O nas

1 2
Kłosuj Komentuj Ulubione

Historia

21 kwietnia 1934 roku oraz obecna data – październik 2015 roku, wyznaczają ponad 80-letnią historię Koła Gospodyń Wiejskich w Krzemienicy, której początkowe losy związane są z działalnością Kółka Rolniczego w Krzemienicy – zresztą tak jak w wielu

polskich wioskach. W Krzemienicy Kółko Rolnicze zostało założone w 1889 r. z inicjatywy księdza Andrzeja Karakulskiego. Organizacja powstała z potrzeby rolników i była powiązana nie tylko z historią wsi i rolnictwa, ale także z historią narodu i państwa polskiego, którego wtedy de facto NIE BYŁO. Celem działalności kółka rolniczego była zasada wierności obowiązkom wobec Ojczyzny i polskiej ziemi. Dlatego krzemieniccy mężczyźni zrzeszeni w organizacji kółka rolniczego podejmowali szereg inicjatyw 

patriotycznych i gospodarczych „ku pokrzepieniu serc” – wykorzystując m. in. 500-lecie zwycięskiej bitwy pod Grunwaldem, do budowania w każdej niemal wsi pomnika „Grunwaldu”, którego poświęcenie łączyło nie tylko mieszkańców, ale też było okazją zamanifestowania swojej polskości i patriotyzmu. We wszystkich inicjatywach brały udział kobiety, które początkowo wspierały swoich mężów, ojców, a później towarzyszyły ich pracy zorganizowaną pomocą jako kobieca organizacja.

 

 

 

   

 

 Data Ważniejsze wydarzenie charakteryzujące działalność kobiet KGW w Krzemienicy
21.04.1934r. Zebranie kobiet przy Kółku Rolniczym w Krzemienicy. Na zebranie Kółka Rolniczego, mężczyźni zaprosili krzemienieckie kobiety oraz nauczycielkę z Albigowej, która była też instruktorką Okręgowego Towarzystwa Rolniczego (OTR), by pomogła założyć organizację. 28 krzemienickich kobiet założyło tego dnia Koło Gospodyń Wiejskich w Krzemienicy. Pierwszą prezeską Organizacji została Aniela z Barnatów Baranowa.
06.05.1934r. Pierwsze samodzielne zebranie kobiet w ramach tworzącej się organizacji. Koło Gospodyń Wiejskich w Krzemienicy rozpoczyna prace związane z opieką nad osobami niepełnosprawnymi, niezaradnymi
społecznie oraz prowadzi spis dzieci, które wymagają dożywiania w szkole.
Organizują potrzebującym posiłki oraz potrzebną do ubrania odzież. Działalność kulturalna, łączy się z charytatywną. Pozyskane z pierwszej pracy fundusze, pomagają realizować się w niesieniu pomocy innym. Kobiety szukają w instytucjach, u wójta dodatkowych pieniędzy, same pieką, gotują ze swoich produktów rolnych.
10.06.1934r. Udział 15 członkiń KGW w zjeździe kół w Albigowej.
29.07.1934r. Zawiązanie Komitetu Pomocy Powodzianom z członków KGW, OSP, Kasy Stefczyka, Kółka Rolniczego i mleczarni co było odpowiedzią na długotrwałe ulewy, skutkujące lokalnymi podtopieniami.
10.-1.1934r. Próby i przedstawienie inscenizacji dramatu „Żywot świętej Genowefy”; Jesienno-zimowy
okres przełomu 1934 i 1935 roku sprzyja twórczości kulturalnej. Członkinie KGW w Krzemienicy postanawiają wystawić na deskach sceny Domu Ludowego spektakl pt: „Żywot świętej Genowefy”. Były to pierwsze przedstawienia, które mają swoją kontynuację w dzisiejszych czasach.
zima 1934 i 1935r.          Włączenie się do akcji ubierania i dożywiania dzieci w trudny zimowy czas
09.02.1935r.

Rozpoczęcie kursu trykotarstwa dla członkiń KGW. Kurs prowadzi Maria Welcowa.

lipiecsierpień1935r. Założenie „Dziecińca”. Początkiem lipca 1935 roku na czas żniw KGW zorganizowało opiekę nad małymi dziećmi. Inicjatorką tego przedsięwzięcia była prezeska KGW – Aniela z Barnatów Baranowa. Instytucję opieki nad dziećmi nazwano „Dzieciniec”. Po finansową pomoc na realizację zadania zwrócono się do starosty Bogusławskiego, który produktami żywnościowymi (mąka, cukier, kawa,…) wsparł szczytny pomysł organizacji. Mimo, iż opieka była odpłatna i wynosiła od 70 gr do 1 zł, to dziennie korzystało z niej około 40 dzieci, którymi opiekowały się kształcące się w Łańcucie krzemienickie panienki oraz kolejno wyznaczone gospodynie. Lwią część obowiązków brała na swoje barki sama prezeska i młode dziewczęta, wykonując tę pracę nieodpłatnie.
listopad 1935 r. Odegranie przedstawienia pt. „Róże świętej Elżbiety”
04.12.1935 r. Rozpoczęcie kursu gotowania przez członkinie KGW pod kierunkiem Marii Prasołówny.
marzec 1937 r. Wybory władz KGW: nową prezeską zostaje Józefa z Nyczów Welcowa, po Marii z Barnatów Baranowej i bardzo krótkim przewodniczeniu Zdebiowej.
11.11.1937 r. Włączenie się w uroczyste obchody Święta Niepodległości.
13.01.1946 r. Współorganizowanie uroczystego opłatka w Domu Ludowym razem z innymi organizacjami dla 300 osób.
05.05.1946 r. Włączenie się w uroczystości Ochotniczej Straży Pożarnej z racji ich święta oraz poświęcenia motopompy.
czerwiec 1946 r. Współorganizowanie przedstawień teatralnych, konkursów, deklamacji, zabaw tanecznych dla mieszkańców wioski.
06.10.1946 r. Z innymi organizacjami przygotowano akademię ku czci poległych obrońców Warszawy. Recytowano m. in. patriotyczne wiersze J. Kluza „Wizera”. Odczytano listę poległych Krzemieniczan na wojnie. Odsłonięto ufundowane, pamiątkowe tablice poległym za wolność.
09.10.1949 r. Zebranie sprawozdawczo-wyborcze: prezeską zostaje Zofia Kuźniarowa, a skarbniczką Aniela Barowa. Niestety kolejne lata, związane z politycznymi zmianami w kraju, stłamsiły inicjatywę wiejskich kobiet, zagubionych w ideologicznych meandrach
1958 r.  Reaktywowanie działalności KGW, w które angażuje się Antoni Frączek prosząc o pomoc Marię Lorenc z Łańcuta. Nową prezeską zostaje Jadwiga Frączek. Członkinie KGW włączaja się aktywnie w działalność kulturalną swojej wioski, która obchodzi uroczystości 600- lecia istnienia. 
1963 r. Do KGW w Krzemienicy przyjechała grupa kobiet z Tomaszowa Lubelskiego w celu poznania metod pracy działalności społecznej. 
1963 r. - 1966 r W Domu Ludowym Krzemienicy odbył się Powiatowy Zjazd Kół Gospodyń Wiejskich. Sukces – tak bardzo charakterystyczny dla propagandy socjalistycznego okresu PRL, w Krzemienicy okazał się realny. Wypracowane przez Organizację zyski, finansowały sferę kulturalną, wyjazdy i wycieczki krajoznawcze Członkiń. Kobiety nadal występowały na scenie, nawet wyjazdowo: w Łańcucie, Żołyni, Białobrzegach, Czarnej Handzlówce, prezentując takie sztuki jak: „Koziołeczku”, „Zaśnij oczko”, „Jaś i Małgosia” czy „Dzikie łabędzie”.
Lata 1966 - 1977  W latach 1960 - 1970 Koło Gospodyń Wiejskich w Krzemienicy liczy około stu Członkiń i był to okres intensywnej pracy, wielu inicjatyw, które zmieniały wizerunek wioski i poszczególnych domostw. Jadwiga Frączek jako prezeska potrafiła przekonać właścicieli rozdrobnionych, mało efektywnych gospodarstw, do uprawy bardziej opłacalnych warzyw oraz krzewów. Uczono się ogrodnictwa, zakładania inspektów z sadzonkami. Sprzedawano kurczęta, organizowano kursy pieczenia, gotowania, szycia. Zapraszano instruktorów z prelekcjami i wykładami. Zakupiono dwa siewniki do warzyw, okna i skrzynie inspektowe, beczkę i pompę do gnojówki, 2 pralki. Zaangażowano m. in. Henryka Frączka z Soniny, by poprzez szkolenia i kursy specjalistyczne uzupełnił wiedzę teoretyczną oraz praktyczną mieszkańców Krzemienicy z zakresu ogrodnictwa i specjalistycznego rolnictwa. Nawiązano współpracę z Zakładami Przetwórstwa Owocowo - Warzywnego „ALIMA” w Rzeszowie, celem zbytu wyprodukowanej żywności. Prezeska KGW oraz niektóre czołowe aktywistki prężnie działające, włączają się w obrady organizacji nawet na krajowych zjazdach kół w Warszawie.
24.02.1979 r. Kolejny Jubileusz KGW. Organizacji przewodzi Helena Kruczek. Później funkcje przewodniczących pełnią też: Maria Szczęch, Alicja Gwizdak i Elżbieta Paczocha. 
15.01.1981 r. Zebranie sprawozdawcze – wnioskowano o zakup nowych naczyń do wypożyczalni, nowych stolików, krzesełek.
1982 r.  Zajęcie zespołowo I miejsca w konkursie „Więcej owoców, warzyw i kwiatów” oraz III indywidualnie przez Zofię Cisek.
Czerwiec 1983 r „Spotkanie Trzech Pokoleń” – działaczy ruchu spółdzielczego GS w Czarnej z okazji 35-lecia spółdzielczości.
22.01.1987 r. Zebranie sprawozdawczowyborcze: nowo wybrany Zarząd z przewodniczącą Marią Brodziak inicjuje wyjazd do kina, uzupełnia wyposażenie wypożyczalni naczyń, rozprowadza pisklęta. Powstają inicjatywy modernizujące Krzemienicę. 
19.05.1991 r Zebranie i włączenie się w prace przed oddaniem Domu Kultury do użytku publicznego po przeprowadzonym remoncie.
1991 r. – 2000 r KGW organizuje imprezy okolicznościowe; spotkania opłatkowe, Dzień Kobiet, Dzień Dziecka, obchody 600-lecia parafii, zaprasza członkinie i seniorki KGW na integracyjne spotkania służące wymianie doświadczeń, sprzyjające wspomnieniom, wręcza listy gratulacyjne i podziękowania zasłużonym działaczkom. 
1991 r. – 2000 r. Przełom wieków w działalności KGW w Krzemienicy jawi się jako okres reaktywacji działalności kulturalnej. Wykorzystując talenty członkiń powstaje mini teatr specjalizujący się zwłaszcza w występach kabaretowych i inne grupy bawiące swoimi występami zgromadzoną publiczność. Na różnych spotkaniach okolicznościowych mieszkańców Krzemienicy organizowane są wieczornice i spotkania z ciekawymi ludźmi.
1992 r. – 2000 r.  Kolejna przewodnicząca Zofia Cisek organizuje spotkania, wykłady, prelekcje nt żywienia. KGW rozprowadza grzybnie boczniaka, kurczęta, uzupełnia wypożyczalnię naczyń, organizuje spotkania opłatkowe. Od stycznia 1995 r. cykliczne imprezy kontynuuje prezeska Anna Drabicka. 
27.01.2001 r. – 2015 r.  Ster kierowania organizacją przejmuje Krystyna Guzek: KGW współpracuje z OSP, z Teatrem Dramatycznym i innymi organizacjami w środowisku lokalnym, włącza się w uroczystości parafialne, gminne, powiatowe i wojewódzkie; bierze udział w konkursach ogłaszanych przez inne koła, promuje produkty regionalne, wystawia na konkursach Kronikę KGW, wieńce kwiatowe, produkty żywnościowe, które są dostrzegane i nagradzane przez Jury. itp.

 

Autor:  Zdzisława Liebchen

 

Krystyna G. z Koło Gospodyń Wiejskich w Krzemienicy-"Krzemieniczanki"

Udostępnij na facebook!

Gall Anonim

Wspaniała, bogata historia i piękny jubileusz!

0

26 lip 2016, 12:17:41

Przeczytaj również wszystkie artykuły z kategorii >

Dzieci tyją, szkoły odpuszczają ?

Mamy kryzys aktywności Coraz więcej dzieci boryka się z nadmierną masą ciała, a ich sprawność fizyczna pozostawia wiele do życzenia. Szkoły, zamiast motywować do ruchu, coraz częściej przymykają oko na absencję na WF-ie, a rodzice – zamiast wspierać aktywność – wręcz ją ograniczają. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu dzieciaki biegały po podwórkach, grały w piłkę, wspinały się na drzewa. Dziś trudno im wykonać prosty skłon czy przewrót w przód. Statystyki są bezlitosne: odsetek dzieci z nadwagą i otyłością wzrósł z około 10% w latach 90. do ponad 20% obecnie – a niektóre dane wskazują nawet na 30%. WF pod presją – nauczyciele łagodzą wymagania Z powodu pogarszającej się formy uczniów, nauczyciele wychowania fizycznego zmuszeni są do obniżania wymagań. Dzieci nie radzą sobie z ćwiczeniami, które jeszcze dekadę temu nie stanowiły problemu. Wielu nauczycieli przyznaje, że ocena z WF-u coraz częściej zależy bardziej od obecności niż od faktycznych umiejętności. Lawina zwolnień – astma, skrzywienia, "słaba kondycja" Zwolnienia lekarskie z WF-u stały się wręcz normą. Nauczyciele opowiadają o rosnącej liczbie zaświadczeń od pulmonologów (astma), ortopedów (problemy z kręgosłupem), a nawet okulistów i kardiologów. Choć wiele z tych schorzeń wcale nie wyklucza aktywności fizycznej, dzieci znikają z zajęć, zanim na dobre się one rozpoczną. Wielu uczniów otwarcie przyznaje, że... po prostu im się nie chce. Problemy nie tylko zdrowotne U dziewcząt niechęć do ruchu często nie wynika ze stanu zdrowia, a z dbałości o wygląd. Obawy przed rozmazanym makijażem, spoconą skórą czy zniszczonym manicure potrafią skutecznie zniechęcić do ćwiczeń. Kultura siedzenia Źródeł problemu należy szukać również w domach. Dzieci coraz częściej przejmują bierny styl życia swoich rodziców. Zamiast ruchu – ekran. Zamiast spaceru – kolejny odcinek serialu. Jeśli dorośli nie dają dobrego przykładu, trudno oczekiwać, że młodsze pokolenie będzie miało inne nawyki. Fałszywy obraz wyników Mimo wszystko, świadectwa pełne są wysokich ocen – także z WF-u. To jednak tylko iluzja. Po wejściu do szkół średnich, uczniowie nagle zderzają się z rzeczywistością, która brutalnie weryfikuje ich możliwości. Na papierze wszystko wygląda świetnie. W praktyce – dzieci nie potrafią wykonać podstawowych ćwiczeń – mówią nauczyciele. – Zamiast motywować do ruchu, system oświaty niechcący cementuje bierność.   Czytaj dalej

Festiwal „A kto nam zabroni” w Wiśle – muzyka, pasja i srebrna energia!

To było cudowne wydarzenie. W Wiśle nie dało się nie zauważyć radości – ze sceny Amfiteatru im. Stanisława Hadyny rozbrzmiewały muzyka, śpiew i śmiech, które wypełniły cały park i jego okolice. Wszystko za sprawą Festiwalu „A kto nam zabroni” – wyjątkowego wydarzenia odbywającego się w ramach projektu Silver Silesia. Festiwal to przede wszystkim święto aktywności i talentu seniorów. Jego głównym celem jest pokazanie, że emerytura to nie koniec przygód, a dopiero początek nowych pasji! Do Wisły zjechało aż 38 wykonawców: zespoły regionalne, wokalne, taneczne, soliści oraz recytatorzy – wszyscy pełni zapału i gotowi do zaprezentowania swoich artystycznych umiejętności. Konkurs odbywał się w czterech kategoriach: taniec, muzyka, słowo i rękodzieło. Był to już trzeci i finałowy przystanek festiwalowej trasy (po Dąbrowie Górniczej i Częstochowie). Gminę Wilamowice godnie reprezentowały dwa zespoły: Zespół Śpiewaczy „Echo” z Hecznarowic oraz Zespół Regionalny „Pisarzowianki”. Na scenie dali z siebie wszystko – zarażali energią, uśmiechem i piękną muzyką. W trakcie wydarzenia można było również podziwiać wyjątkowe prace rękodzielnicze, które rywalizowały w konkursie. Pojawił się także znany i lubiany kucharz, restaurator oraz osobowość telewizyjna – Remigiusz Rączka, który przyciągnął tłumy fanów. Wieczór zakończył się koncertem gwiazdy – Damiana Holeckiego. Występ porwał wszystkich – parkiet pod sceną był pełen tańczących i śpiewających uczestników. Nikt nie myślał o powrocie do domu, tym bardziej, że pogoda dopisała, a atmosfera była po prostu magiczna. Wracając do autobusu, każdy miał w sobie niezmierzone pokłady pozytywnej „srebrnej” energii i poczucie, że tego dnia wszyscy byli zwycięzcami. Organizatorzy wydarzenia: Wojciech Saługa – Marszałek Województwa Śląskiego, Śląskie. Pozytywna Energia, Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej Województwa Śląskiego. Partnerzy: Wiślańskie Centrum Kultury, Uniwersytet Jana Długosza w Częstochowie, Pałac Kultury Zagłębia, Muzeum – Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie, Wodociągi Ziemi Cieszyńskiej. Tekst: C. Puzoń Zdjęcia: Martyna   Czytaj dalej

Wieś z chłopa nie wyjdzie…

Znają Państwo powiedzenie: „Chłop ze wsi wyjdzie, ale wieś z chłopa nigdy”. Niektórzy takim określeniem czują się obrażeni, inni poniżeni, aczkolwiek taki odruch ostatnio, jakby zanikał. W moim przypadku, jak w tytule – wieś ze mnie nie wyszła, a to chyba dlatego, że w mieście spędzałem mniej czasu niż na wsi.             Miasto było dla mnie sypialnią, bo w okresie pracy zawodowej większość dnia spędzałem na wsi z młodzieżą, kobietami i „chłopami” na terenie kilku gmin w powiecie.   Jak mało kto poznałem ich mentalność, a niektórzy sami obnażyli swe oblicze i dlatego pozwalam sobie co nieco pochwalić i niestety co trzeba skrytykować.     Nie akceptuję chamstwa, obłudy i hipokryzji, a wobec osób nadużywających takie cechy czuje wręcz obrzydzenie, szczególnie wobec tzw. „chorągiewek”.     To tacy, którzy zmieniają swe upodobania niemalże wrodzone poglądy i charakter, jak chorągiewki na wietrze. Dla mnie człowiek powinien mieć wartość jak moneta, bez względu czy widzimy jej rewers, czy awers.    Niestety, ja zauważam coś innego…Czy Państwo widzą to samo, co ja – czy podzielają Państwo moją opinię?     Nie tak dawno, niemal w każdym gospodarstwie były krowy, trzoda, drób… była sieć sklepów i punkty skupu produktów rolnych, gwarantujących zbyt mleka, mięsa, zbóż, ziemniaków. Jak szybko zmienił się krajobraz wsi, infrastruktura, estetyka podwórek i tzw. „chłoporobotnika” wizerunek.    Nie tak dawno słyszało się na wiejskich zebraniach pytania wyrażające krytykę: „Jak to jest, żeby litr mleka kosztował mniej, niż litr gazowanej wody”? Żeby kupić litr „ropy” paliwa do ciągnika, trzeba sprzedać dwa litry mleka…to absurd wykrzykiwano !   Jaka jest dziś relacja cen w porównaniu do cen sprzed kilkudziesięciu lat?  To wiedzą hodowcy, dziś właściciele farm, których jest średnio jeden w gminie, a statystycznie jeden na 11-14 tys. mieszkańców wsi.    A co my – mieszkańcy wsi? Mamy wszelkie produkty, jakie chcemy, także mleko w kartonach przydatne do spożycia przez 21 dni. Nie jest problemem, że z tego mleka nie uzyskamy kwaśnego, bo w sklepach kefiru pod dostatkiem. Jest maślanka i śmietany o zróżnicowanym procencie oraz wszelkie twarożki. Biorąc pod uwagę częste promocje, no to pozostaje współczuć babciom ich trudu i znoju.    Czy na pewno wszyscy współczują, czy może czegoś żałują?  Wiarygodną odpowiedzią może być opinia o dawnym przetwórstwie mięsa w postaci kiełbas, salcesonów, wędzonych boczków i szynek. Dzisiejsze wypełnione w pełni wędlinami, niemal pękające w szwach gabloty chłodziarek w marketach, to jakby jednolity wyrób, a może smak nam się zmienił?      Niewiele zmieniły się pola i lasy, ale „od oka”. Pola w znacznym stopniu są dzierżawione i tylko kwestia czasu, aby znikły miedze, na których trzymane na postronkach krówki ponad pół wieku temu pasały osoby starsze.    Dziś kobiety mieszkające na wsi, to nie „kobity ze wsi”, nie „wiejskie baby”, to Panie w swej aparycji nieróżniące się od mieszkanek miast, niekiedy lepiej się prezentujące stylem ubioru i makijażu. Dziś mieszkanki wsi postrzegamy, jako Panie zorganizowane w Stowarzyszeniach, Kołach Gospodyń Wiejskich.   Mimo, że w czasach PRL organizacje KGW istniały ( ich rodowód to 1866 r.) to te dzisiejsze są finansowo bardzo dowartościowane. Te dawniejsze organizacje, które znam, z którymi w pewnym sensie współpracowałem, były ideologicznie bliskie swej statutowej roli. Bardzo dużo inicjatyw i działań podyktowanych było potrzebami lokalnych mieszkańców, szczególnie nakierowanych na potrzeby gospodyń i wiejskich dzieci. Kobiety uaktywniały swe środowiska poprzez kursy, szkolenia, poprzez konkursy gospodynie (mieszkanki wsi) ze sobą rywalizowały, poprzez prenumeratę czasopism dla kobiet realizowano zagadnienia oświatowe, organizowano wakacyjną opiekę nad dziećmi tzw. dziecińce, prowadzono wypożyczalnie naczyń oraz rozprowadzano wśród rolników kurczęta, nasiona, paszę.      Tych działań nie dofinansowywało Państwo, jak dzieje się to obecnie. Stroje ludowe w duchu patriotyzmu wyrażały region, a dzisiejsze stroje są wyrazem własnych gustów, pomysłów i tzw. „widzimisię” ( gdy wśród 12-ki, 11 ma spódnice do pół łydki, a jedna mini, to jak to rozumieć )      Dziś trendem w działalności KGW są kulinaria, bo sprzyja temu polityczny klimat. Nie rozumiem, dlaczego od kilku dekad rządzący, nie dopatrują się potrzeby troski o zachowanie lokalnych pamiątek.       Zastanawiam się, czy od wielu lat zmasowane działania z ogromnym dofinansowaniem organizacji kobiecych na rzez rzekomej ludowej tradycji ukierunkowanej wyłącznie na zagadnienia kulinarne, nie są działaniami dywersyjnymi obcych służb.        Znamy z historii, jak jedli pili i popuszczali pasa ( początek XVIII wieku ). Wiemy, że w 1772 r. skończyło się to rozbiorem Polski. Czy nie grozi nam to kolejny raz, gdy dzisiejsze polityczne spory poddamy głębszej analizie?        Zamiast zadbać i zabezpieczyć pozostające w wielu domach, rodzinach pamiątki w postaci dokumentów, zdjęć- nikt nie dostrzega zagrożenia ich utraty?  W czym tkwi problem, aby poprzez działające organizacje, powstające świetlice tworzyć kroniki, biografie miejscowości z zachowaniem pamięci o osobach szczególnych uzdolnień, kwalifikacji lub twórczego dorobku ująć w wybranej formie?  Może wystarczyło by wygospodarować szufladę, półkę w szafie, by przechować pamiątki minionych czasów, jeżeli tak dużo słyszymy o tym, że mamy szacunek do naszych babć – czy tylko w obszarze kulinarnym?      Szanowne Panie – czy nie ośmieszacie się swymi wypowiedziami o rzekomych produktach tworzonych na bazie notatek babć? Kiedykolwiek jestem na festynie gdzie rywalizują w konkursach kulinarnych „gosposie” i podkreślają, iż produkt jest tradycją, to pytam: która z członkiń może sprzedać jajka od własnych kurek? Pytaniem takim wzbudzam zaskoczenie i słyszę odpowiedź, że one jajka kupują.  Kupują także mleko, śmietanę, makaron, smalec, wszelkie wyroby wędliniarskie i oczywiście chleb, aby serwować pajdy chleba ze smalcem i plasterkiem ogórka – nie kiszonego we własnym gospodarstwie i nie ze sklepu – kupują, jak mówią w marketach  ( pomijam nazwę ).     Pamiętam, jak pół wieku temu podczas dożynek, gdy cenzurowano to i owo, zespoły śpiewacze nie szczędziły krytyki wobec lokalnych włodarzy. Krytyki nie szczędziły kabarety, a dziś gdy mamy demokrację i ogrom politycznych sporów, ludowe zespoły nie podejmują krytyki żadnej partii od kilkunastu lat. Mimo, że politycznych dyskusji  z jaskrawymi i zróżnicowanymi opiniami w rodzinach jest „pod sufit”, to ludzie zachowują się, jak wspomniane wcześniej chorągiewki.         Czy członkinie organizacji kobiet wdzięczne za finansowe wsparcie robią to co robią, bo taka koniunktura, taka moda i zapotrzebowanie, a przy tym jest wesoło,  bo „pijmy żywcem, aż się okocim”, ma swój sens.     Zastanawiam się, o co w tym wszystkim chodzi i dlaczego jest tak głęboki upadek kulturowych wartości, szacunku do autentycznej ludowej tradycji.     Szacunek do wartości patriotycznych jest zauważalny, ale wskazane kwestie w obszarze ludowej kultury, są moim zdaniem zaniedbaniem resortu rolnictwa.    Moja wieś i moje miasto, niczym jak tytuł kwartalnika są nierozdzielne. Choć mieszkam w mieście, to pochodzenia ze wsi nie da się pominąć, bynajmniej mnie.    Dostrzegam plusy i minus i co gorsze wiele znaków zapytania, wiele niewiadomych, które pozornie łatwe do rozwiązania, rozwiązywane nie są – i dylemat – dlaczego?  Może czytelnicy mają własne przemyślenia, sugestie. Jeśli tak - podzielcie się Państwo poprzez Redakcję nie tylko ze mną.     Niech piszą Ci, co ze wsi nie wyjdą oraz Ci, którzy ze wsi wyszli, ale wieś jest w nich nadal dosłownie i przenośni.                                                                            Marian Kwiecień     Czytaj dalej

Trwa przekierowywanie...

Trwa przetwarzanie ...

Twój kłos został poprawnie oddany!

Twój kłos został usunięty!

Wystąpił błąd podczas kłosowania. Twój kłos nie został oddany!

Plik jest zbyt duży, dozwolona wielkośc to max 10MB.

Aktualnie trwa modernizacja sklepu.
Zapraszamy już wkrótce!

Korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.

Zamknij