdrowszych produktów dla siebie lub swojej rodziny. Sprzątając, wyobraźmy sobie, po co to robimy? – zapewne by żyć w miłym i ładnym otoczeniu. A może chwila przyjemności podczas sprzątania? Zapalmy pachnącą świeczkę lub puśćmy ulubioną muzykę. Dzięki tym kilku prostym zmianom, możemy żyć bardziej świadomie, w harmonii ze swoim ciałem i umysłem. Życie w rytmie slow sprawi też, że nauczymy się cieszyć drobnymi rzeczami i uświadomimy sobie, że do pełni szczęścia nie potrzeba nam tak wiele, jak myślimy. Nauczmy się, jak cieszyć się tym, co jest tu i teraz! Magdalena Studzińska Czytaj dalej

0 0

Od redakcji

Z sołtyski… na starostę!

Wrażliwa i zaangażowana społecznie byłam od zawsze. Ale dopiero wybór na sołtyskę pięknej mazurskiej wsi Trygort rozpoczął moją karierę. Pamiętam ten ciężar odpowiedzialności, który poczułam na swych barkach po wygranych wyborach sołeckich. - Wierzymy, że teraz będzie się działo - mówili mieszkańcy, a ja czułam coraz większe przerażenie. Czy podołam wyzwaniu? Dziś wiem, że ten strach nieodłącznie towarzyszy prawdziwym liderom, którzy poważnie podchodzą do powierzonych im funkcji. Po 9 latach sołtysowania zostawiłam zadbaną wieś, z wyremontowaną i doskonale wyposażoną świetlicą, miejscami sportowo-rekreacyjnymi na boisku i plaży sołeckiej, z kompletem nagród w ogólnopolskich konkursach. Ale to co najważniejsze, zostawiłam wieś doskonale zżytą, mieszkańców lubiących ze sobą spędzać czas, interesujących się losami zaginionych psów i kotów, widzących komu i gdzie dzieje się krzywda, i reagujących. Czy jest recepta na budowanie zaangażowanej wspólnoty? Podczas wizyt studyjnych, które licznie nas odwiedzają, często zadaję pytanie: na ile osób z waszej społeczności możecie liczyć, że przyjdą i pomogą? Padają różne liczby, które następnie polecam skonfrontować z liczbą mieszkańców. I okazuje się, że wszędzie jest tak samo. Osób aktywnych jest około 8- 10 %. Kolejne 30-40 % chętnie przyjdzie na doroczny festyn, bądź zaangażuje się sporadycznie. Połowa mieszkańców nie ma potrzeby uczestniczenia w życiu społecznym. Ale w każdej wsi jest jedna, dwie osoby, którym się nic nie podoba, które jątrzą i uprzykrzają życie liderowi. I w tym momencie warto zadać sobie pytanie, komu i ile czasu i energii poświęcamy, jako liderzy. Zwykle pochłaniają nas jątrzyciele oraz osoby, które się nie angażują. Tymczasem tracimy z oczu tych, co zawsze są przy nas i wspierają. A wystarczy odwrócić ten schemat. Skupić się na tych zaangażowanych, cieszyć się ich obecnością, dziękować, celebrować wspólne chwile, mówić o wspólnym sukcesie. Nie raczyć uwagą tych, którym się nie chce. Ich wybór. „Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego”. Ponadczasowe. Dobry lider to lider świadomy swych mocy, zalet, umiejętności, osoba, która ma do siebie miłość i szacunek. Która zna również swoje słabe strony i ma wobec siebie wyrozumiałość. Gdy jesteśmy w porządku wobec siebie, możemy pociągnąć za sobą innych do wspólnych działań, do zmiany świata na lepsze. Lider to osoba, która nie potrafi wielu rzeczy po to właśnie, by dać innym przestrzeń do rozwoju. Lidera rozpiera energia i wiara w sukces. Ale żeby móc zarażać tą energią, lider powinien mieć świadomość, co i kto mu ją daje, kiedy powiedzieć stop, by się nie wypalić. Dlatego niezwykle ważni są ludzie, którymi się otaczamy oraz nasza umiejętność delegowania zadań i odpowiedzialności. Umiejętność, którą nieustannie powinniśmy wzmacniać, unikając schematu „lepiej zrobię to sama”. Bycie wyrazistą, odważną liderką to wciąż w naszym kraju ogromne wyzwanie. Od kobiet, szczególnie zaś od kobiet w środowiskach wiejskich oczekuje się skromności, bycia wsparciem dla męża, nie wybijania się na pierwszy plan. Może warto jednak łamać te schematy. Moja skuteczność we wprowadzaniu zmian, kreatywność, umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach, a przede wszystkim wizja rozwoju spowodowały, że podjęłam decyzję o kandydowaniu na burmistrza Węgorzewa w ostatnich wyborach samorządowych. Przygotowywałam się do tego przez kilka lat, uczestnicząc w ogólnopolskich programach rozwojowych i dokształcając się m.in. poprzez ukończenie studiów podyplomowych na SGH w dziedzinie finansów samorządu. W kampanii chciałam podkreślić, że to, że jestem kobietą to ogromny atut, ale nie chciałam mówić o tym wprost. Stąd pomysł na różową kampanię, a dokładniej precyzując kampanię w kolorze fuksji. Po dzień dzisiejszy mijając kobiety ubrane w ten kolor, uśmiechamy się do siebie tym naszym kobiecym wzmacniającym uśmiechem… Wybory przegrałam. Już w pierwszej turze. Jakże w tym trudnym momencie pomocną mi była moja świadomość liderska. Świadomość, że porażka to droga do rozwoju. Że mój komitet wyborczy to wyjątkowi ludzie, a więzi które powstały w ciągu tych kilku miesięcy będą trwały latami. Jak miło było mi usłyszeć, że dla moich kandydatów kampania była przygodą życia. W powyborczy poniedziałkowy wieczór od swoich ludzi otrzymałam tak ogromne i spektakularne wsparcie, że energia wróciła ze zdwojoną mocą. W momencie, gdy nadszedł wieczór i mogłam zamknąć się w domu i pogrążyć w czarnej rozpaczy stała się magia. Na moje podwórko zajechał rząd samochodów. To moje KGW i mieszkańcy wsi z wymalowanym banerem „Królowa jest tylko jedna – nasza Ala”, z podarunkami, szampanem, z przytulaniem, łzami i wpatrzeni we mnie jak w obrazek. Jak w swoją liderkę z krwi i kości. Za pół godziny przyjechały kolejne samochody z ludźmi z komitetu wyborczego, a żeby podnieść napięcie za kolejne pół godziny kolejne samochody… A wszyscy przyjechali po to, by usłyszeć moje zapewnienie, że nie odpuszczę, że będę dalej działać, że będę liderką, która wyznaczy nowe cele i poprowadzi naprzód. Wybory przegrane, ale nasza moc i energia trwają. Rano zwarta i gotowa do działania zrobiłam to, co do lidera należy. Lider nie zostawia swoich ludzi. A osoby, które weszły do rady gminy i powiatu potrzebowały mojego wsparcia w tworzeniu koalicji. Moje rozmowy, które miały zapewnić dobry układ koalicyjny moim dwóm radnym powiatowym pokazały, że jako komitet mamy jednak siłę. Kampania przeprowadzona profesjonalnie i bez oszczerstw pozwoliła, byśmy z moim kontrkandydatem – burmistrzem już po tygodniu siedzieli razem przy stole i układali plan na powiat. Sytuacja niezwykle trudna, bo 15 radnych pochodziło z 6 różnych komitetów, z czego 5 osób z jednego silnego komitetu. Przewaga tej piątki wydawała się przytłaczająca, ale tu znów liderskie doświadczenie wzięło górę. Nigdy nie odpuszczaj i walcz do końca! Umiejętność zjednoczenia w jednym wspólnym celu zaowocowała utworzeniem koalicji złożonej z pięciu różnych komitetów. Tak oto zostałam starostą spoza rady, z tylko dwoma swoimi radnymi! Prosto z sołtyski na starostę. Dziś po siedmiu miesiącach na urzędzie wiem, że moje doświadczenie z pracy społecznej, chęć do rozmów z każdym, otwartość i odwaga, doświadczenie z działalności w III sektorze są na tym stanowisku bezcenne i pozwalają działać poza schematami. A starosta-szef, który ufa pracownikom, dba o atmosferę w pracy, wzmacnia i wspiera w trudnych sytuacjach to zdecydowany powiew świeżości. Alicja Rymszewicz Czytaj dalej

0 0

Od redakcji

Już jest – nowy KWARTALNIK

„mojaWieś mojeMiasto” to kwartalnik pełen pasji, emocji i niezwykłych historii – o ludziach, którzy swoją codzienność zamieniają w inspirującą opowieść. Każde wydanie to spotkanie z osobami, które zachwycają autentycznością, zaangażowaniem i odwagą w realizowaniu własnych wizji. W tym numerze szczególną uwagę poświęcamy Paniom z Kół Gospodyń Wiejskich – „Aktywna Pokrzywnica” oraz KGW w Cierpiszu. Ich działalność udowadnia, że tradycja może iść w parze z nowoczesnością. To liderki lokalnych społeczności – pełne pomysłów, energii i smaku, który łączy pokolenia. Dagmara Kołodziejczyk, pasjonatka muzyki i niecodziennych form aktywności fizycznej, pokazuje, że radość życia i determinacja mogą być źródłem niezwykłej siły. Agnieszka Sandor, twórczyni smaków i uczestniczka konferencji „Kobiety tworzą innowację”, zachwyca niepowtarzalnym podejściem do kulinarnej sztuki. W gronie artystów prezentowanych w tym wydaniu znalazła się także Anna Bożena Dończyk-Gajos, która wspólnie z mężem Mieczysławem Gajosem z pasją oddaje hołd twórczości Edith Piaf. Ich interpretacja utworu „Non je ne regrette rien” przywołuje ducha francuskiej klasyki w najlepszym wydaniu. Nie zabrakło też refleksji – dzięki stałym felietonom Daniela Muszy i Mariana Kwietnia. Ich teksty nie tylko poruszają ważne tematy społeczne, ale również prowokują do przemyśleń i budują przestrzeń do dialogu. Liczne listy i komentarze od Czytelników są najlepszym dowodem na to, że te słowa mają znaczenie. Przyglądamy się także sile wspólnoty – temu, co może powstać, gdy ludzie działają razem, wspierają się, dzielą doświadczeniem i wzajemnie inspirują. To właśnie w takich miejscach rodzą się najciekawsze inicjatywy, które warto pielęgnować i promować. Na okładce bieżącego numeru znalazł się Wojciech Legawiec, prezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. W artykule opowiada o roli Kół Gospodyń Wiejskich, ich znaczeniu dla polskiej wsi oraz o wsparciu, jakie ARiMR oferuje tym niezwykle aktywnym organizacjom. To ważny głos w dyskusji o rozwoju lokalnych społeczności. Zachęcamy do lektury – wierzymy, że każda historia, każde słowo i każde zdjęcie dostarczą Czytelnikom wzruszeń, inspiracji oraz zachęty do odkrywania piękna w codzienności. Czytaj dalej

0 0

Od redakcji

0 0

Trwa przekierowywanie...

Trwa przetwarzanie ...

Twój kłos został poprawnie oddany!

Twój kłos został usunięty!

Wystąpił błąd podczas kłosowania. Twój kłos nie został oddany!

Plik jest zbyt duży, dozwolona wielkośc to max 10MB.

Aktualnie trwa modernizacja sklepu.
Zapraszamy już wkrótce!

Korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.

Zamknij