Aktualności

1 1
Kłosuj Komentuj Ulubione

Obchody 99 rocznicy odzyskania niepodległości w Krzemienicy

             Organizatorem obchodów radosnego święta upamiętniającego 99 rocznicę powstania Państwa Polskiego  po 123 latach niewoli było Koło Gospodyń Wiejskich w Krzemienicy, któremu przewodniczy Krystyna Guzek.  Uroczysta wieczornica odbyła się  10 listopada 2017 roku w Izbie Pamięci w Starej Szkole. Zgromadzonych gości i mieszkańców wsi  powitała serdecznie Ewa Frączek, która poinformowała pokrótce o programie spotkania i jego genezie historycznej.

Tematem wiodącym wieczornicy była sylwetka Bolesława Wieniawy Długoszowskiego. Tę  barwną  postać pierwszego ułana Rzeczypospolitej  pięknie przedstawił  Józef Frączek. Prelekcja wsparta pokazem slajdów  obfitowała w unikalne fotografie z życia Bolesława Długoszowskiego od jego lat szkolnych , poprzez   lata studenckie,  młodzieżowe wojaże po Europie, aż po walkę  o niepodległość pod bokiem Józefa Piłsudskiego i późniejszą służbę dyplomatyczną.

Zebrani dowiedzieli się, że dzieckiem był Wieniawa  niesfornym. Choć ukończył studia z wyróżnieniem, bardziej niż kitel i stetoskop pociągały go piórko i pędzel, udał się więc do stolicy artystów – Paryża, gdzie szybko wsiąknął w życie bohemy. Stamtąd wyrwało go dopiero spotkanie z Józefem Piłsudskim, który rozpalił w Wieniawie ducha żołnierza tak, że już w 1914 nosił mundur I Kompanii Kadrowej.

Odwagę i talenty dyplomatyczne oraz znajomość  języków obcych Wieniawy docenił sam Piłsudski, czyniąc go swoim głównym adiutantem i swoim bliskim przyjacielem.

Nie tylko na polu walki Wieniawa odznaczał się ułańską fantazją. Przyjaźnił się ze Skamandrytami, był stałym bywalcem warszawskich kawiarni i kabaretów. Stał się ulubieńcem prasy, która rozpisywała się o jego wyczynach, dzięki czemu wiele z nich przetrwało w formie anegdot do dziś.

To Wieniawę na swojego następcę wyznaczył prezydent Ignacy Mościcki. Tej nominacji nie przyjął rząd Sikorskiego, nie zaakceptowali jej też Francuzi. Wieniawa sam zrzekł się stanowiska po kilku zaledwie dniach sprawowania urzędu.  Generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski liczył, ze  powróci do wojska. Przecież była wojna. Tak doświadczonego oficera i dyplomaty nie należało zaprzepaszczać. Niestety Wieniawie powierzono w 1942 roku przedstawicielstwo dyplomatyczne na małoznaczącej Kubie.

Był to cios dla generalskiego honoru i prawdopodobnie z tego powodu odebrał sobie życie.

Razem z Wieniawą umarła część przedwojennego świata ułanów, szwoleżerów, kawiarni i kabaretów. On sam chyba najlepsze wystawił sobie epitafium pisząc w wierszu "Ułańska jesień":

"Lecz gdyby kazały wyroki ponure

Na ziemi się meldować, by raz drugi żyć,

Chciałbym starą wraz z mundurem wdziać na siebie skórę,

Po dawnemu wojować, kochać się i... pić"

Wartko płynęła narracja tym bardziej, ze przerywana była recytacjami aktorów Teatru Dramatycznego z Krzemienicy oraz śpiewami pieśni wojskowych i patriotycznych, które intonował Zespół Śpiewaczy KGW, a podchwycała ochoczo cała sala.

Drugim punktem programu wieczornicy były wspomnienia rodziny Kuźniarów o losach wojennych i działalności zawodowej oraz społecznej Józefa Kuźniara, znanego i szanowanego na wsi ogrodnika. Józef był ojcem czterech synów: Jana, Henryka, Kazimierza, Wacława  i córki  Marii ( obecnie Brodziak). Wszyscy potomkowie Józefa  są bardzo muzykalni, powiedziałabym ,że po równo  do śpiewu, tańca i do różańca, toteż część trzecia wieczornicy - oglądanie wystawionych po Józefie Kużniarze pamiątek - przerodziła się w  towarzyskie spotkanie przy muzyce, śpiewie i poczęstunku. Akompaniował Józef Pelc, poczęstunek zapewniły panie z KGW, toasty wznoszono pysznym winem od Kazimierza Kużniara.  Atmosfera spotkania korespondowała  zarówno z charakterem głównego bohatera - Bolesława Wieniawy Długoszowskiego jak i z upodobaniami mieszkańców Krzemienicy, którzy z natury są prospołeczni i weseli.

Czułam się zadowolona i dumna, że uczestniczę w tej wieczornicy z powodu jej autentyzmu.

 Zdecydowanie nie była to znana z poprzednich lat i często kultywowana "akademia ku czci" tylko podniosłe, ale i radosne spotkanie mieszkańców wsi, którzy chcieli wspólnie uczcić "Niepodległą" i mieli pomysł jak zaaranżować tę uroczystość.

Pięknie i uroczyście prezentowały się panie z KGW w eleganckich czarno- białych kreacjach, a ich repertuar artystyczny, wyroby kulinarne i gościnność sławić będę przy każdej okazji.

 

Janina Haładyj- Różak.

 

Krzysztof S. z Koło Gospodyń Wiejskich w Krzemienicy-"Krzemieniczanki"

Udostępnij na facebook!

Malwina W.

Bardzo ciekawa historia, dziękuję za jej zamieszczenie i przybliżenie innym czytelnikom :)

0

27 lis 2017, 13:17:43

Przeczytaj również wszystkie artykuły z kategorii >

Miłość po 50, 60 czy 70… Czy wypada?

Skąd biorą się takie pytania? Dlaczego miłość w dojrzałym wieku wciąż budzi emocje?  Z jakiego powodu uczucie, które rodzi się pomiędzy partnerami w wieku 50, 60 czy 70 lat zderza się ze społecznym niedowierzaniem i ironią? Tymczasem psycholodzy podkreślają, że każda pora jest dobra na miłość. Potwierdzają to również doniesienia wielu par, które zaczęły wspólną przygodę w dojrzałym wieku. To dojrzałe uczucie może być również młodzieńcze i piękne, a prawo do szczęścia mamy na każdym etapie życia.  Niestety przez pokolenia utrwalił się stereotyp, że w pewnym wieku już nie wypada. Chodzić na randki, trzymać się za ręce, okazywać sobie czułość i miłość. Niestety wielu osobom widok zakochanych 60 latków wciąż dziwi, niektórych nawet oburza. To pociąga za sobą przykre konsekwencje.   Singielki, rozwódki, wdowy,  Niestety kobiety w dojrzałym  wieku zderzając się z takim społecznym ostracyzmem często nie dają sobie prawa do późnej miłości. Bronią się przed uczuciem odrzucając to, co przynosi im los.  Ignorują okoliczności, zaproszenia do kawiarni czy na wspólne wyjście do kina. To błąd, podkreślają psychologowie. Nie jesteśmy przecież stworzeni do życia w pojedynkę. Nie narzucajmy sobie zatem kajdan i ograniczeń, które krzywdzą nas samych, odbierając nam prawo do szczęście i spełnienia w dojrzałych relacjach.   „Starość” i namiętność w świadomości wielu z nas wciąż się wykluczają. Niestety bardzo często druga połowa życia kojarzona jest z niedoskonałościami, chorobami. Babcia i dziadek zamiast na amorach powinni koncentrować się na rodzinie, zabawie z wnukami. Samotność w tym wieku nikogo nie dziwi, ale randkowanie owszem.  Tymczasem bywa, że miłość, która pojawia się w dojrzałym wieku zaskakuje nawet samych zakochanych. Czasy się zmieniają, na emeryturze też dbamy o zdrowie, ruch i sprawność. Kobiety o urodę, mężczyźni chętniej dbają o wygląd. Nadal jesteśmy dla siebie atrakcyjni i to nie tylko intelektualnie.  Wnuki zamiast partnera  Dlaczego myślimy, że relacja z dziećmi, znajomymi czy najbliższymi przyjaciółmi może zastąpić dojrzałym osobom potrzebę intymności i bliskości?  Babcia, która zamiast popilnować wnuków i naszykować im obiad pędzi na spotkanie z przystojnym mężczyzna budzi oburzenie. Bo jakim prawem? Śmiech i kpina, że w takim wieku zachciewa jej się miłości.      A może po prostu czas nie przejmować się takimi opiniami? Dlaczego nasze szczęście mają kontrolować opinie ludzi, którymi często kieruje zazdrość i zgorzkniałość, którzy nie potrafią cieszyć się cudzym szczęściem?  Skupmy się na swoich potrzebach i może po raz pierwszy w życiu zróbmy z nich priorytet.  Czy taki dojrzały związek  to czas na sukces?      Takie relacje często już na starcie mają pewien bagaż wspólnych doświadczeń, nieudanych związków, rozwodów i rozczarowań. To budzi obawy. Dlaczego miałoby się udać teraz?  I tutaj naprzeciw takim obawom wychodzą psycholodzy. To, że jesteś rozwodnikiem nie świadczy, że jest coś z tobą nie tak. Jak wiadomo, porażki mogą być dobrą lekcją na przyszłość. Trzeba tylko wyciągnąć wnioski i nie popełniać błędów, które doprowadziły do rozpadu partnerskiej więzi. W dojrzałym wieku nie rzucamy się przecież aż tak szybko i bez grama rozsądku w ramiona Amora. Mamy więcej doświadczenia i większy dystans do wszystkiego.  Żeby nie stać się ofiarą...     Czasem słyszy się o oszustach, ale to sytuacje sporadyczne. Decydując się na budowę związku, zawsze podejmuje się pewne ryzyko. Jeżeli jednak nie obdarzysz partnera zaufaniem, nie znajdziesz szczęścia nawet, gdy będzie ideałem. Ale nie spieszmy się i nie podejmujmy żadnych decyzji zbyt pochopnie. Nikt nas nie goni, nikomu nigdzie się nie spieszy.  O tym, w jakie wchodzimy relacje, decyduje też nasze poczucie własnej wartości. Nie wierzysz w siebie, jesteś osobą lękliwą, masz większe szanse, że zwiążesz się z osobą, która będzie to wykorzystywać. Często boimy się też porównań z poprzednią partnerką czy partnerem. Trudno takich konfrontacji zupełnie uniknąć. Wiadomo, że poprzedniczka była dla naszego partnera osobą ważną, ale nie wolno walczyć o pierwszeństwo. Bo pamięć o danej osobie to jedno, a to, co się dzieje teraz, to całkowicie inna jakość.     Doświadczenie to cudowna sprawa i bardzo przydatny życiowo bagaż, ale nie możemy żyć przeszłością.  Dlatego dla dobra naszego nowego związku nie wspominaj byłych partnerów.  Często kobiety niepotrzebnie same prowokują porównania, choćby pytaniem „a jaka ona była?”… Pomyśl, jesteś inną osobą, tworzycie inną parę, na innym etapie życia, więc po co rozkręcać takie oceny. Gdy zdarzy się sytuacja kłopotliwa, powiedz jasno, co ci nie odpowiada. Zwróć uwagę partnerowi czy partnerce, jeżeli poświęca za dużo czasu sprawom z przeszłości, albo ciągle mówi o byłej żonie, czy mężu. Tutaj nie ma miejsca na kompromis, albo zmieni swoje zachowanie, albo trzeba będzie się z tego układu wycofać. Gotowość do nowego związku oznacza zaakceptowanie odrębności nowej osoby, zrozumienie, że można mieć inne przyzwyczajenia, nawyki, hobby.  Kompromis to często recepta na porozumienie  W niektórych sprawach  kompromis jest możliwy a nawet konieczny, w innych trzeba zostawić sobie wolną przestrzeń. Doświadczenie życiowe sprawia, że osoby w pewnym wieku są bardziej wyrozumiałe i mają większą łatwość rozwiązywania konfliktów. Miłość dojrzała niesie z sobą o wiele mniej problemów niż młodzieńcze uczucie. Oboje partnerzy mają już ustabilizowaną pozycję zawodową i finansową, nie muszą zajmować się wychowywaniem dzieci, mogą skupić się na sobie i miłym spędzaniu czasu. Gdy oboje są na emeryturze, mogą po prostu z sobą być, gdzieś pojechać, pójść do kina. Relacje w późniejszym wieku mają tę zaletę, że mogą być bliskie, a jednocześnie luźne. Nie trzeba od razu brać ślubu, można mieszkać osobno i spotykać się wtedy, kiedy oboje tego chcemy. Ważne, że czujemy się z sobą dobrze.     Ludzie po pięćdziesiątce już wiedzą, że pożądanie budzące się od pierwszego wejrzenia nie oznacza jeszcze, że partner jest dla ciebie odpowiedni. Sama chemia nie trwa długo. Kiedy pęknie romantyczna bańka, pozostajemy z tym, kim naprawdę jest osoba, obok której się budzimy.      Zmieniła się nie tylko nasza definicja miłości, ale także nasze postrzeganie romantycznej relacji między ludźmi. Wiele osób w dojrzałym wieku nie czuje potrzeby, by brać ślub, będąc w stałym związku. Nie mają też potrzeby, by mieszkać w tym samym domu, mieście, województwie. Nie ma jednego wzoru – osoby zaangażowane mogą sprawdzić, co w ich przypadku działa najlepiej – i to jest w porządku.   Czytaj dalej

Porozmawiajmy w męskim kręgu…

Nie tylko kobiety potrzebują przestrzeni do rozmowy i dzielenia się swoimi doświadczeniami i emocjami. W odpowiedzi na rodzące się potrzeby, jak grzyby po deszczu w cały kraju powstają prowadzone przez psychologów i specjalistów od samorozwoju „męskie kręgi”.  Spotkania w męskim kręgu to okazja do zmierzenia się ze stereotypami na temat bycia ojcem, mężem, partnerem, opiekunem rodziny i synem. Takie działania kierowane są do mężczyzn w trosce o ich kondycję emocjonalną i życiową. Mimo wszystko kobiety w ostatnich latach zdominowały przestrzeń, w której wychodzą poza przypisywane im stereotypowo role. A mężczyźni troszkę utknęli.      Myśli i troski, z jakimi każdego dnia mierzą się panowie też mają znaczenie i poruszane są na męskich spotkaniach. Często pojawiają na nich prowokujące, skłaniające do namysłu i otwierające dyskusję na konkretny temat.     Padają stwierdzenia: Jestem mężczyzną i boję się, że nie dam rady! Myślę, że muszę być niezawodny. Jestem mężczyzną i nie mogę mieć słabszych okresów. Myślę, że wszyscy oczekują ode mnie, że będę silny fizycznie i psychicznie. Czy mogę być wrażliwy nie tracąc na męskości? Czy mogę mówić, że jest mi ciężko? Czy płacz jest oznaką słabości?     Panowie, jako mężczyźni mają pewne skrypty, według których postępują, a które mogą utrudniać im funkcjonowanie. Przyznawanie się do słabości nie przystoi mężczyźnie, trzeba manifestować siłę. Radzić sobie samemu. To myśli i przekonania, które mogą sprawiać, że mężczyźni wycofują się z takiej przestrzeni dbania o swoją kondycję. Na męskie kręgi przychodzą panowie w każdym wieku, od dwudziestu kilku do ponad czterdziestu lat. To dla tych mężczyzn jest krok poza sferę komfortu. Niektórzy się oswajają z sytuacją, na początku tylko przysłuchują. Ale na spotkanie może przyjść każdy, po prostu zobaczyć, jak ono wygląda. Nie musi się od razu otwierać czy opowiadać o sobie, jak nie ma na to ochoty. Nikomu nic nie jest narzucane.  Panowie potrafią jednak zaskoczyć. Podejmują próby rozmowy i to z sukcesem. W czasie takich spotkań prowadzący nie odnoszą się do tego, co zostanie powiedziane. Nikt nie zostanie oceniony. Mężczyźni mają po prostu przestrzeń, w której mogą się czymś podzielić, zostaną usłyszani i nikt ich nie skrytykuje. Psychologowie nie wchodzą w rolę specjalistów. Sami uczestniczą w spotkaniach, których są jedynie moderatorami. Inicjują, proponują temat…,  a rozmowa płynie swoim torem.  Zamysłem organizatorów takich spotkań nie jest grupowa terapia.  Ale już sama obecność, bycie ze sobą i rozmowa pomagają, mogą być uzdrawiające.  Na takim spotkaniu można zobaczyć, że problem, z którym się borykamy, nie dotyczy tylko nas. Podejmowane są tematy tłumienia emocji czy relacji z ojcem.  Zatem jeżeli odczuwasz samotność w swojej męskiej podróży przez życie – czujesz, że fajnie byłoby mieć głębokie relacje z innymi mężczyznami, to męski krąg jest doskonałym miejscem, żeby w poczuciu rozumienia i bezpieczeństwa odnaleźć prawdziwego siebie.  Również mężczyźni borykają się z samotnością, ukryta depresją, niespełnialnymi, wysokimi oczekiwaniami wobec siebie. Jakie są korzyści ze spotkań w męskich kręgach? Przede wszystkim mężczyźni mogą doświadczyć innego rodzaju relacji z mężczyznami. Mogą zdjąć maskę „prawdziwego mężczyzny” lub „niepokonanego śmieszka”, który zawsze wygrywa, jest niezniszczalny, sam wszystko załatwi, zbuduje i naprawi. Doświadczą, że nie są odosobnieni ze swoimi trudnymi emocjami dotyczącymi pracy, domu, życia społecznego czy seksualnego. Mogą nauczyć się słuchać innych. Mogą odkryć świat, który nie opiera się na ciągłej konkurencji w osiąganiu więcej, zarabianiu więcej, posiadaniu więcej, byciu lepszym lub nieustającym próbom dorównaniu lepszym od siebie albo zachowania wrażenia, że wszystko jest ok.   Czytaj dalej

Życie pełne smaku!

Od pasji do sukcesu  Wszystko zaczęło się od prostego pomysłu – wprowadzenia do swojej diety tłuszczów wysokiej jakości – opowiada Gabriela Żurawska - pasjonatka zdrowej żywności i właścicielka rodzinnej olejarni Olejvita. - W Łodzi brakowało lokalnych olejów tłoczonych na zimno, więc postanowiliśmy działać. Założyliśmy małą rodzinną olejarnię, gdzie kontrolujemy cały proces produkcji, od wyboru ziaren po butelkowanie. Dzięki tłoczeniu w temperaturze poniżej 40 stopni nasze oleje zachowują pełnię właściwości zdrowotnych. Co było największym wyzwaniem? Początki były bardzo trudne. Oleje tłoczone na zimno były wtedy niszą. Był to czas, kiedy ludzie nie mieli wiedzy, w jaki sposób wykorzystywać oleje tłoczone na zimno i jaką wartość dodaną wniosą oleje w ich życie. Zaczęła się żmudna praca, która wywoływała frustrację i potworne zmęczenie. - Nie każdy wiedział, jak stosować oleje i jakie korzyści mogą przynieść zdrowiu. To była ciężka, niedochodowa praca, pochłaniająca oszczędności i ogromną ilość energii. Do tego dochodziły problemy techniczne – maszyny się psuły, a my uczyliśmy się wszystkiego na własnych błędach.  W pewnym momencie firmowe wyzwania zaczęły wpływać na jej życie osobiste. Przeżyła rozwód, który był dla niej ogromnym ciosem. Musiała na nowo poukładać zarówno swoje życie, jak i firmę.  Poddać się czy iść dalej?  - Wiele razy myślałam, że to wszystko mnie przerasta. Jednak po trudnych chwilach przyszła refleksja – rachunek sumienia. Zaczęłam inwestować nie tylko w firmę, ale i w siebie. Jogging stało się moim azylem. Bieganie to był czas tylko dla mnie, nikt i nic mi nie przeszkadzało. Startowałam nawet w kilku konkursach biegowych, dla własnej przyjemności, nie licząc na spektakularne sukcesy. Dzięki temu nabrałam sił i motywacji, by iść dalej. Małymi krokami firma stawała się coraz bardziej rozpoznawalna, a klienci, którzy zakupili u nich produkt, za jakiś czas wracali po kolejną butelkę oleju. I oto marka Olejvita zawitała na półki sklepów zielarskich, sklepów ze zdrową żywnością i na półki w aptekach. Największy sukces? Jednym z największych sukcesów było uczestnictwo w międzynarodowych targach w Paryżu. Olejvita pojawiła się na największej imprezie branżowej w Europie, gdzie spotkała się z niesamowicie pozytywnym odbiorem.  - To była dla mnie chwila, kiedy poczułam, że wszystkie trudności miały sens. I sensem był też nowy etap mojego życia. To właśnie mój narzeczony wniósł do mojego świata mnóstwo ciepła i radości. Co więcej, cały czas aktywnie wspiera mnie w prowadzeniu firmy. To właśnie z Paryża wróciliśmy zmotywowani i z optymizmem patrzymy w przyszłość.   Plany na przyszłość? - Chcę, żeby nasze oleje były jeszcze bardziej rozpoznawalne - nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Myślę też o wprowadzeniu nowych produktów, takich jak ekologiczne oleje smakowe. Zamierzam dalej rozwijać naszą olejarnię, ale też zachować równowagę między pracą a życiem prywatnym. Pasja daje siłę, by przetrwać trudne chwile! Nie bój się zaczynać od małych kroków by zacząć własny biznes. Najważniejsze to znaleźć coś, co sprawia radość.   - Jeśli gotujesz, zacznij od serwowania swoich potraw rodzinie czy sąsiadom. Chwal się tym, w czym jesteś dobry, bo właśnie to może stać się fundamentem twojego sukcesu. Ważne też, by się nie poddawać – każda porażka może być cenną lekcją! Historia Gabrieli i jej wspaniałych olei to dowód na to, że pasja, wytrwałość i wiara w siebie mogą przekształcić marzenia w rzeczywistość!   Czytaj dalej

Trwa przekierowywanie...

Trwa przetwarzanie ...

Twój kłos został poprawnie oddany!

Twój kłos został usunięty!

Wystąpił błąd podczas kłosowania. Twój kłos nie został oddany!

Plik jest zbyt duży, dozwolona wielkośc to max 10MB.

Aktualnie trwa modernizacja sklepu.
Zapraszamy już wkrótce!

Korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.

Zamknij