Aktualności

Nie bójmy się swoich smoków, a nawet zacznijmy na nich latać!
Król Artur: Legenda miecza, Łotr 1., Gwiezdne wojny - historie, Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda, Spectra Jamesa Bonda. To tylko kilka ról w bogatej filmografii polskiego aktora, który jest na dodatek: cyrkowcem, modelem, kaskaderem, zwycięzcą Big Brothera, gdzie zdobył serca widzów i miłość Ewy! Ale to nie wszystko… reżyser, scenarzysta, połykacz ognia i… położnik! Jaką życiową radę nam daje?
- Kiedy zaczniemy się śmiać ze swoich słabości, one staną się naszymi mocnymi stronami. Zatem nie bójmy się swoich smoków, a nawet zacznijmy na nich latać!
Zapraszamy Państwa na pasjonującą rozmowę z Kamilem Lemieszewskim i niezwykłą podróż do jego barwnego świata!
Kamil, truskawki kupione?
Oczywiście! Truskawki, arbuz, no już lato pełną gębą!
No i szparagi…
A to już Ewa zrobiła, przepyszne. W risotto na duszonym boczku, w białym winie. Po prostu coś cudownego! Ewa mnie totalnie zaskoczyła, bo część się ściera i smaży na oliwie.
O! Nowy sposób na szparagi! Uwielbiam rozmawiać o jedzeniu (śmiech)! Czego jeszcze jesteś wielbicielem? I nie mam tu whisky na myśli!
Tylko pomidorowa klasyczna, polska, na gęsinie i kaczce. Jestem totalnym miłośnikiem pomidorowej, chociaż też czernina, do wyboru.
Pyszne wiejskie jedzenie. Czerniny nie próbowałam...
Klasyczne, wiejskie, polskie jedzenie. Jako dzieciak czerninę gotowałem z dziadkami, babciami, mamą…
I czas spędzałeś na wsi…
Jeden z najwspanialszych okresów w moim życiu i wciąż wracam do tych wspomnień. Kiedy tylko mogę, to wyjeżdżam na wieś. Właśnie teraz spędziliśmy tydzień w beskidzkiej wsi Brenna.
Kamil, jesteś nazywany człowiekiem orkiestrą…
(śmiech) W sumie orkiestrą nie jestem. Nie jestem nadęty, ani nie jestem rozdarty jak smyczki. W tym moim szaleństwie jest metoda. Mam dużo różnych umiejętności i zdolności, które rozwijam w miarę upływu czasu.
Jesteś aktorem, dyrektorem teatru i agencji reklamowej, modelem, kaskaderem, cyrkowcem, barmanem i uwaga… położnikiem. O matko!
A tak, ukończyłem też Uniwersytet Medyczny w Łodzi, jestem pielęgniarzem, położnikiem, po wydziale lekarskim, ale teraz skupiam się przede wszystkim na filmie, jestem też producentem filmowym. No i piszę scenariusze.
Zainteresowań i zawodów mnóstwo…
One się wszystkie łączą. W tym szaleństwie jest taka metoda, że bycie aktorem to nie jest tak, że trzeba udawać, że wykonuje się pewne rzeczy, ale wykorzystywać umiejętności lub tak to zagrać. Mam to doświadczenie, że grać nie muszę, wiem jak to zrobić.
Jest w tobie mnóstwo „twarzy”. A jaka jest twoja? Ta prawdziwa?
Tak jak w Big Brother była piosenka: „kim naprawdę jesteś?”. Czasami sam się zastanawiam, która jest moją prawdziwą, bo miałem już tyle różnych twarzy na scenie i przed kamerą. Ale myślę, że ta prawdziwa to twarz romantyka i melancholika. Uwielbiam tradycję, uwielbiam trochę tego romantyzmu, piękną muzykę, piękne stroje. Uwielbiam też zabiegać o kobietę i ją rozpieszczać…
Ewa… Jak to wszystko się zaczęło?
Tego nikt naprawdę nie wie. Ale możemy zacząć od środka, albo od początku. Zakończył się jeden z moich dłuższych i ważniejszych związków w Londynie. Kiedy poszukiwałem innej miłości, znalazłem zdjęcie właśnie Ewy, wyglądała jak z okładki francuskiego magazynu modowego. Z białym ręcznikiem na głowie. Zdjęcie było robione na balkonie, w Paryżu. Musiałem zapytać, czy nie zechciałaby wspólnej sesji zdjęciowej? Ale nawet nie odpisała… Nie dałem za wygraną i przez 3 lata starałem się dotrzeć do niej, odnaleźć ją. Pewnego dnia, kiedy przyjechałem do Polski, na warsztaty spadochroniarskie i strzelecko jeździeckie, jeden z fotografów zaproponował sesję w nowoczesnym spektaklu i rolę Jezusa. Marią od Jezusa była Ewa. No i udało mi się z nią porozmawiać i dostać kontakt do niej. Miałem już wracać do Londynu, ale przedkładałem samolot z tygodnia na tydzień, aż w końcu udało mi się umówić z Ewą na randkę. I tak już zostałem. W międzyczasie powstał projekt Wielkiego Brata, zniknąłem na czas nieokreślony, więc ten nasz romans letni w pewien sposób się urwał. Przez 4 tygodnie byłem w programie, w zamknięciu i nagle produkcja wpuściła dodatkowe uczestniczki…
I wtedy pojawiła się Ewa, cała w bieli!
Nie, nie, pojawiła się w kostiumie kąpielowym. (śmiech) Akurat był projekt plaży, wygrałem i byłem właścicielem rajskiej plaży. Dopłynęły do nas 2 piękne blondynki, w tym Ewa. No i zamknęli nas na ponad miesiąc, w jednym pomieszczeniu, a moje serce się roztopiło. No i tak zostało… Już 4 lata.
Love story! Jaka ona jest? Za co ją kochasz?
(...)
Ciąg dalszy w kwartalniku mojaWieś...
Rozmawiała Sylwia Skulimowska
----------------------------------------------------------------------------
Drodzy Czytelnicy, więcej nie będziemy zdradzać! Czytajcie i chłoncie barwny świat Kamila Lemieszewskiego!
Kwartalnik dostępny w Empiku, Delikatesach Centrum, w „Chacie Polskiej” i wybranych salonikach sprzedaży Kolporter. Zachęcamy również do kontaktu na nami i prenumeraty kwartalnika. (nasz mail: redakcja@mojawies.pl lub telefon +48 661 986 479).
Zapraszamy!
Redakcja mojaWieś