Od Redakcji wszystkie artykuły z kategorii >

Warto pomagać

Międzynarodowy Dzień Wolontariusza to święto wszystkich, którzy bezinteresownie poświęcają swój czas, aby pomagać potrzebującym. Praca wolontariuszy to jednak nie tylko jeden dzień w roku! To życie, pasja i serce wypełnione empatią, miłością i chęcią niesienia pomocy! Święto zostało ustanowione, by przybliżyć i uhonorować pracę osób i organizacji działających na rzecz innych, zarówno na poziomie lokalnym, krajowym, jak i międzynarodowym. Międzynarodowy Dzień Wolontariusza, z inicjatywy ONZ na całym świecie obchodzony jest dzień 5 grudnia. Grupy woluntarystyczne działają na terenie całej Polski to młodzież i dorośli, pomagają też dzieci. Każdy najdrobniejszy gest, czy wsparcie jest na wagę złota. Wiele można zmienić, bardzo dużo naprawić i pokazać, że potrzebujący nie są sami. Drodzy czytelnicy pochwalcie się takimi przedsięwzięciami prowadzonymi na terenach Waszym gmin i miejscowości. Opowiedzcie o ludziach, którzy angażują się w pomoc innym. Piszcie na adres redakcja@mojawies.pl  

60 lat minęło…

Tak piękny jubileusz działalności KGW Wilamowice był okazją do wyjątkowego spotkania. Były oczywiście piękne życzenia, listy gratulacyjne, statuetki i bukiety kwiatów złożone na ręce przewodniczącej Małgorzaty Sznajder dla Zarządu i wszystkich członkiń od zaproszonych gości. Na sali OSP w Wilamowicach zebrali się zaproszeni goście: Burmistrz Wilamowic z z-cą, ksiądz proboszcz, Wicestarosta Powiatu Bielskiego wraz z członkinią Zarządu powiatu przewodnicząca Rady Miasta Wilamowic, prezes Zarządu ABS Banku Spółdzielczego, Doradca rolniczy Powiatowego Zespołu Doradztwa Rolniczego w Bielsku-Białej. Prezes RZRKiOR w Bielsku-Białej wraz z Przewodnicząca Rady Kobiet, dyrektorka Miejsko Gminnego Centrum Kultury z z-cą, dyrektorka Sz. Podstawowej z z-cą, delegacje Kół Gospodyń Wiejskich Gminy Wilamowice wraz z Jubilatkami i najstarszą członkinią Koła 101-latką panią Elżbietą Biba, delegacja ZPiT”Wilamowice”, przedstawiciele organizacji działających w Wilamowicach: OSP, TKKF ,LKS Wilamowiczanka, Klub Honorowych Dawców Krwi, prezes Spółdzielni Produkcyjnej i Usług Rolniczych, siostra zakonna Aleksandra, sponsorzy, by świętować, jakże piękny, bo DIAMENTOWY Jubileusz działalności Koła Gospodyń Wiejskich w Wilamowicach. Jubileusz otworzyły dziewczęta z Akademii Mażoretek „Gracja” ze Starej Wsi. Na tym wspaniałym spotkaniu był dostojny moment, kiedy to zatrzymał się czas przenosząc nas 70lat wstecz. Pani Gabriela Ryszka przedstawiła zebranym dzieje powstania i działalność Koła na przestrzeni tychże lat oparte na wyświetlanych fotografiach. Podkreślała trudy i radości związane z pracą społeczną członkiń Koła. Jak na to doniosłe spotkanie przystało, nie zabrakło podziękowań dla najbardziej zasłużonych członkiń w rozwój nie tylko koła,zwłaszcza w budowanie tożsamości i kultury Wilamowic jak i wywieranie wpływu na jej rozwój. Kilka zasłużonych członkiń z rąk pani prezes RZR,KiOR w Bielsku-Białej Danuty Kożusznik, przewodniczącej Rady Kobiet Gertrudy Proksa otrzymały jakże zaszczytne odznaczenie dla kobiet „Order Serca- Matkom Wsi”otrzymała pani Bronisława. Adamaszek jest to symbol uznania za matczyny trud włożony w wychowanie młodego pokolenia, za kształtowanie w rodzinnym domu i środowisku, za niestrudzoną ich pracę w przeobrażaniu życia wsi i rodziny, za aktywność społeczno-zawodową w środowisku wiejskim. Tak jak kiedyś ,ktoś to pięknie spuentował; „to właśnie te przedstawicielki oddały swe serce wsi” oraz panie Małgorzata Sznajder, Bożena Biba, Alina Moś, otrzymały Honorowe Statuetki za zasługi dla Kół Gospodyń Wiejskich jako symbol uznania za trud i zaangażowanie włożone w społeczna pracę na rzecz działalności i rozwoju Koła w naszym rejonie. Na zakończenie części oficjalnej wszyscy zebrani otrzymali jubileuszowe niespodzianki-upominki. Następnie do późnych godzin nocnych zaproszeni goście i członkinie bawili się przy muzyce DJ. Raz jeszcze serdecznie gratulujemy pięknego Jubileuszu wszystkim paniom Jubilatkom pracującym społecznie. Życzymy członkiniom Koła wszystkiego najlepszego, wytrwałości i dotrwania do kolejnych Jubileuszy. Mogliśmy także podziwiać i degustować nalewki, słynne ciasteczka „Ule” ,a wykonane przez panie z koła, podziwiać nagrody i dyplomy oraz fotografie członkiń z różnych wydarzeń na przestrzeni 70 lat. C.Puzoń Czytaj dalej

Spotkanie w gronie tysięcy kobiet

Gospodynie z całej Polki kolejny, już 13 raz odwiedziły Licheń. Ogólnopolski Zjazd Kół Gospodyń Wiejskich i Innych Organizacji Kobiecych z terenów wiejskich to już nasza rodzima tradycja. Powspominajmy!  To było spotkanie pełen niespodzianek, wzruszeń i radości. Pogoda dopisała, panie z Kół Gospodyń Wiejskich licznie zjechały i zaprezentowały swoje lokalne tradycje, wyroby rękodzielnicze i kulinarne pyszności. - Każde z naszych spotkań jest inne - mówi Wandą Waleriańczyk, pomysłodawczyni zjazdów i szefowa Stowarzyszenia Polska Gospodyni. - Ale z roku na rok widać pewną tendencję. O wiele więcej kobiet przyjeżdża do nas w niedzielę niż pierwszego dnia, który ma bardziej jarmarkowy charakter. Te potrzeby duchowe znacznie dominują. Kobiety przyjeżdżają z prośbami i intencjami, modlą się wspólnie. A w soboty, pierwszego dnia zjazdu życie tętni różnego rodzaju rozrywkami, koncertami i innymi przedsięwzięciami. Do licheńskich tradycji zjazdu należą już konkursy kulinarne, wokalne i rękodzielnicze. W tym roku Koła Gospodyń Wiejskich brały udział w konkursach kulinarnych na potrawy, których wspólnym elementem była wiśnia we wszystkich odsłonach. W zmaganiach konkursowych brało około 20 Kół Gospodyń. W tej kategorii najlepsze było KGW Książenice wygrywając starcie na smaki pieczenią w sosie wiśniowym. Drugie miejsce zajęły panie z KGW Bracholina z zamarynowanymi udkami kaczymi w sosie wiśniowym. Gospodynie z KGW z Łuszcewa podały jurorom filet z kurczaka w wiśniowym sosie i zdobyły trzecią nagrodę. Najpiękniejsze stoicko zaprezentowały panie z KGW Mniszki, w tej kategorii drugie miejsce zdobyły gospodynie z KGW Gęsin, trzecie było KGW Książenice. Kolejne konkursowe starcie dotyczyło słodkości i wypieków. Tutaj mistrzyniami okazały się panie z KGW Wygoda z ciastem za wiśniową chmurką. Mus chałwowy z wiśnią autorstwa KGW Preczów i smakowity zawrót głowy z wiśnią KGW Rąbczyn zajęły ex aequo drugie miejsce, trzecie były gospodynie z KGW Dziarskie Zyranie z Brzezinek z sernikiem z wiśniami. Najlepsza nalewkę zrobiły gospodynie z KGW z Preczowa, drugia w tej kategorii była nalewka Małgorzaty Bejmy pracownicy Urzędu Gminy w Wągrowcu, trzecie miejsce zajęła nalewka KGW Honoratka z gm. Ślesin. Mistrzyniami rękodzieła zostały okrzyknięta gospodynie z KGW z Górki Lubartowskiej . Panie pokazały jurorom swoje szydełkowe dzieła. Drugie miejsce zajęła ludowa twórczyni Agnieszka Radomska z Czarnocina, trzecie miejsce zdobyła twórczość warsztatów terapii zajęciowej z Wągrowca. W Lichenu nie mogło zabraknąć również muzyki, śpiewu i tańca. W tej kategorii najlepszy był zespół KGW Żeliszowianie , drugie miejsce zajął zespół 30+ z Czarnocina z trzecie zespół Wesółka z KGW Stadło. - Jak co roku działo się bardzo dużo - dodaje Wanda Waleriańczyk. - Dopełnieniem wszystkich wydarzeń było narodowe czytanie „Nad Niemnem”, w które zaangażowały się dzieci ze Szkoły Podstawowej w Licheniu. To współgrało z naszym spotkaniem odnosząc się do wsi, folkloru i patriotyzmu. Niedziela była pełna kolorów i wzruszeń. Spora grupa gospodyń na poranny spacer różańcowy założyły regionalne stroje ludowe. - Korowód, w którym poszły był bardzo długi i przepiękny – dodaje pomysłodawczyni zjazdów. - Msza z piękną oprawą muzyczną poruszyła wszystkich zebranych. Ta część zjazdu rozwija się najmocniej. To modlitwa i sanktuarium jest naszym najważniejszym punktem programu. Gospodynie pożegnały się we wspaniałej, jak co roku atmosferze i obiecały, że znowu za rok spotkają się w Licheniu. - Po prostu nie wyobrażają sobie nie przyjechać kolejny raz – dodaje pani Wanda. - To nas bardzo motywuje do działania i organizacji kolejnych takich wydarzeń. A moc tych spotkań jest ogromna. - Moc jest w kobietach, a są ich tu co roku tysiące – dodaje pani Wanda. - Jedynie w czasie pandemii spotkania odbywały się w mocno okrojonym składzie. Ale magia tego miejsca, magia Lichenia jest ogromna. Czytaj dalej

Jak zbierać, suszyć i przyrządzać

Zaskakująco długo utrzymująca się pogoda sprzyja grzybobraniu. Przepis na sukces to wysoka temperatura i deszcz. Zbieramy zatem suszymy, marynujemy, przyrządząmy. Grzyby są jednak często niedoceniane na naszych stołach. A szkoda, bo są bogatych w błonnik i wiele składników mineralnych i witamin.  To co maja nam do zaoferowania grzyby pod względem kulinarnym i zdrowotnym zależy od gatunku. Warto dodać w tym miejscu, że świeże grzyby są niskokaloryczne (dostarczają średnio 50–70 kcal w 100 g produktu). To co sprawia, że są naprawdę wartościowe i odżywcze to stosunkowo łatwo przyswajalne białko. Grzyby świeże zawierają przeciętnie od 1,5 do 3,6% białka, natomiast w suszach grzybowych zawartość tego składnika waha się od 10 do 40%. Grzyby maja również dużo błonnika, który ma zbawienny wpływ na trawienie. Nie do przecenienia są również obecne w grzybach składniki mineralne takie jak chrom, cynk, fluor, fosfor, jod, kobalt, mangan, miedź, potas i selen oraz witaminy głównie z grupy B: B1, B2, B6 oraz prowitaminę witaminy D. Ilość tłuszczu w grzybach jest niska i wynosi od 0,4 do 0,8 g na 100 g świeżego produktu. W tłuszczu tym w większych ilościach występują takie kwasy tłuszczowe, jak kwas linolowy, oleinowy i palmitynowy. Udział nienasyconych kwasów tłuszczowych, głównie linolowego i oleinowego, waha się zazwyczaj w granicach 70-90% ogólnej ilości kwasów tłuszczowych, zależnie od gatunku grzyba. Tyle o odżywczych zaletach grzybów. A teraz czas na przepisy i domowe sposoby na marynaty i grzybowe potrawy.  Piszcie, chwalcie się swoimi zbiorami zdradźcie kilka przepisów.  Czytaj dalej

Znamiona pod „lupą”

 O tym, że warto zadbać o profilaktykę raka skóry alarmują dermatolodzy. Przebarwienia, plamki, znamiona potocznie nazywane pieprzykami mamy wszyscy, ale nie wszyscy je kontrolujemy, pokazujemy lekarzowi specjaliście, a w razie niepokojących cech usuwamy. Warto o to jednak zadbać. Większość z takich znamion nie jest groźna, jednak z niektórych może rozwinąć się czerniak. Na co należy zwrócić uwagę, co powinno nas zaniepokoić w przypadku „dziwnych” pieprzyków? Kiedy iść do lekarza? Wszystkie osoby posiadające jakiekolwiek zmiany barwnikowe na skórze powinny okresowo poddać się kontroli. Najprostszą metodą oceny zmian, możliwą do wykonania w domu jest badanie w oparciu o system ABCD(E). Jest to metoda bardzo orientacyjna, ale pozwala na wstępną samoocenę. W tym systemie odpowiednio litery oznaczają: A asymetria - czerniak jest asymetryczny względem każdej osi, w odróżnieniu od łagodnych zmian, które zwykle są okrągłe lub owalne, a także prezentuje obraz nieregularny, złożony z wyniosłości określanych mianem wysp. B brzegi - nierówne i postrzępione C kolor - różnorodny (od jasnobrązowego do czarnego lub stalowego), z nierównomiernym rozkładem barwnika D średnica większa niż 5 mm E elewacja, czyli uwypuklenie powierzchni, zmiany ponad poziom otaczającego naskórka lub ewolucja - postępujące w czasie zmiany w znamieniu. W gabinecie lekarskim dermatolog przeprowadza wywiad dotyczący obecności znamion na skórze i badanie dermatoskopowe. Jest to metoda niebolesna, nieinwazyjna, szybka i bezpieczna. Polega na oglądaniu zmian na skórze za pomocą dermoskopu ręcznego w dziesięciokrotnym powiększeniu. W Pabian-Med w ramach programu „Focus na skórę” mamy do dyspozycji dermatoskopy ręczne do bieżącej diagnostyki oraz cyfrowe do archiwizacji zdjęć. Po wykonaniu dermatoskopii zwykle lekarz zaleca usunięcie wybranych zmian i dalszą kontrolę pozostałych lub po prostu samą kontrolę. Ja zwykle zalecam kontrolę raz, dwa razy w roku. Jakie są niestandardowe, mało charakterystyczne zmiany, które też warto pokazać specjaliście? Poza skórą nowotwór może pojawić się w obrębie gałki ocznej, błon śluzowych oraz aparatu paznokciowego. Ważne jest też, aby pamiętać, że czerniak niekoniecznie musi być czarny czy brązowy, ale też jasnobrązowy, czerwony a nawet szary lub szaroniebieski. Ponadto należy pamiętać o takich miejscach jak pachy, pachwiny, przestrzenie międzypalcowe, skóra owłosiona głowy, dłonie i podeszwy stóp. W zasadzie wszystko co budzi niepokój chorego powinno zostać zbadane przez lekarza. Najczęstsze miejsca na ciele, gdzie pojawia się czerniak? W zasadzie na skórze całego ciała, ale najczęściej w obrębie kończyn dolnych, częściej u kobiet, karku i pleców, częściej u mężczyzn. Ponad pięćdziesiąt procent czerniaków to zmiany powstające de novo, czyli jako nowe zmiany, a około czterdziestu procent tworzy się na podłożu istniejącej już zmiany barwnikowej. Kto jest w grupie ryzyka wystąpienia takiej zmiany?  Czy czerniak ma podłoże genetyczne? Czerniak powstaje w wyniku wzajemnego oddziaływania czynników środowiskowych oraz uwarunkowań genetycznych. Wśród najważniejszych czynników środowiskowych należy wymienić długotrwałe przebywanie na słońcu bez zabezpieczenia lub korzystanie z solarium. Wyjątkowo niekorzystna jest okresowa, krótkotrwała nasilona ekspozycja na słońce na przykład w czasie urlopów. Drugim istotnym niekorzystnym czynnikiem są powtarzające się oparzenia posłoneczne w dzieciństwie, które znacząco podnoszą ryzyko zachorowania na czerniaka w życiu dorosłym. Do czynników genetycznych sprzyjających rozwojowi czerniaka zaliczamy jasną karnację skóry, jasne włosy i jasne oczy, dużą liczbę zmian barwnikowych na skórze, szczególnie tych wystawionych na działanie promieni słonecznych. Jak ta choroba postępuje? Początkowo zmienione nowotworowo komórki barwnikowe - melanocyty występują jedynie w naskórku, najpierw pojedyncze a z czasem tworzą skupiska. W miarę rozwoju nowotworu komórki czerniakowe migrują w głąb skóry naciekając ją. Z czasem, w kolejnych stadiach rozwoju drogami krwionośnymi lub/i limfatycznymi dochodzi do powstania przerzutów, które w czerniaku rozwijają się w trzech etapach. Na początku mają charakter lokalny, dalej przerzuty do węzłów chłonnych i wreszcie do odległych narządów. Czerniak jest nowotworem niezwykle szybko rosnącym, szczególnie w późniejszych stadiach. Czy jako pacjenci dbamy o to, żeby pokazywać znamiona lekarzowi, zanim będzie za późno? Niestety nadal pokutują w społeczeństwie liczne przesądy mówiące o tym, że raka - czerniaka czy jakiekolwiek podejrzanej zmiany nie należy ruszać. Inną trudną kwestią jest ograniczona dostępność do badania w ramach NFZ.  Należy podkreślić bardzo ważną rolę w promowaniu profilaktyki czerniaka lekarzy rodzinnych. W praktyce każdego lejkarza zdarzały się przypadki, kiedy to chory został przysłany przez swojego lekarza podstawowej opieki zdrowotnej na konsultację i okazywało się, że podejrzana zmiana była jednak czerniakiem.  Czytaj dalej

Aktualności wszystkie artykuły z kategorii >

Z miłości do gotowania

Nasza kulinarna ekspertka Elżbieta Ślązak z Horodła zaskakuje pasją, zaangażowaniem i pomysłami. W kuch nie ma sobie równych. Skąd taki pomysł na życie i zamiłowanie do gotowania? Jej przygoda z gotowaniem zaczęła się dawno temu, kiedy w kuchni jeszcze rządziła babcia pani Elżbiety. - To jej jako pierwszej przypatrywałam się z ciekawością i chęcią do uczenia się gotowania – opowiada nasza ekspertka. - To ona pierwsza pokazała mi, jak ugotować pierogi z jagodami, albo usmażyć pączki. Uwielbiałam razem z babcią piec w weekendy ulubione ciasta dla całej naszej rodziny. Kolejną nauczycielką i wzorem do naśladowania dla małej Eli była jej mama. - To Ona nauczyła mnie robić gołąbki, czy piec kruche ciasteczka. Zawsze mi powtarzały, że kobieta powinna umieć gotować i że jak będę miała swoją rodzinę, to takie doświadczenia będą mi potrzebne – dodaje pani Elżbieta. Kiedy już podjęła decyzję, że spróbuję swoich sił w kuchni, nie zawsze wszystko wychodziło jak powinno. - W ciastach pojawiał się zakalec, ryba była nie do końca usmażona a w zupie krem łyżka stanęła z gęstości – opowiada z uśmiechem gospodyni. - Jednakże to mi nie przeszkodziło w dalszym próbowaniu swoich sił w kuchni. Na początku było trudno się przebić, ponieważ konkurencja była i jest bardzo duża, a żeby się pokazać ze swoimi pomysłami, trzeba było mieć naprawdę dużo ciekawych przepisów. - Na początku nie umiałam też wyeksponować potraw na zdjęciach i były takie mało ciekawe – dodaje pani Ela. - Później często wyśmiewano mnie za to, co robię, co zniechęciło mnie do prowadzenia bloga na jakiś czas. Ale później, kiedy pojawiały się konkursy kulinarne i zaczęłam w nich wygrywać, moja pasja do gotowania rosła. Każda nagroda była ogromną motywacją do dalszego działania, wymyślania wciąż nowych, ciekawszych przepisów. Im cenniejsza nagroda, tym większa chęć do gotowania. - Jednak największą przyjemność z tego wszystkiego sprawiała mi radość najbliższych z jedzenia tego, co im przygotowałam – mówi gospodyni. - A najmilsze jest to, kiedy proszą o dokładkę. Ale i ja lubię zjeść czasem coś, co przygotuje ktoś inny. Mam tu na myśli wypady do restauracji. Mamy kilka takich swoich ulubionych, zwłaszcza z włoską kuchnią i owocami morza. Ale nie pogardzę też pysznym schabowym, czy sałatką grecką.   Czytaj dalej

,,Miłość, tolerancja i pasja’’

Janusz Reszka – artysta malarz, który po 30 latach życia we Francji, powrócił do rodzimej Łodzi oraz Katarzyna Nowak-Reszka – aktorka, kompozytorka, projektantka strojów i muza swojego męża, która po 30 latach wróciła do realizacji największych pasji. Inspirująca rozmowa z parą artystów, którzy przypominają o tym, co jest w życiu ważne… - Cieszę się, że udało nam się spotkać w restauracji ,,Len i Bawełna’’ w Łodzi, ponieważ 2 października odbył się tutaj Pański wernisaż. Korzystając z okazji zapytam, czy są tu jakieś szczególne dla państwa prace? Janusz Reszka: To był pierwszy obraz, który namalowałem na wystawę w Alliance Française. Od niego wszystko się zaczęło. To był 2018 rok, czyli 4 już lata temu. - To była pierwsza wystawa w Polsce po Pana powrocie do kraju? JR: Pierwsza wystawa w Polsce po 30 latach pobytu we Francji. - No właśnie, mieszkał Pan we Francji przez 30 lat. Czy Łódź jest pasjonująca w porównaniu z Paryżem? JR: Bardzo! Bo Łódź, z którą jestem związany z powodu mojego urodzenia, zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Po latach jest zupełnie inna - piękną kobietą się stała, ze szarej i smutnej babci. Do Polski przyjeżdżałem na chwilę, często odwiedzałem rodziców. Niestety po śmierci mamy przyjechałem zająć się mieszkaniem i wtedy właśnie powstała pierwsza moja wystawa. Właśnie wtedy poznałem Kasię… - Czy wg Pani Łódź też rozwinęła się w piękną kobietę? Jest Pani łodzianką, więc perspektywa może być trochę inna. Katarzyna Nowak-Reszka: Rzeczywiście nasza Łódź się rozwija od wielu lat w bardzo pozytywnym kierunku. Ja obserwuję również powrót Łodzi filmowej. Od 2014, kiedy zaczęłam się tą branżą zajmować aż do dzisiaj - to wszystko bardzo cieszy, bo dużo koprodukcji wróciło na nasze ulice. Z urodzenia jestem łodzianką, chociaż mieszkam od 20 lat pod Łodzią. - Dzięki obrazom Pana, Łódź nabrała kolorów. KR: Ale to chyba we wszystkich miastach w Polsce następują takie pozytywne procesy. JR: Po powrocie, zauważyłem, że ludzie w Polsce się zmienili. Nie są tacy ponurzy, smutni, są weselsi. Łódź stała się bardzo kolorowa. I mnóstwo pozytywnych zmian. - Wspomniała Pani, że od 2014 roku jest związana z branżą filmową. Chciałam poprosić, żeby przybliżyli Państwo swoje historie związane ze sztuką. Jak to się potoczyło, że są Państwo artystami? JR: Można powiedzieć, że jestem napiętnowany przez rodzinę, bo mój dziadek był architektem, rzeźbiarzem i też „podmalowywał”. Mój ojciec - rysownik i litograf - skończył szkołę litograficzną i poligraficzną u Władysława Strzemińskiego. Moja mama była akwarelistką, więc jakoś to wpłynęło na mnie. W przedszkolu, wziąłem udział w konkursie plastycznym i zająłem pierwsze miejsce, o czym poinformował łodzian Express Ilustrowany. Podczas wywiadu z dziennikarzem, musiałem się zadeklarować, co ja będę chciał w życiu robić. Oczywiście powiedziałem, że będę malarzem, no i słowo się rzekło… W trakcie liceum jeździłem na plenery do Kazimierza, gdzie poznałem starszych ode mnie kolegów malarzy i potem zamieszkałem tam na stałe, na 10 lat. Kazimierz miał na mnie ogromny wpływ, bo wychodziłem w plenery i miałem ciągle kontakt z materią malarską. - A jak ta droga wyglądała u Pani? KR: Już jako sześciolatka chodziłam na lekcje baletu. W kierunku tańca, akrobatyki i baletu ciągnęło mnie od małego. Niestety miałam operację jako dziecko i musiałam zakończyć treningi. Wtedy rozpoczęła się moja przygoda z muzyką, z grą na fortepianie. Nigdy nie myślałam, że szkoła filmowa stanie się po 30 latach z powrotem moją szkołą, o której myślałam kończąc liceum. Projektuję też ubrania, ponieważ nic mi się nigdy w sklepach nie podoba. Na Janusza wernisaże zawsze coś szyję. Bardzo ważne jest, aby swoje pasje realizować. U mnie powróciły pasje z dzieciństwa, z którymi nie miałam kontaktu przez 26 lat. - To bardzo ciekawe i być może inspirujące dla kogoś, kto porzucił nadzieję, że można wrócić do czegoś, co sprawiało nam radość w dzieciństwie.. JR: Niestety jest tak, że wiele dzieciaków interesuje się śpiewem, muzyką, czy świetnie maluje. Ale szkoła, a czasem też i rodzice po prostu tłamszą ten talent. Wszystkie dzieci są zdolne, tylko potem, bez wsparcia, one już nie chcą się tym zajmować. W podstawówce miałem w 6 klasie trójki z rysunku, dlatego, że pani kazała mi przy linijce rysować. Pomyślałem wtedy, że przecież ja potrafię rysować proste kreski bez linijki… (śmiech) KR: Tak, w szkole często próbuje się zaszufladkować nas i uporządkować każdego w jakimś kierunku. Wiadomo, że nauczyciel chce dobrze, ale jednak na indywidualizm trzeba pozwolić, bo każde dziecko jest inne i rozwijając swoje pasje, rozwija się najlepiej. Zaszufladkowanie ludzi nie rodzi niczego dobrego, tylko hamuje rozwój emocjonalny, artystyczny, czy właśnie rozwój pasji u każdego z nas. - Wyobrażają sobie państwo swoje życie bez sztuki? KR: No nie… Bardzo ciężko by było… JR: Ze sztuką byłem związany przez całe życie, bo po liceum zacząłem pracować w filmie, jako asystent kostiumologa a później kostiumograf. Parę lat później pracowałem w teatrze Jaracza, robiłem scenografię i w pewnym momencie, kiedy osiągnąłem już można powiedzieć wszystko w teatrze, to wyjechałem do Kazimierza, żeby kontynuować moją własną pracę twórczą. - Zainteresowały mnie tytuły obrazów. Kto je wymyśla? JR: Generalnie Kasia wymyśla tytuły. Gdy ja wymyślam jakiś tytuł, Kasia mówi: ,,nie, to za bardzo banalne, za bardzo wprost’’. KR: Tak, te tytuły często się biorą w związku z różnymi skojarzeniami czy też wydarzeniami w naszym życiu. Ja cenię sobie tytuły, które są zagadką dla widza, które go motywują do tego, żeby poznawać obraz z bardzo różnych stron i dociekać, dlaczego tam jest właśnie taki tytuł. JR: Na przykład ten obraz nosi tytuł ,,Opal’’. Dlaczego Opal ? Od wisiorka, który Kasia nosi. - W tym przypadku jest to osobista historia w obrazie i w tytule.. JR: Kiedyś przypadkowo, chociaż uważam, że nie ma przypadków, wyczytałem, że opale są bardzo zdrowe na serce. Kasia ma słabe serduszko, więc natychmiast kupiliśmy opal i od tej pory nosi go cały czas. KR: No tak, jako taki talizman. Na pewno nastawienie psychiczne pomaga, że wady, które mam od urodzenia, troszeczkę się niwelują i to pozytywne nastawienie sprawia, że jest lepiej. - Większość tytułów Pańskich wernisaży jest bardzo optymistyczna. Niektóre z nich to: Wiosenna miłość, Imiona miłości, Miłość w Łodzi. Czy zawsze był Pan optymistą? Skąd ten optymizm brać? JR: Urodziłem się z „bananem w górę”. Już jako niemowlę, byłem uśmiechnięty i stąd może ten mój optymizm. Zawsze byłem nastawiony pozytywnie. Wszystkie trudności łatwiej się pokonuje, jeżeli się podchodzi optymistycznie do problemu. A jeszcze jak człowiek jest zakochany, to dopiero ma dodatkowy motor do życia, do realizacji i do tworzenia. - Czy mąż zaraża optymizmem? Czy Pani też jest z natury optymistką? KR: Rzeczywiście tak się zdarzyło, że się spotkały pokrewne dusze, bo i ja mam mocno pozytywne nastawienie do życia. Mimo różnych trudności przez które przechodziłam (zdrowie), to zawsze, nawet z najtrudniejszych opresji, udawało się wychodzić pozytywnie. Myślę, że to jest tak, że jeżeli się już dużo przeżyje w swoim życiu, to zaczyna się patrzeć zupełnie inaczej i nawet najdrobniejsze rzeczy sprawiają nam radość i potrafimy się z nich cieszyć. - Tak Państwo pięknie i naturalnie o tym mówią. Trudno spotkać dziś podobną postawę u ludzi. Mam wrażenie, że nie cieszymy się z małych rzeczy. KR: Tak, tego się chyba trzeba nauczyć. Takie trudne doświadczenia uczą nas tego, żeby się cieszyć, czerpać z życia, a poza tym też zarażać innych tą pozytywną energią. To też dobrze robi dla wszystkich, nie tylko dla nas. Ważne, żeby dzielić się swoim szczęściem, pozytywną energią, bo wtedy inni też zaczynają inaczej patrzeć na świat i na życie. Choćby nawet przez chwilę się uśmiechnęli, to już dużo znaczy.. - Kolejny z tytułów obrazu to ,,Miłość jest najważniejsza’’. Czy według Państwa ludzie o tym zapominają? JR: Miłość jest w każdym człowieku, ale ludzie się zatracają. Gonią za pieniędzmi, za karierą i zapominają, że właśnie miłość, nawet miłość własna jest ważna. Sami się katują. Powiem banalnie, że kochać świat należy zacząć od siebie samego, bo jeśli siebie ktoś nie lubi, to trudno mu lubić innych… Dlatego kochajmy siebie i spróbujmy tak samo kochać innych. KR: Czasami ludzie pewnie boją się miłości. Mają już jakieś doświadczenia na tym tle i boją się jeszcze raz spróbować. Ale warto i to niezależnie, czy jest to dziecko, osoba starsza, czy naprawdę już dojrzała. Miłość daje radość w każdym wieku. I czy to miłość do drugiego człowieka, czy do zwierząt, muzyki, malarstwa, sztuki - miłość w różnym wymiarze. Ważne jest, żeby ludzie realizowali swoje pasje, bo to też im dostarcza wiele radości. Czyli i miłość, i pasje. To wszystko powinno być w naszym życiu. - Zapytam artystów, czy w takim razie powinniśmy kierować się częściej sercem niż rozumem? KR: Artyści najczęściej kierują się sercem, dlatego może łatwiej im ustrzec się przed zupełnie ślepą pogonią za pieniądzem. Często jest tak, że osoby wtopią się w pewien wir pracy. Budzą się w pewnym momencie i widzą, że tak naprawdę same te pieniądze i praca nie dają im już aż takiej radości, jaką wydawałoby się że osiągną. Czasami jakieś wydarzenie, nawet zdrowotne, może spowodować taką refleksję w życiu. To jest na pewno bardzo ważne, żeby osoby dojrzałe nie obawiały się realizować pasji nawet w późniejszym wieku. JR: I jeszcze ci, co są tak zagonieni, mają dzieci i widują dzieci rano jak dziecko jeszcze śpi. Wracają do domu i dziecko już śpi. Drogimi gadżetami próbują zastąpić miłość i to jest błąd. Miłości nie można kupić, bo to już nie jest miłość.. - Niestety ludzie cierpią na brak czasu. Niektórzy są do takiego życia z różnych przyczyn zmuszeni. Jak możemy pielęgnować miłość na co dzień, w pośpiechu? KR: Myślę, że uśmiech, uśmiech i jeszcze raz uśmiech dla drugiej osoby. Na pewno nawet najdrobniejszymi gestami jesteśmy w stanie cały czas to swoje pozytywne nastawienie dla drugiej osoby okazywać. Musimy znaleźć też wspólną drogę spędzania choć odrobiny czasu wolnego. Dlatego dobrze jest, jeżeli osoby mają te same pasje. JR: Wystarczy ciepłe spojrzenie, dotyk ręki, czułe słowo. A jak budzą się ludzie i patrzą na siebie z wyrzutem: ,,jak ty wyglądasz, oczu nie umyłaś?’’ , a w odpowiedzi: ,,a ty co taki nieogolony od dwóch dni?’’ Zamiast tego powiedzieć: ,,ślicznie ci w tej brodzie’’, czy ,,jak śmiesznie wyglądasz z tymi rozmazanymi oczkami’’. (śmiech) - Czuć od Państwa tę pozytywną energię i ogromne ciepło. Więc ta rada chyba się sprawdza.. KR: Tak, wiadomo, że na co dzień jest mnóstwo różnych obowiązków. Mamy w domu 3 dzieci, 6 zwierzaków, więc tych obowiązków jest naprawdę dużo, ale jak robimy to razem to jest łatwej. Czasami Janusz mnie zapyta coś na temat obrazu, który tworzy. Powiem, jak widzę pewne rzeczy. Ja też pytam Janusza o radę, gdy tworzę jakąś sukienkę. Zazwyczaj i tak zrobię po swojemu, ale często wysłucham jego zdania. (Śmiech). JR: Ja często maluję i Kasia świeżym okiem spojrzy i powie: ,,a ta plama za bardzo nie pasuje’’. Ja to przemyślę i mówię: ,,rzeczywiście’’. Ale wy, kobiety, macie większą wrażliwość na kolor niż my, faceci. - Czyli uwagi żony pomagają? KR: Ale to naprawdę są drobnostki, bo ja często siadam przed obrazem, który Janusz maluje i wszystko mi idealnie do siebie pasuje, tylko jakaś jedna plama kolorystycznie wydaje mi się, że jest z innej planety. I Janusz to czasem sobie przemyśli i później robi po swojemu. JR: Często masz rację. - Wspomniał Pan przed chwilą, że nie ma czegoś takiego jak przypadek. Czy zawsze miał Pan takie przekonanie, czy to życie udowodniło, że nic nie dzieje się bez przyczyny? JR: W moim dość długim życiu wiele przeżyłem i czasami człowiek postępuje wbrew sobie. Na przykład to, jak ja poznałem Kasię. Gdy dostałem zaproszenie na wystawę do Alliance Française, malowałem bardzo intensywnie obrazy. W międzyczasie byłem na wernisażu kolegi i tam poznałem jednego aktora, który mówi: ,,wiesz, będą kręcić w przyszłym tygodniu film, chciałbym, żebyś przyszedł’’. Zgodziłem się, ale o tym zapomniałem. To był piątek, a on we wtorek do mnie dzwoni i mówi: ,,miałeś przyjechać do szkoły filmowej, wszystko już ustawione, kamera, reżyser czeka’’. Ja na to, że mam wernisaż, maluję obrazy i nigdzie nie jadę. Rzucił słuchawką, ale za chwilę dzwoni znowu i mówi bym przyjechał. Ponownie odmówiłem. Zadzwonił trzeci raz i uległem, przyjechałem i kogo poznałem? Kasię. Wbrew sobie, człowiek coś robi i okazuje się, że to, co ma się stać i tak się stanie. - Z tego co słyszę, to natura też jest dla Państwa ważna. Służy Państwu w życiu, jako inspiracja, ale też mieszkają Państwo na wsi… JR: Tak, jesteśmy bardzo blisko natury. Zwierzęta, rośliny… Ja już 4 rok mieszkam poza miastem, ale we Francji też mieszkałem na wsi, wyprowadziłem się z Paryża, bo kupiłem dom i wyremontowałem go i tam mieszkałem, tam też miałem pracownię. KR: Ja mieszkam 20 lat poza miastem i bardzo sobie to cenię. Wieś na pewno jest mocno inspirująca dla artystów. Nawet powiem historię jednego obrazu. Przez 1,5 roku kilka razy dziennie na nasz parapet kuchenny przychodziła myszka. Karmelek ją nazwaliśmy. Wystawialiśmy jej miski z jedzeniem i ona sobie wybierała i zjadała to, z tego co miało iść na kompost. I został Karmelek uwieczniony na obrazie, skradający się z kawałkiem sera żółtego z dziurami. Obraz został przekazany na dobry cel, na Hospicjum Łódzkie. - Czy są jakieś specjalne przygotowania do wernisaży? Jak to wygląda od kuchni? JR: Staram się, żeby obrazy były spójne tematycznie, albo formatowo. KR: Często obrazy powstają na konkretną wystawę już w konkretnym kierunku. W Monopolis była tematyka miłości pod różną postacią, m.in. miłości do zwierząt. Każdy obraz to jest osobna historia i często powstawanie jakiegoś obrazu wiąże się z silnymi emocjami czy z jakimś wydarzeniem w życiu artysty. Np. na jednym obrazie pokazane jest, jak zawiązuje się przyjaźń pomiędzy osobami różnych ras, czy z różnych części świata – manifest, że ważna jest współpraca pomiędzy ludźmi niezależnie od statusu społecznego, koloru skóry, od ich pochodzenia. JR: W Monopolis tytuł wernisażu to Oblicza miłości, więc poza portretami Kasi pokazaliśmy obrazy, gdzie przedstawione były przeróżne jej formy. Uważam, że tolerancja jest bardzo ważna. Nie musimy rozumieć wszystkich ludzi, żeby ich tolerować. Myślę, że miłość i tolerancja to są 2 najistotniejsze w życiu cechy. - Miłość, tolerancja i pasja. Z naszej dzisiejszej rozmowy wychodzi, że te 3 składniki mogą sumować ciekawe życie.. JR: Tak, ale jeżeli np. dziecko ma pasje, a rodzice zabraniają realizacji, to brakuje tolerancji… Myślę, że życie ludzi, którzy nigdy nie byli w filharmonii, w teatrze, czy na wystawie jest uboższe. No i miłość do samego siebie, też jest bardzo ważna. KR: Tak, trzeba pamiętać, że zabijanie pasji w drugim człowieku powoduje niechęć do świata i do ludzi. Duszenie pasji nic nie przyniesie i nie ma się co przed nimi bronić, tylko trzeba je realizować, niezależnie od wieku. - Proszę jeszcze zdradzić, gdzie odbędzie się następny wernisaż. JR: 3 grudnia w Kazimierzu Dolnym, a potem na przełomie grudnia i stycznia będzie wystawa dwóch dużych obrazów, jeszcze niegotowych. Ale dobry tydzień i będą skończone. - Patrząc na Państwa odnosi się wrażenie, że wszystko Państwo mają: pasję, tolerancję i miłość, prawda? KR: Tylko zdrowia można nam życzyć, tak jak wszystkim. JR: Ale jeżeli człowiek jest szczęśliwy, to zdrowie też jest lepsze. - W takim razie życzę Państwu mnóstwo zdrowia! Dziękuję za piękną rozmowę. Kasia Nowak-Reszka i Janusz Reszka: Dziękujemy. Joanna Kruz Czytaj dalej

,,PASJA MALOWANA PIEŚNIĄ"

,,PASJA MALOWANA PIEŚNIĄ”-tak zatytułowany był Jubileusz 10-lecia Zespołu Śpiewaczego naszego Kola Gospodyń Wiejskich  w Krzemienicy, który obchodziliśmy 18 listopada 2023 roku. Zespól Śpiewaczy powstał w lutym 2013 roku z inicjatywy Marii Brodziak. Marysia postawiła przed sobą ambitne zadanie, aby ocalić od zapomnienia stare piosenki i pieśni śpiewane przez nasze babcie i mamy w chórze kobiecym prowadzonym przez Panią Julię Turzyńską, potem Pana Antoniego Barana. Marysia odwiedzała starszych mieszkańców Krzemienicy, nagrywała na telefonie słowa  i muzykę  i później wraz z Józkiem  Pelcem, który przyjął zaproszenie jako akompaniator zespołu,   odtwarzali wspólnie tekst i melodię zapomnianych pieśni. Repertuar Zespołu Śpiewaczego jest bardzo szeroki. Są to pieśni religijne, ludowe, biesiadne, patriotyczne, żołnierskie, harcerskie. Cały czas w zależności od okoliczności wprowadzamy do naszej ,,skarbnicy pieśni” nowe utwory. Spotkanie Jubileuszowe odbyło się w Izbie Pamięci  Kobiety Wiejskiej w Starej Szkole. Podczas naszej Jubileuszowej uroczystości mieliśmy możliwość wysłuchania opowieści o naszej śpiewającej grupie. Przygotowałyśmy prezentację składającą się ze zdjęć, krótkich informacji  oraz wyświetlane były słowa pieśni, co pozwoliło zebranym gościom wspólnie z nami śpiewać. A mury starej szkoły opuszczonej w 1981 roku dzięki naszemu Zespołowi i rozśpiewanej publiczności  ożyły śpiewem  i gwarem. Prezentację prowadziłyśmy wspólnie, a że jest to spotkanie koleżeńskie to pomagała nam również publiczność zgromadzona na naszej uroczystości wspominając dawne historie związane  z Krzemienicą. Przez 10 lat Grupa Śpiewacza występowała na wielu uroczystościach i koncertach: w Domu Ludowym, w wioskach na terenie gminy czy powiatu. Wiele było wieczornic organizowanych przez naszą Izbę Pamięci. Były to głównie wieczornice patriotyczne lub okolicznościowe wzbogacane śpiewem naszego zespołu. Śpiewałyśmy również w Kościele Św. Jakuba i w Kościele Matki Bożej Pocieszenia, głównie był to repertuar   pieśni religijnych, Maryjnych  i o Św. Jakubie. Dużym sukcesem w działalności naszego zespołu był projekt realizowany z inicjatywy Marii Brodziak, Heleny Wełnic, Grażyny Haładyj, Janiny Haładyj-Różak zatytułowany: ,,Podtrzymać tradycję-działania na rzecz Grupy Śpiewaczej i edukacji muzycznej młodzieży w Krzemienicy” dofinansowany  z programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich . Wtedy Zespół liczył 25 osób, a poszerzył swój skład  o grupę młodych śpiewaków ze Szkoły w Krzemienicy oraz ze szkoły średniej. W ciągu tych kilku miesięcy działaliśmy bardzo aktywnie. Nie był to czas stracony. Nauczyliśmy się wspólnie śpiewać nowe utwory pod okiem Pana Andrzeja Sierżęgi i Józka Pelca. Występowaliśmy wspólnie na wielu uroczystościach  . Ten projekt został zakończony w czasie warsztatów wyjazdowych w Cierpiszu. Dzięki dzieciom i młodzieży, którzy wprowadzili do naszej grupy powiew młodości te wspólne warsztaty, próby, wyjazdy wspominamy bardzo ciepło .Podsumowując nasze spotkanie uczestnicy obecni na uroczystości bardzo pozytywnie podsumowali nasze działania życząc nam dalszej owocnej pracy. Szczególnie serdecznie podziękował nam  za wszystko Pan Bolesław Brodziak, mąż Marii Brodziak , która ze względów zdrowotnych nie uczestniczyła w spotkaniu za to , że przypomnieliśmy historię jej pracy w krzemienickim Kole Gospodyń Wiejskich. Podczas wieczoru po raz pierwszy zachęciliśmy zebranych do czytania. Pani Zofia Cisek przeczytała książkę, która w tym roku okazała się bestsellerem  ,,Chłopki”. Przeczytała nam fragmenty książki mówiące o codziennym życiu wiejskich kobiet, które tak jak jej mama marzyły o lepszym życiu. Ale musiały ciężko pracować, by wyżywić rodziny. Jest to książka oparta o prawdziwe fakty spisane przez autorkę Panią Joannę Kuciel - Frydryszak. Nasze ,,Listopadowe wspominki”  zakończyły się tradycyjną herbatką i   ciastem upieczonym przez nasze koleżanki z koła Gospodyń. Dodam jeszcze, że na pamiątkę otrzymałyśmy piękne czerwone segregatory na nowe utwory.  Wieczór Jubileuszowy spędzony wraz z gośćmi, naszymi sympatykami i członkami Koła Gospodyń Wiejskich był dla nas niezwykle ważny, bo podsumowujący  spotkanie  docenili  naszą pracę, a my mamy poczucie że nasz śpiew jest ważnym elementem naszej kultury ludowej i wartości narodowych i z pewnością przekażemy tę wiedzę i doświadczenie następnym pokoleniom.    Ewa Frączek Czytaj dalej

Takich ludzi nam potrzeba

Społecznicy, fundacje, stowarzyszenia działające na rzecz swoich małych ojczyzn miały swój dzień . Ci najaktywniejsi i najbardziej zasłużeni otrzymali Nagrody Starosty Bielskiego im. ks. Józefa Londzina. Uroczystość w Bielskim Centrum Kultury im.Marii Koterbskiej w Bielsku-Białej zaskoczyła rozmachem. Nagroda Starosty Bielskiego jest przyznawana rokrocznie w listopadzie w związku z obchodami Niepodległej RP. Do tejże nagrody z każdej gminy powiatu bielskiego są nominowane osoby w różnym wieku, różnych profesji i zainteresowań, stowarzyszenia, fundacje, działające w swoich małych ojczyznach i wyróżniający się w dziedzinie kultury i sztuki, sportu czy turystyki, zwłaszcza nawiązujące swoją pracą i postępowaniem do idei księdza Londzina, nastawionej na pomoc bliźnim i bezinteresowną pracą społeczną. Nominują ich samorządy gmin powiatu bielskiego. Galę XXIV Edycji rozpoczął pieśnią „Ojcowski Dom” Zespół Regionalny „Jasieniczanka”. Następnie przedstawione zostały sylwetki wszystkich nominowanych do XXIV Nagrody Starosty Bielskiego im. Ks. Józefa Londzina, a byli to: Pani Maria Maroszek z Gminy Bestwina Pani Anna Jakubiec z Gminy Buczkowice Stowarzyszenie Rodziców Osób Niepełnosprawnych „Wsparcie” z Gminy Czechowice Dziedzice Pan Józef Niesyt z Gminy Jasienica Ochotnicza Straż Pożarna z Gminy Jaworze Pan Mirosław Frączek z Gminy Kozy Pani Helena Byrdy-Przybyła z Gminy Szczyrk Klub HDK PCK ”Płomień” z Gminy Porąbka Fundacja Krzyż Dziecka z Gminy Wilamowice Pani Janina Janica-Piechota z Gminy Wilkowice W tym roku AD 2023 Nagroda trafiła do Anna Jakubiec. Pani Anna to społeczniczka z gminy Buczkowice, która była jedną z inicjatorek wznowienia działalności Koła Gospodyń Wiejskich w swojej miejscowości - Kalnej. Było to 23 lata temu. To wydarzenie rozpoczęło bardzo intensywny czas w jej życiu, wypełniony działaniami na rzecz lokalnej społeczności. Laureatka nagrody im. ks. J. Londzina działała na rzecz utworzenia parafii w swojej miejscowości, zabiegała o rozbudowę szkoły, budowę wodociągu i kanalizacji. To mieszkanka oddana pomocy osobom potrzebującym, która przekonuje do współpracy innych ludzi i instytucje, czego efektem są imprezy kulturalno-społeczne, wycieczki, pielgrzymki. Serdecznie gratulujemy zwyciężczyni pani Annie tak prestiżowego wyróżnienia, gratulujemy również wszystkim pozostałym nominowanym za ich wieloletnią pracę społeczną na rzecz drugiego człowieka. Zwieńczeniem uroczystości był wspaniały koncert trzech tenorów zespołu - TRE VOCI. Wspólny poczęstunek w „Cafe Maria” w BCK zakończył tę wspaniałą uroczystość. Z naszej Gminy Wilamowice nominowanymi do tej prestiżowej nagrody była Fundacja Krzyż Dziecka z Pisarzowic, która to od kwietnia 2009 r. wspiera niepełnosprawnych, chorych, potrzebujących, także poprzez codzienną rehabilitację mieszkańców gminy. Prowadzi różne akcje społeczne w celu pomocy innym także poprzez zebranie funduszy. Ponadto organizuje imprezy lokalne integrujące w słusznym celu wszystkich mieszkańców miejscowości i całej gminy. Cykliczne wydarzenia i eventy sportowe: Turniej Piłki Nożnej, Biesiada Fundacji oraz Bieg Integracyjny Pamięci Ani Derbin. której śmierć stała się początkiem fundacji. Działanie fundacji ma na celu pomóc chorym, biednym, niepełnosprawnym, upośledzonym dzieciom. Wspomagają ich w zakupie leków, środków i sprzętu medycznego, w zapewnieniu im rehabilitacji, pomocy medycznej i psychologicznej. Osoby zaangażowane w fundację pomagają dzieciom, ale n też ludziom starszym i samotnym. Integrują społeczeństwo, uwrażliwiając ogół mieszkańców na potrzeby innych. Każdy jest ważny, potrzebny i tworzy naszą społeczność. Członkowie Fundacji mają także świadomość jak wiele osób, w szczególności chorych i cierpiących dzieci potrzebuje pomocy. Wiele rodzin nie jest w stanie we własnym zakresie podjąć walkę z chorobą, sprostać kosztom leczenia i rehabilitacji. Właśnie wychodząc naprzeciw tym potrzebom, powstała Fundacja Krzyż Dziecka. Obecnie otaczają opieką ponad 50 podopiecznych. W celu pozyskania środków prowadzą różne akcje społeczne, organizują imprezy lokalne integrujące w słusznym celu wszystkich mieszkańców miejscowości i całej gminy. Budują atmosferę integracji i bycia razem, mimo rożnych przeszkód i trudności. Niesamowite oddziaływanie społeczne prowadzonych imprez i spotkań propaguje również zdrowe nawyki dbania o własne zdrowie poprzez aktywność fizyczną i amatorski sport. Fundacja Krzyż dziecka łączy różne osoby, firmy, instytucje oraz lokalne samorządy we wspólnym dziele pomocy potrzebującym. Fundacja Krzyż Dziecka stara się budować wśród społeczności przekonanie, że jesteśmy Razem bez względu na okoliczności. Bardzo solidnie wykorzystują potencjał wynikający z wolontariatu, mobilizują sporo osób w różnym wieku, z różnych zawodów do wspólnego działania, aby razem zrobić coś dla innych. Gratulujemy członkom Fundacji Krzyż Dziecka nominacji do Nagrody Starosty Bielskiego im.Księdza Józefa Londzina. art. i foto C.Puzoń Czytaj dalej

Trwa przekierowywanie...

Trwa przetwarzanie ...

Twój kłos został poprawnie oddany!

Twój kłos został usunięty!

Wystąpił błąd podczas kłosowania. Twój kłos nie został oddany!

Plik jest zbyt duży, dozwolona wielkośc to max 10MB.

Aktualnie trwa modernizacja sklepu.
Zapraszamy już wkrótce!

Korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.

Zamknij