Aktualności

0 0
Kłosuj Komentuj Ulubione

NIE WSZYSTEK UMRĘ...

Cmentarz – samo wypowiedzenie tego słowa jednych przeraża a innych, tak jak w moim przypadku zachwyca. Może słowo kocham to za dużo powiedziane, ale uwielbiam cmentarze, ich atmosferę i historię zarówno samego miejsca jak i osób, które tam znalazły swój wieczny spoczynek. Każdy cmentarz jest wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Ja uwielbiam te stare i zabytkowe cmentarze - również innych wyznań, jak również te małe wiejskie cmentarze, które są tak samo fascynując,  jak i urokliwe.

 

Nie wszyscy święci balują w niebie..

 

Czy wiecie, że na cmentarzach, zwłaszcza tych wiejskich był prowadzony podział na „dzielnice”?!

 

We wczesnych latach ludzie już za życia albo tuż po śmierci byli osądzani i kategoryzowani zarówno przez społeczeństwo jak i przez samych duchownych, którzy wyręczając Boga dokonywali samosądu. Użyłem sformułowania dzielnice, bo najbardziej odwzorowują cmentarne strefy między alejkami. Najlepsza dzielnica to ta, na której pochowani są ludzie zamożni i zasłużeni, zazwyczaj przy głównej, ale, co stanowiło największy prestiż w parafii – i ten trend króluje niestety do tej pory. Idąc dalej alejkami natkniemy się na najsmutniejszą część cmentarza, czyli maleńkie dziecięce groby, którym dane było urodzić się i odejść, jako aniołki. I najmniej zasłużona dzielnica, ale może za to ciekawsza pod pewnym względami, umiejscowiona pod płotem lub w odległych częściach nekropolii, gdzie byli chowani niewierzący, samobójcy oraz tacy, co do kościoła nie chodzili albo z księdzem na pieńku mieli. A cała reszta umiejscowiona między tym dzielnicami to zwykli ludzie ze swoimi niezwykłymi historiami. Teraz ta segregacja nie jest tak spotykana, ale jeśli będziecie mieli okazje to przyuważcie, że jakieś grancie tego podziału są zauważalne.

 

Strach się bać?

 

„Bój się żywych, bo prędzej Ci żywy krzywdę zrobi niż umarły!”

 

Ja się cmentarzy nie boję, wręcz przeciwnie odczuwam tam błogi spokój. Strach przed zmarłymi jest absurdalny i wyolbrzymiony przez filmy czy książki, gdzie cmentarze pokazane są, jako miejsce scen grozy. Doskonale rozumiem, gdy ktoś się boi cmentarzy lub to dla niego trauma. Osobiście mam taką cichą nadzieję, że dusze naszych bliskich nam towarzyszą, a na cmentarzach są tylko groby. Jednak wierzę w to, że oni mają tam swój nowy dom, takie miejsce, gdzie mogę z nimi porozmawiać, opowiedzieć, co słychać. Strata ukochanych dziadków była dla mnie największą tragedią, której doświadczyłem, dlatego, choć to wydaje się głupie, wierzę w to, że oni tam są, bo potrzebuję miejsca, gdzie mogę poczuć ich bliskość.

 

Bo co ludzie powiedzą?

 

Choć dzień zadusznych to taki szczególny dzień w roku, to warto o naszych Zmarłych Bliskich pamiętać przez cały czas.

 

Tak sobie myślę: dobrze, że jest to święto Wszystkich Świętych, przynajmniej co poniektórzy, chociaż raz w roku pojawią się na cmentarzu. Raz w roku nakupią najpiękniejsze kwiaty i zapalą największe znicze, żeby pokazać jak wielka jest ich pamięć. Ta obłuda, robienie wszystkiego pod publikę, po rewię mody, aż przyprawia o mdłości.

Nie powiem, pięknie to wygląda – kocham to jak cudowne widoki malują znicze i zapach kwiatów dodając powagi i znaczenia temu dniu. Szczególnie wieczorny spacer w tych dniach napawa nieskazitelnym nastrojem melancholii, a światło świec migocące na wietrze nieśmiało oświetla tablice i zdjęcia podczas jesiennej aury pogrążonej w mroku.

Szkoda tylko, że przez resztę miesięcy groby są puste. Jako częsty bywalec mojego rodzinnego cmentarza, a mam do niego 30 km, to doskonale widzę, kto jest częściej na cmentarzu, a kto tylko gościem. Co tu daleko szukać, mam najbliższą rodzinę, która mieszka w sąsiedniej wsi od cmentarza i codziennie obok niego przejeżdża, a pojawiają się tam tylko od święta, gdy wiedzą, że będzie dużo ludzi i trzeba posprzątać, udekorować.

 

Można odjeść na zawsze, by stale być blisko?

 

Chodzenie po cmentarzach jest czymś magicznym, zwłaszcza po tych starych i często zabytkowych nekropoliach.

 

Już przekraczając bramę takiego cmentarza, szczególnie w jesiennej scenerii, gdzie żółto-miedziane liście, poranna mgła dodają większego uroku i głębi tych chwil, nadając uczucia wchodzenia w zupełnie inny świat. Świat ciszy i błogiej nostalgii. Swoim wzrokiem staram się zawsze objąć jak największą ilość nagrobków, obserwując ich kształt i wykonanie. Nie robią na mnie wrażenia „marmury” i bogactwo, tylko to, co sprawia, że te mogiły robią się wyjątkowe, czyli osoby tam zamieszkałe. Przechadzam się miedzy alejkami powolnym, spokojnym krokiem, jak bym był na najbardziej wyniosłym spacerze w życiu. Chodzę i czytam: żył i żyła, a ich historia już się zakończyła. Sprawdzam wiek, czasami musze policzyć w głowie, gdy tylko podano daty początkowe i końcowe. Coraz częściej spotykane są zdjęcie zmarłej osoby, co tylko pomaga wyobrazić sobie pełnię tej historii zaklętej w mogile. Szczególne wrażenie i pomoc w opisie danej osoby nadają, jak ja to mówię, „listy” umieszczone na płytach. Jakie listy? Takie, które dzielę na trzy rodzaje. Pierwsze to zwykłe epitafia czy złote myśli w stylu „Ave Maria” czy „Prosi o modlitwę”. Kolejne listy to wiadomości od zmarłych: „Nie smućcie się mym odejściem” lub „Choć bardzo żyć chciałem…”. I trzecie listy, te najbardziej osobiste, czyli napisane od rodziny, ale nie wyświechtane wierszyki, których pełno, tylko te napisane często nie do rymu, ale płynące prosto z serca. Możecie się śmiać, ale właśnie takie podstawowe informacje jak wiek, zdjęcie, wygląd grobu czy te listy sprawiają, że możesz sobie zobrazować tę historię, zatrzymać się i mieć chwilę zadumy dla tego, co opuścił ten ziemski ląd.

 

To miejsce, ten ślad…

 

Są pożegnania, na które nigdy nie jesteśmy gotowi i telefony, które nigdy nie zadzwonią.

 

Równie bardzo jak lubię cmentarze, lubię również rozmowy o zmarłych, kocham te wspomnienia i piękne chwile. Uwielbiam słuchać innych opowieści, bo każda osoba to indywidualna, często fascynująca historia. Człowiek żyje tak długo, jak żyje pamięć o nim. Każda śmierć jest dla kogoś tragedią i nie każdego stać na postawienie wystawnego pomnika. Po stokroć o wiele lepszy jest ten skromny, zadbany grób, o którym się pamięta niż największe „marmury” odwiedzane raz w roku. To nie wielkość grobu i przepychu świadczy o zmarłym człowieku, a jego życie.

Nie wiem jak Wasze cmentarze, ale mój rodzinny położony jest na górce, można rzec w sposób amfiteatralny, z którego widok rozprzestrzenia się na całą okolicę. Może to zabrzmieć niedorzecznie i paradoksalnie, ale tam czuję, że żyję. Tam odzyskuję spokój, oczyszczam umysł i potrafię się odciąć od otaczającego świata, a przepiękne widoki na miejsca, gdzie spędziłem najpiękniejsze chwile w życiu sprawiają, że potrafię osiągną harmonie duszy i ciała. Dlatego tak uwielbiam cmentarze, bo poprzez zadumę można się wyciszyć i złapać oddech.

 

Daniel Mucha

Redakcja mojaWieś ..

Udostępnij na facebook!

Przeczytaj również wszystkie artykuły z kategorii >

Szare niebo, słabszy nastrój. Dlaczego jesienna pogoda tak nas męczy?

Krótkie dni, niskie temperatury i słońce chowane za chmurami – to scenariusz, który powraca co roku. Wraz z nim wielu z nas odczuwa spadek energii, motywacji i ogólnego wigoru. Czy to tylko jesienna chandra, czy coś więcej? Kiedy brakuje światła, brakuje… chęci Jesień i zima nie są łatwe dla naszego organizmu. Po letnich miesiącach pełnych słońca nagle trafiamy w okres, w którym dostęp do naturalnego światła staje się luksusem. A to właśnie światło odpowiada m.in. za produkcję serotoniny, czyli hormonu dobrego nastroju. Nic dziwnego, że gdy przez kilka dni z rzędu niebo jest stalowe, wielu z nas czuje się ospale, ma mniej energii i trudniej zabrać się do codziennych obowiązków. Zegar biologiczny się buntuje Światło pomaga regulować nasz wewnętrzny rytm dnia. Gdy o 16:00 zaczyna się robić ciemno, organizm błyskawicznie przechodzi w tryb „chcę spać”. Z kolei poranne wstawanie, kiedy za oknem wciąż noc, staje się małą walką. Nic dziwnego, że zimą częściej narzekamy na problemy z koncentracją i sennością w ciągu dnia. Chandra, która przychodzi nieproszona Wiele osób określa to po prostu jako „jesienny dół”. Niektórzy jednak odczuwają te zmiany dotkliwiej – pojawia się przygnębienie, brak motywacji, niechęć do kontaktu z ludźmi, a nawet większa ochota na słodycze i kaloryczne przekąski. To typowe objawy sezonowego spadku nastroju, który ma związek właśnie z brakiem światła i mniejszą aktywnością. Zimno sprzyja infekcjom Jesień i zima to także sezon przeziębień. Kiedy większość czasu spędzamy w zamkniętych pomieszczeniach, a nasze ciała są mniej dotlenione i bardziej zmęczone, łatwiej o infekcje. Dodatkowo obniżony nastrój może odbijać się na odporności. Jak sobie pomóc, gdy za oknem szaro? Choć pogody nie zmienimy, możemy zrobić wiele, by poczuć się lepiej: Łap światło, kiedy tylko możesz – nawet krótki spacer w ciągu dnia działa jak naturalny zastrzyk energii. Ruszaj się – aktywność fizyczna podnosi poziom endorfin. Dbaj o dietę, zwłaszcza o witaminę D, której zimą szczególnie nam brakuje. Spotykaj się z ludźmi – rozmowa potrafi zdziałać cuda. Sięgnij po światłoterapię, jeśli spadek nastroju staje się uciążliwy. Krótko mówiąc: szaruga za oknem może przygasić nasz nastrój, ale nie musi odbierać nam dobrego samopoczucia na całą zimę. Wystarczy kilka prostych nawyków, by przetrwać ten czas z większą lekkością – nawet jeśli słońce chwilowo wzięło urlop. Czytaj dalej

Moje granice, mój komfort

Jak komunikować potrzeby w rodzinie i relacjach ? Wyznaczanie granic w relacjach to fundament równowagi między potrzebami naszymi, a potrzebami innych. Prawidłowo postawione granice chronią nas przed przeciążeniem obowiązkami, stresem i zaniedbywaniem własnych pragnień, jednak sam proces ich wprowadzania często jest źródłem wielu nieporozumień i pretensji. Granice to nie mury, które nas izolują, ale mosty, które umożliwiają prawdziwe połączenie – oparte na szacunku, autentyczności i równowadze. Pracując nad nimi, odkrywamy, że wyznaczanie granic to nie tylko akt ochrony, ale także troski i miłości – do siebie i do świata, który nas otacza.  Czym są  nasze granice w relacjach? Granice w relacjach można porównać do tych na mapie. Tylko w przypadku granic interpersonalnych linie te wyznaczamy my sami. Granice wyznaczają emocjonalną, fizyczną i duchową przestrzeń, której potrzebujemy, by żyć w zgodzie ze swoimi wartościami, nie utracić swojej tożsamości i nie stać się zależnym od innych. Gdy utrzymujemy zdrowe granice w naszych relacjach, postępujemy w zgodzie ze swoimi pragnieniami i potrzebami, z jednoczesnym poszanowaniem granic i uczuć innych.   Jak komunikować  potrzeby w rodzinie i  relacjach  Wyznaczanie i szanowanie granic zaczyna się od świadomości własnych potrzeb, wartości i ograniczeń. Kluczem jest otwarta i jasna komunikacja – wyrażanie swoich oczekiwań w sposób spokojny, ale stanowczy, na przykład: „Potrzebuję czasu dla siebie” lub „Nie czuję się komfortowo, gdy tak do mnie mówisz”. Ważne jest, by unikać nadmiernego tłumaczenia się – wystarczy proste „nie”, które nie wymaga usprawiedliwień. Szanowanie granic innych polega na uważnym słuchaniu, akceptowaniu ich odmowy bez presji oraz respektowaniu ich przestrzeni. Warto także pamiętać, że asertywność to umiejętność, którą można rozwijać. Każda sytuacja, w której wyrażamy swoje granice lub je respektujemy, to krok w kierunku zdrowszych relacji. Wyznaczanie granic przynosi wiele korzyści, które znacząco wpływają na jakość naszego życia i relacji. Przede wszystkim, granice pomagają budować zdrowe, autentyczne relacje oparte na wzajemnym szacunku, co sprzyja ich trwałości i jakości. Jasne komunikowanie swoich potrzeb wzmacnia poczucie własnej wartości i daje nam pewność, że mamy prawo do swojej przestrzeni. Dzięki granicom możemy lepiej zarządzać swoim czasem i energią, unikając przeciążenia obowiązkami i znajdując przestrzeń na odpoczynek oraz regenerację. Chronią nas one także przed wykorzystywaniem, zapewniając bezpieczeństwo emocjonalne i fizyczne, a jednocześnie wzmacniają naszą autonomię, pozwalając podejmować decyzje zgodne z własnymi wartościami i priorytetami. Jednak proces wyznaczania granic wiąże się również z pewnymi trudnościami. Możemy napotkać ryzyko odrzucenia przez osoby, które nie akceptują nowych zasad, zwłaszcza jeśli wcześniej nasze granice były słabo określone. Często pojawia się poczucie winy lub dyskomfort, szczególnie jeśli dopiero uczymy się asertywności. Granice mogą prowadzić do konfliktów lub nieporozumień, a czasem nawet do konieczności zakończenia relacji, które są toksyczne lub nie respektują naszych potrzeb. Dodatkowo, ich utrzymanie wymaga konsekwencji i pracy nad sobą, co może być wyzwaniem. Mimo tych trudności, korzyści z wyznaczania granic znacznie przewyższają potencjalne straty. Granice pozwalają nam żyć w sposób bardziej zrównoważony, zgodny z naszymi wartościami, zapewniając poczucie bezpieczeństwa i harmonii w relacjach z innymi oraz z samym sobą. Komunikacja potrzeb to jedno z najważniejszych narzędzi, które pozwalają na zrozumienie naszych wymagań i oczekiwań. Warto przy tym pamiętać, że komunikacja ta musi być skuteczna, czyli jasna, precyzyjna i zrozumiała dla rozmówcy. Ważne jest, aby przedstawiać swoje potrzeby w sposób spokojny i konkretny, unikając jednocześnie oceniania, krytyki i wyrzutów. Magdalena Studzińska  Czytaj dalej

O znaczeniu tradycji i pamięci

Za nami Święto Zmarłych, czas, gdy cmentarze rozświetlają się tysiącem świateł, a wspomnienia o tych, którzy odeszli, stają się szczególnie żywe. To jeden z okresów w roku, kiedy zatrzymujemy się na chwilę w codziennym biegu, by spojrzeć wstecz, ku tym, którzy byli przed nami. Tradycja odwiedzania grobów, zapalania zniczy, składania kwiatów to nie tylko gest pamięci. To most między przeszłością a teraźniejszością. W ciszy cmentarzy kryje się coś więcej niż tylko smutek,  jest tam też wdzięczność. Wspominając przodków, przypominamy sobie, kim jesteśmy i skąd pochodzimy. Ich życie, wybory, poświęcenia i marzenia, wszystko to tworzy część naszej historii, nawet jeśli o wielu szczegółach już nie pamiętamy. Trudno pogodzić się ze stratą. Śmierć zawsze przychodzi za wcześnie, zawsze nie w porę. Ale może właśnie pamięć pozwala nam oswoić to, czego nie da się zrozumieć. Nie chodzi o to, by zapomnieć ból, lecz by nadać mu sens,  zamienić go w czułość, w refleksję, w spokojne „dziękuję”. Ludzie odchodzą, ale zostawiają po sobie ślady, w słowach, gestach, w wychowaniu następnych pokoleń. Tradycja pomaga nam te ślady dostrzec. Daje nam rytuały, dzięki którym możemy przeżywać żałobę, wspominać, ale też wracać do życia z większym spokojem. Bo pamięć o przodkach to nie tylko wspomnienie śmierci to również święto życia. To dowód, że więź między ludźmi nie kończy się wraz z ostatnim oddechem. Dlatego, gdy zapalamy znicz na grobie, niech to będzie nie tylko symbol smutku, ale też wdzięczności. Za to, że mogliśmy być częścią ich świata. Za to, że poprzez nas w słowach, gestach, wspomnieniach, oni wciąż są obecni. foto: pixabay   Czytaj dalej

Wszystkich Świętych, dzień pamięci, zadumy i tradycji

1 listopada w całej Polsce obchodzimy uroczystość Wszystkich Świętych – jedno z najważniejszych świąt w kalendarzu liturgicznym Kościoła katolickiego, a zarazem dzień głęboko zakorzeniony w polskiej kulturze i tradycji. To czas, gdy wspominamy tych, którzy odeszli, odwiedzamy cmentarze, zapalamy znicze i składamy kwiaty na grobach bliskich, wyrażając w ten sposób pamięć, wdzięczność i szacunek. Korzenie i historia święta Początki uroczystości Wszystkich Świętych sięgają pierwszych wieków chrześcijaństwa. Już w IV wieku w Kościele Wschodnim wspominano wszystkich męczenników, którzy oddali życie za wiarę. Z biegiem czasu święto objęło również tych, którzy – choć nie zostali kanonizowani – według nauki Kościoła osiągnęli świętość. W 835 roku papież Grzegorz IV ustanowił 1 listopada oficjalnym dniem obchodów Wszystkich Świętych w całym Kościele zachodnim. Data ta miała symboliczne znaczenie – przypadała po zakończeniu zbiorów i przed nadejściem zimy, kiedy ludzie mieli więcej czasu na modlitwę i refleksję. Tradycje i zwyczaje w Polsce W Polsce uroczystość Wszystkich Świętych ma wyjątkowy charakter. Już od XIX wieku dzień ten łączy się ze zwyczajem odwiedzania cmentarzy. Polskie nekropolie tego dnia rozświetlają się tysiącami płonących zniczy, tworząc niezwykły, niemal mistyczny widok. To symbol nadziei i życia wiecznego. Na grobach składane są kwiaty – szczególnie chryzantemy, które stały się nieodłącznym symbolem listopadowych dni zadumy. W wielu domach wspomina się zmarłych, modli za nich i przekazuje rodzinne historie, by pamięć o przodkach trwała w kolejnych pokoleniach. Dzień Zaduszny – modlitwa za wszystkich zmarłych Warto pamiętać, że dzień po Wszystkich Świętych, 2 listopada, obchodzony jest Dzień Zaduszny (Zaduszki) – święto poświęcone modlitwie za dusze zmarłych, które oczekują zbawienia. Choć czę-sto oba dni są ze sobą łączone, mają odmienne znaczenie: 1 listopada czcimy świętych i błogosławionych, a 2 listopada modlimy się za wszystkich zmarłych. Refleksja i wspólnota W czasach pośpiechu i codziennego zabiegania, uroczystość Wszystkich Świętych jest chwilą zatrzymania – momentem, w którym spotykamy się na cmentarzach nie tylko z rodziną, lecz także z historią i pamięcią o tych, którzy byli przed nami. To także przypomnienie o przemijaniu i o warto-ściach, które warto pielęgnować: miłości, wdzięczności i pamięci.   Czytaj dalej

Trwa przekierowywanie...

Trwa przetwarzanie ...

Twój kłos został poprawnie oddany!

Twój kłos został usunięty!

Wystąpił błąd podczas kłosowania. Twój kłos nie został oddany!

Plik jest zbyt duży, dozwolona wielkośc to max 10MB.

Aktualnie trwa modernizacja sklepu.
Zapraszamy już wkrótce!

Korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.

Zamknij