Aktualności

0 0
Kłosuj Komentuj Ulubione

Serce do strusi - gospodarstwo hodowlane z pasją

W województwie łódzkim istnieje jedna z nielicznych w Polsce ferm strusi, która posiada ptaki reprodukcyjne i prowadzi hodowlę strusi. Ojciec i syn, Benedykt Bratus i Michał Bratus zarządzają fermą od 20 lat. Swoje pierwsze ptaki pan Benedykt kupił 18 sierpnia 1999 roku i od tego momentu zaczęła się jego przygoda ze strusiami i jednocześnie pasja życia.

Największy struś, jakiego wyhodowali na swojej fermie i którego udało się zważyć miał prawie 3 m wzrostu i ważył ponad 190 kg. W opracowaniach naukowych podaje się, że strusie z reguły ważą około 150 kg i mierzą do 270 cm. Do niedawana hodowla mogła się również poszczycić strusiami niemal z całej Europy, które pan Michał specjalnie sprowadzał do fermy ojca. Do dziś w Polsce są tylko 3 fermy, które próbują spełniać takie wymogi hodowli, które bez problemu spełnia gospodarstwo hodowlane w Swobodzie (gmina Zgierz).

- Jaja strusie są ostatnio bardzo popularne na Wielkanoc. Coraz częściej wykorzystywane do wypieków, ale przede wszystkim, jako ozdoby na wielkanocny stół. Jedno z naszych najdroższych jaj, z którego wykonano pisankę, zostało sprzedane za 6,5 tys. zł.  – zaznacza pan Benedykt Bratus. - Wielokrotnie słyszę, że jajo strusie jest drogie w porównaniu do jaj kurzych. Ale ja na to mówię, proszę sobie wejść na wybieg strusi i wziąć jajo za darmo. Wszyscy śmiałkowie rezygnują i to chyba w pełni pokazuje jak bardzo niebezpiecznie jest prowadzenie takiej hodowli. Jak wiele potrzeba zaangażowania oraz wiedzy na temat tych ptaków. Nam, ciężko jest wyjąć jajo ze środka wybiegu, gdzie najczęściej je składają, a przecież zajmujemy się hodowlą już 20 lat. Zachęcam strusie i kopię im dołki bliżej ogrodzenia, niestety składają jaja na środku. Niebezpiecznie jest wejść na ich teren.

- Dlaczego?

- Struś jest zwierzęciem stadnym, terytorialnym, bardzo broni swojego terenu. Trzeba zaznaczyć, że jest to „ptaszek”, który za trzecim swoim krokiem osiąga prędkość 70 km/h (i może tak biec 20 km osiągając w porywach nawet 90km/h), a za drugim staje w miejscu.  Przypomnę, że samochód pędząc 50/h jak zacznie hamować to musi pokonać jeszcze 20 m, aby się zatrzymać. To o czymś świadczy… Mówimy, że jak koń kopnie to może zabić człowieka. Ale koń kopie siłą 7kg na cm², a struś „tylko” 30… Oczywiście nie zapominamy o pazurku, który jest jak szabla przy takiej sile. Struś należy do pierwszej grupy najniebezpieczniejszych zwierząt na świecie. Proszę teraz wejść na ich teren… - śmieje się pan Benedykt.

- A wydawałoby się, że taki uroczy i łagodny. To tylko struś, który chowa głowę w piasek…

- Na naszej fermie mieliśmy już takie przypadki, że ojciec wyciągał mnie za nogi z wybiegu albo ja jego. Tak nas poturbowały. One reagują błyskawicznie, z siłą przekraczającą ludzkie pojęcie i zdają sobie z niej sprawę - mówi Michał Bratus. - To my się ich boimy, a nie one nas, więc dlaczego mają chować głowę w piasek ze strachu? To taki mit, ponieważ strusie od czasu do czasu szukają w piasku protein typu myszka, jaszczurka, zresztą one cały czas szukają jedzenia.

- No właśnie, co jedzą takie olbrzymy?

- Stosujemy mieszankę zbóż.  Jest też specjalny koncentrat by dostarczyć im wszystkie witaminy. Pożywienie muszą mieć podawane w kawałkach, ponieważ strusie wrzucają sobie jedzenie do dzioba w całości. No i oczywiście strusie muszą mieć dostarczane naturalne pożywienie, ponieważ nie przyswajają żadnych wynalazków.

- Choć mój telefon komórkowy już jeden „poszedł”… - śmieje się pan Benedykt. - Niektórzy hodowcy dają strusiom również kukurydzę, ponieważ jest wysokoenergetyczna, ale ja nie daję, nasze olbrzymy za bardzo po kukurydzy rozrabiają. Warto przy tej okazji zaznaczyć - dodaje - że struś w ciągu miesiąca rośnie nawet do 30 cm, a w fazie szybkiego wzrostu potrafi 60% tego, co zje „włożyć” w masę ciała. Jego przemiana materii jest przepotworna. Nie przesadzę, jeśli powiem, że rano mam takie strusie, a wieczorem już większe.

- Hodowcy, m.in. z RPA, którzy nas odwiedzali, byli zaskoczeni wielkością naszych strusi i warunkami, jakie mają do życia - zaznacza pan Michał. - U nich hoduje się przede wszystkim małe strusie, stąd był to dla nich szok, kiedy zobaczyli nasze olbrzymy, które miewają po 250 cm wzrostu.

- Jak to się stało, że zdecydowaliście się panowie na tak niebezpieczną hodowlę?

- Ojciec chciał przeprowadzić się na wieś i „coś” hodować. Krowy, świnie… to przecież takie banalne, więc wymyśliliśmy, że będziemy hodować strusie lub „coś” w tym stylu. No i trafiły się strusie - śmieje się Michał Bratus.

- Były też lamy, ale kosztowały trochę za drogo. Strusie były tańsze to kupiliśmy - dodaje pan Benedykt. - Tutaj, gdzie mamy gospodarstwo, były same pola, ale z synem w ciągu pół roku wybudowaliśmy fermę od podstaw, nawet z podwójnym ogrodzeniem dającym 100% bezpieczeństwa.

- Panie Benedykcie, pana chyba fascynują te ptaki, mówi pan o nich z ogromną sympatią, ba (!) nawet czułością!

- Jestem na rozstaju dróg, ze względu na wiek i problemy zdrowotne, już nie mogę się nimi zajmować, tyle ile bym chciał. Każdy ma swój krąg zainteresowań - ten jest mój. Do strusi trzeba mieć serce i cierpliwość. Tutaj nie można nic siłowo, tylko trzeba z nimi postępować ze spokojem i sprytem.

- To całe życie ojca, jego pasja. I ogromna wiedza. Bez problemu przez 3 godziny panią zagada. Największą radość u ojca widziałem wtedy, kiedy przyjeżdżały wycieczki i dzieci zaczęły słuchać go jak zaczarowane, a on opowiadał i opowiadał… Na koniec spotkania egzaminował grupę, a

nasi mali goście wszystko pamiętali i udzielali właściwych odpowiedzi. Same panie nauczycielki były zaskoczone ilością przyswojonej przez dzieci wiedzy. A jak się okazuje, wiedza o strusiach nie jest ani powszechna, ani łatwa. Niedawno w znanym programie telewizyjnym, padło pytanie: Który struś pochodzi z Australii? Można było wybrać z 4 odpowiedzi: emu, nandu, kazuar, kiwi. Niestety żadna nie była właściwa, ponieważ żaden z nich nie jest strusiem, tylko nieliczne klasyfikacje zaliczają je do rzędu Struthioniformes.  

- A jaki gatunek strusia panowie hodują?

- Są to strusie afrykańskie, teraz już mamy krzyżówki.  Proszę sobie wyobrazić, że jest to jedyny ptak na świecie, który ma dwa palce - zaczyna swoją opowieść pan Benedykt. - To są najbardziej pierwotne ptaki, rodzina bezgrzebieniowców, czyli nieposiadjących mięśni piersi. Struś, kiedy chce się zaprezentować przed samicami pieje i ryczy jak lew, a wtedy jego szyja robi się 5, 6 razy grubsza. Zaczyna tańczyć i rzucać głową. Strusie to bardzo ciekawe zwierzęta, mają trzecią powiekę niebieską, chroni ona oko przed piaskiem. Biegają jak baletnice, ale to tylko złudzenie. Siła uderzenia o podłoże jest ogromna. Kiedy chcą się zatrzymać w tym swoim biegu to podnoszą skrzydła, a te osobniki na końcu stada, widząc przed sobą białe upierzenie, otrzymują znak, że trzeba hamować.  Wbrew pozorom pióra strusia nie powodują alergii, są antystatyczne i dlatego szyje się z nich ubrania dla alergików. Skóra po wyprawieniu jest droższa niż skóra krokodyla. Używa się jej do produkcji butów, pasków, foteli i nigdy nie potrzebuje żadnej pielęgnacji ani czyszczenia.

- Czy strusia da się oswoić? Widzę, ile serca wkładacie panowie w tę hodowlę. Czy strusie rozpoznają swoich opiekunów?

- Nie, ponieważ ich oko jest dwa razy większe od mózgu. Oczy, w środku w głowie, łączą się. Struś widzi na odległość 5 km, ale często nas nie poznaje, dlatego musimy wychodzić do nich wciąż w tych samych ubraniach o tym samym zapachu, w tych samych kolorach. A wszystko to dla naszego bezpieczeństwa - zaznacza pan Michał.

- Do niedawna w Polsce było najwięcej ferm strusi w Europie…

- Kiedyś tak, niestety realia się zmieniły, a taka hodowla wymaga absolutnego zaangażowania, stąd wiele osób z niej zrezygnowało. Polskie ubojnie sprowadzają strusie z Czech, ze Słowacji, Litwy i z Węgier, by zapewnić sobie ciągłość dostaw.

- Panie Benedykcie skąd w ogóle pomysł na strusie w Polsce? Przecież to nie jest ptak, który naturalnie zamieszkuje nasze tereny.

- To bardzo ciekawa historia. W 1863 roku po Powstaniu Styczniowym wyemigrowało do Afryki około 60 polskich rodzin. Żyjąc w nowych warunkach, Polacy starali się do nich przystosować i przeżyć. Jednak wiele czasu i zaangażowania tracili na obserwację strusi i miejsc składania przez nie jaj. Wpadli na świetny pomysł, żeby raz zagonić strusie i ogrodzić teren. Popyt i podaż się zmienił, strusie już nie były atakowane, tylko zaczęto je hodować. I to dzięki Polakom. Tak to wszystko się zaczęło…

 

Rozmawiała Sylwia Skulimowska

                                                                            

 

 

Gospodarstwo Rolne Ferma Strusi

Benedykt Bratus, Michał Bratus

Swoboda 1

95-001 Biała

kom 606 893 394

Redakcja mojaWieś ..

Udostępnij na facebook!

Przeczytaj również wszystkie artykuły z kategorii >

Coraz mniej ślubów. Szczególnie kościelnych

Liczba ślubów topnieje z roku na rok. Młodzi coraz częściej odkładają decyzję o złożeniu przysięgi małżeńskiej na później. A jeżeli już się na to decydują, to częściej wybierają urzędnika niż księdza do poprowadzenia ceremonii.  Ślubną modę ostatnich lat doskonale obrazują liczby. Tutaj nie ma marginesu na zbędne interpretacje. Dane GUS już od kilku lat wskazywały na kryzys w tej materii. Coraz mniej młodych par zgłasza się do kościoła z prośbą o udzielenie Sakramentu Małżeństwa. Nie chcą przysięgać sobie miłości aż do grobowej deski przed ołtarzem. Z danych GUS wynika, że w 2022 r. Polacy zawarli 155. 817 małżeństw. To mniej niż w 2000 r, kiedy w związek małżeński weszło 211 150 par. Ostatnie statystyki pokazują również, że coraz mniej decydujemy się na zawarcie małżeństwa przed Bogiem. Odsetek ślubów wyznaniowych wynosi 50,9 proc., podczas gdy jeszcze 20 lat temu sięgał 71,8 proc. Ślubów mniej niż dawniej Liczby pokazują, że jest ich teraz mniej nawet o połowę niż w latach 80. Teraz są soboty, w które jest po około 5-7 uroczystości w sezonie, a rocznie jest ich około 200-300 razem z „konkordatami”. Dawniej było po kilkanaście dziennie, a nawet 800 rocznie. W najpopularniejsze ślubne miesiące: czerwcu, lipcu, sierpniu czy październiku uroczystości były od rana do 21.00. Ślubów jest więcej w urzędzie niż w kościołach. Jednak dawne czasy, gdy przed urzędem ustawiały się kolejki, żeby zarezerwować termin uroczystości na jakąś dobrą godzinę chyba już nie wrócą. Moda na uroczystości ”pod chmurką” Od 1 marca 2015 roku możliwe jest zawieranie związków małżeństw także poza Urzędem Stanu Cywilnego. Z roku na rok staje się to coraz popularniejsze.  Śluby od lat odbywają się nie tylko w urzędowej scenerii, ale przez 10 laty, żeby taki ślub mógł się odbyć poza urzędem, potrzebna była zgoda wojewody. Dzisiaj wystarczy wpłacić do kasy Urzędu Miejskiego około 1.000 zł. Tak kwota nie zmienia się od lat.  W USC ślub kosztuje około 100 zł niezmiennie.  Coraz chętniej decydujemy się na zawarcie związku małżeńskiego w niecodziennych miejscach. To okoliczne zamki, pałace, hotele a nawet kina.  Na takie uroczystości urzędnik dojeżdża we własnym zakresie. Na specjalne życzenie nowożeńców ślubu może udzielić również prezydent miasta.  Miłość w metrykę nie zagląda Dowodzą tego coraz liczniejsze małżeństwa między partnerami z różnicą wieku. Przeważnie to kobiety są młodsze, ale bywa, że to ona jest dojrzalsza od niego – zwłaszcza w ostatnich latach. To nie tylko moda. Kobiety wcześniej zostają wdowami, a nie boją się nowych związków. - W ubiegłym roku udzielałam ślubu kobiecie starszej od partnera o 21 lat. Miałam nawet taką sobotę, w trakcie której wszystkie panny młody były starsze od panów – mówi kierowniczka USC w jednym z urzędów w woj łódzkim.  Rekordzistów dzieliło kilkadziesiąt ładnych lat. Jak wspomina urzędniczka udzielała ślubu parze, w której panna młoda była mocno po 70., a pan młody miał 30 lat. Średnio kobiety są jednak starsze o 3-5, a nawet 10 lat od partnerów. Ale tradycyjnie różnice wieku w drugą stronę też bywają znaczne. I tak w naszym urzędzie przysięgali sobie 80-latek i 30-latka. Kiedyś było znacznie więcej małżeństw zawieranych w bardzo młodym wieku, Nawet pomiędzy ludźmi, którzy żeby zawrzeć związek małżeński potrzebowali na to zgody sądu. - Przed laty najczęściej na ślubnym kobiercu stawali pabianiczanie w wieku około dwudziestu, dwudziestu kliku lat – dodaje kierowniczka urzędu. - Nie brakowało jednak takich, gdy dziewczyny miały po 16, 17 lat a mężczyźni mieli po 18, 19 lat. Obecnie takich małżeństw po prostu nie ma. Teraz średnia wieku małżonków to około 30 lat i więcej. Sporo jest małżeństw po 40 roku życia. Zdarzają się takie po 50 i 60.  Młoda para po 50. to też oznaka starzenia się społeczeństwa. W latach 2010-2022 liczba nowożeńców w tym wieku wzrosła o 40 proc. i choć spada liczba zawieranych małżeństw, to liczba ślubów wśród osób po pięćdziesiątce podwoiła się.  Jak wskazują statystyki w najbliższych latach znaczenie małżeństw zawieranych przez starszych wiekiem nowożeńców będzie rosło. Stanie się tak również z uwagi na spadek liczby małżeństw zawieranych w zwyczajowym wieku. Kolejnym czynnikiem będzie wciąż duża liczba rozwodów 40 i 50-latków. Nie bez znaczenia jest też obserwowana wśród starszych Polaków i Polek niższa w porównaniu z młodszymi skłonność do tworzenia długookresowych związków Czytaj dalej

Miłość po 50., 60. czy 70… Czy wypada?

Skąd biorą się takie pytania? Dlaczego miłość w dojrzałym wieku wciąż budzi emocje? Co sprawia, że uczucie, które rodzi się między partnerami w wieku 50, 60 czy 70 lat, spotyka się z niedowierzaniem i ironią społeczną? Tymczasem psycholodzy podkreślają, że każda pora życia jest dobra na miłość. Potwierdzają to historie wielu par, które zaczęły wspólną przygodę w późniejszych latach. To dojrzałe uczucie może być równie piękne i pełne pasji, a prawo do szczęścia mamy na każdym etapie życia. Niestety przez pokolenia utrwalił się stereotyp, że w pewnym wieku już "nie wypada" chodzić na randki, trzymać się za ręce czy okazywać sobie czułość. Widok zakochanych 60-latków wciąż budzi zdziwienie, a niektórych wręcz oburza. To prowadzi do przykrych konsekwencji. Singielki, rozwódki, wdowy Kobiety w dojrzałym wieku, które zderzają się z takim społecznym ostracyzmem, często nie dają sobie prawa do późnej miłości. Odrzucają uczucia, które przychodzą do nich niespodziewanie – ignorują zaproszenia do kawiarni czy na wspólne wyjście do kina. To błąd, podkreślają psycholodzy. Nie jesteśmy stworzeni do życia w pojedynkę. Nie narzucajmy sobie kajdan i ograniczeń, które krzywdzą nas samych, odbierając nam prawo do szczęścia i spełnienia w dojrzałych relacjach. "Starość" i namiętność w świadomości wielu osób wciąż się wykluczają. Niestety, druga połowa życia często kojarzy się z niedoskonałościami, chorobami i obowiązkami wobec rodziny, a nie z miłością. Samotność w tym wieku nikogo nie dziwi, ale randkowanie – tak. Jednak miłość w dojrzałym wieku potrafi zaskoczyć nawet samych zakochanych. Czasy się zmieniają – na emeryturze dbamy o zdrowie, ruch i sprawność. Kobiety dbają o urodę, a mężczyźni chętniej troszczą się o wygląd. Nadal jesteśmy dla siebie atrakcyjni, i to nie tylko intelektualnie. Wnuki zamiast partnera Dlaczego myślimy, że relacje z dziećmi, znajomymi czy najbliższymi przyjaciółmi mogą zastąpić potrzebę intymności i bliskości dojrzałych osób? Babcia, która zamiast opiekować się wnukami i przygotować im obiad, pędzi na spotkanie z przystojnym mężczyzną, budzi oburzenie. "Jakim prawem?" – pojawia się pytanie. Śmiech i kpina, że w takim wieku zachciewa jej się miłości. A może warto po prostu przestać przejmować się takimi opiniami? Dlaczego nasze szczęście ma być kontrolowane przez ludzi, którzy często kierują się zazdrością i zgorzkniałością, a nie potrafią cieszyć się cudzym szczęściem? Skupmy się na własnych potrzebach i po raz pierwszy w życiu zróbmy z nich priorytet. Czy taki dojrzały związek to czas na sukces? Dojrzałe relacje często już na starcie niosą ze sobą bagaż wspólnych doświadczeń, nieudanych związków, rozwodów i rozczarowań, co budzi obawy. Dlaczego miałoby się udać teraz? Psycholodzy wskazują, że to, że ktoś jest rozwodnikiem, nie oznacza, że jest z nim coś nie tak. Porażki mogą być dobrym doświadczeniem, jeśli wyciągniemy z nich wnioski i nie powielimy tych samych błędów. W dojrzałym wieku nie rzucamy się bez rozumu w ramiona Amora. Mamy więcej doświadczenia i większy dystans do wszystkiego. Żeby nie stać się ofiarą... Czasem słyszy się o oszustach, ale to sytuacje sporadyczne. Decydując się na budowę związku, zawsze podejmujemy pewne ryzyko. Jeśli jednak nie obdarzysz partnera zaufaniem, nie znajdziesz szczęścia, nawet jeśli będzie on ideałem. Ważne jest, aby nie podejmować pochopnych decyzji – nikt nas nie goni, nikomu nigdzie się nie spieszy. O tym, w jakie relacje wchodzimy, decyduje również nasze poczucie własnej wartości. Jeżeli nie wierzysz w siebie, jesteś lękliwy, masz większe szanse na związek, w którym ktoś będzie to wykorzystywać. Często boimy się porównań z poprzednimi partnerami. Trudno uniknąć takich konfrontacji, ale pamiętaj – pamięć o danej osobie to jedno, a to, co się dzieje teraz, to zupełnie inna jakość. Doświadczenie to cenny życiowy bagaż, ale nie możemy żyć przeszłością. Dlatego, dla dobra nowego związku, nie warto poruszać tematów byłych partnerów. Często kobiety niepotrzebnie same prowokują porównania, pytając „A jaka ona była?”. Pamiętaj – jesteś inną osobą, tworzycie inną parę, na innym etapie życia, więc po co rozkręcać takie oceny? Gdy zdarzy się kłopotliwa sytuacja, powiedz jasno, co ci nie odpowiada. Zwróć uwagę partnerowi, jeśli poświęca za dużo uwagi sprawom z przeszłości. Tutaj nie ma miejsca na kompromis – albo zmieni swoje zachowanie, albo trzeba będzie wycofać się z takiego układu. Kompromis to często recepta na porozumienie W wielu sprawach kompromis jest możliwy, a nawet konieczny. W innych warto zostawić sobie przestrzeń. Doświadczenie życiowe sprawia, że osoby w pewnym wieku są bardziej wyrozumiałe i potrafią lepiej rozwiązywać konflikty. Miłość dojrzała niesie ze sobą o wiele mniej problemów niż młodzieńcze uczucie. Oboje partnerzy mają już ustabilizowaną pozycję zawodową i finansową, nie muszą martwić się o wychowywanie dzieci, mogą skupić się na sobie i miłym spędzaniu czasu. Kiedy oboje są na emeryturze, mogą po prostu być ze sobą, wyjechać gdzieś, pójść do kina. Relacje w późniejszym wieku mają tę zaletę, że mogą być bliskie, a jednocześnie luźne. Nie trzeba od razu brać ślubu, można mieszkać osobno i spotykać się, kiedy oboje tego chcemy. Ważne, że czujemy się ze sobą dobrze. Ludzie po pięćdziesiątce wiedzą, że pożądanie od pierwszego wejrzenia nie oznacza jeszcze, że partner jest dla nas odpowiedni. Sama chemia nie trwa długo. Kiedy pęknie romantyczna bańka, zostajemy z tym, kim naprawdę jest osoba, z którą się budzimy. Zmieniła się nie tylko nasza definicja miłości, ale także nasze postrzeganie romantycznych relacji. Wiele osób w dojrzałym wieku nie czuje potrzeby zawierania małżeństwa, będąc w stałym związku. Nie mają też potrzeby, by mieszkać w tym samym domu, mieście czy województwie. Nie ma jednego wzorca – osoby zaangażowane mogą sprawdzić, co w ich przypadku działa najlepiej, i to jest w porządku. (foto: pixabay) Czytaj dalej

Trwa przekierowywanie...

Trwa przetwarzanie ...

Twój kłos został poprawnie oddany!

Twój kłos został usunięty!

Wystąpił błąd podczas kłosowania. Twój kłos nie został oddany!

Plik jest zbyt duży, dozwolona wielkośc to max 10MB.

Aktualnie trwa modernizacja sklepu.
Zapraszamy już wkrótce!

Korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.

Zamknij