Aktualności

0 0
Kłosuj Komentuj Ulubione

Żeby nie zwariować…

Przedstawiamy Państwu fragment wywiadu z Panem Cezary Żakiem, który został opublikowany w kwartalniku "mojaWieś". Rozmawiała Sylwia Skulimowska - redaktor naczelny kwartalnika "mojaWieś".

"Wójt, proboszcz i miodowy mąż… Harry Sauer, czarny charakter z „Tajemnicy twierdzy szyfrów” i cudowny ojciec, Tadeusz Żakowski z „Receptury”. Reżyser, m.in spektakli: „Trzeba zabić starszą Panią” czy „Dziewczyna z pociągu”. Ma szczęście do dobrych przedstawień i dlatego, aż 200 teatralnych wieczorów w ciągu roku jest granych tylko dla wspaniałej publiczności. Twierdzi, że jest zbyt stary, by marzyć, ale chyba nikt się z tym nie zgadza. Za 9 lat przechodzi na emeryturę, ale czy Cezaremu Żakowi na to pozwolimy?                                             

- Bardzo cieszę się, że mam okazję porozmawiać właśnie z Panem. I zacznę dość nietypowo – czy doszła do Och-Teatru nasza mała niespodzianka dla Pana?

- A doszła, dziękuję, kwartalnik „mojaWieś” znam, kilka razy wpadł mi w rękę. A teraz mam jeszcze najnowsze wydanie. Bardzo dziękuję!

- Ma Pan na wsi mnóstwo wielbicielek, które prosiły o przekazanie serdecznych pozdrowień. Uwielbiają pana! Ale o dziwo, nie tylko kobiety! Mój brat, kiedy dowiedział się, że będę miała okazję z panem porozmawiać, krzyknął z entuzjazmem: Co za gość!

- Bardzo dziękuję i również wszystkich Państwa pozdrawiam.

- Ostatnio, kiedy miałam okazję porozmawiać z Panią Ewą Wachowicz, czułam taką nieśmiałość, wszak rozmawiam z jedną z najpiękniejszych kobiet w Polsce. Natomiast teraz, mam ogromny respekt, bo rozmawiam z najsłynniejszym wójtem i proboszczem! Jak nam pójdzie ta rozmowa? (śmiech)

- No ja też i po takim wstępie to już się boję… (śmiech)

- No to muszę o to zapytać… Czy miał Pan propozycje, żeby kandydować na wójta? Bo o proboszczu to raczej nie wspomnę…

- Na szczęście nie, ale miałem propozycję, żeby kandydować do europarlamentu.

- No proszę! Myśli Pan, że warto mieszać się w politykę?

- Nie warto. Polityka jest brudna i szkoda życia. Nie czuję się kompetentny, żeby być politykiem. Wie Pani, ja mam dość wyidealizowane pojęcie o polityku, co niestety zderza się z  naszą, polską rzeczywistością. Dlatego uważam, że każdy powinien robić to, co umie.

- Oprócz kulisów polityki, w serialu „Ranczo”, w dosyć ciekawy sposób został przedstawiony obraz polskiego społeczeństwa. Minęło sporo czasu od zakończenia produkcji, myśli Pan, że polska mentalność trochę się zmieniła?

- Nie, w ogóle się nie zmieniła. Ona, od bardzo długiego czasu jest bardzo podobna.  Andrzej Grębowicz i Jurek Niemczuk, którzy to pisali, dokładnie wiedzieli, co chcą napisać i bardzo dobrze, że zrobili research i taką analizę socjologiczną polskiego społeczeństwa. Dlatego też, ten serial bardzo trafiał do publiczności i trafia w dalszym ciągu.

- Czy Polacy mają poczucie humoru?

- Tak, ale to nasze poczucie humoru jest coraz niższych lotów. Winna jest temu głównie telewizja i ogólnie rzecz biorąc mass media, które zniszczyły nasze poczuciu humoru. Właśnie takie finezyjne poczucie humoru Polaków, które było jeszcze w czasach Kabaretu Starszych Panów. Natomiast od lat 90, mniej więcej od połowy lat 90, poczucie humoru spłyciło się. Nie chcę powiedzieć, że jest prymitywne, bo ono jeszcze nie jest prymitywne. Natomiast bardzo się spłaszczyło.

(...)

- Panie Cezary? Jak to było ten pierwszy raz?

- Mówi Pani o seksie?

- No właśnie zastanawiałam się, jaką tematykę Pan teraz poruszy. Ja jestem bardzo tolerancyjna, absolutnie mogę wysłuchać wszystkiego! Ale, w tym przypadku, bardziej miałam na myśli, np. komisję egzaminacyjną do szkoły teatralnej, czy pierwszy Pana spektakl. Jak to było? Nerwy były ogromne? Czy uznał Pan, że co ma być to będzie i jakoś da sobie radę?

- Nie, takiego dobrego myślenia o sobie nigdy nie miałem. Bez przesady.  Po prostu zdecydowałem o egzaminie do szkoły teatralnej w roku 1981, dlatego, że się nie dostałem na romanistykę w roku poprzednim. Właściwie, to do spróbowania namówił mnie kolega, ponieważ mieliśmy wcześniej niewielkie epizody kabaretowe w liceum. Jak to w liceum bywa, młodzież lubi się bawić. No i spróbowałem!

- No i udało się!

- To jeszcze były czasy sprzed internetu i sprzed telefonów komórkowych. Napisałem listy do szkoły teatralnej. Dowiedziałem się, co trzeba przygotować na egzamin. Zrobiłem to. No i o dziwo przyjęli mnie. Sam byłem trochę zaskoczony, że tak łatwo poszło, ale też nie mogę powiedzieć, że kompletnie się nie denerwowałem, bo to jest chyba naturalne u zdrowego młodego człowieka, że się denerwuje, jak ktoś go egzaminuje.

- Ależ tak! Sama pamiętam swoje egzaminy. Mało tego, denerwowałam się też przed naszą rozmową, i mam nadzieję, że to nie kolejny egzamin! (śmiech) A jaki był Pana popisowy występ w czasie egzaminu przed komisją?

- Oj nie mogę tego Pani powiedzieć, bo nie pamiętam. Ale! Zaśpiewałem piosenkę z „Pszczółki Mai”.

- Bardzo oryginalnie!

- Zaśpiewałem pszczółkę Maję, bo wtedy leciała w telewizorze, jako dobranocka dla dzieci. Pomyślałam, że to będzie śmieszne.

- To był strzał w dziesiątkę! Dostał się Pan. A Pana pierwszy spektakl?

Pierwszy spektakl to było zastępstwo w bajce. Zagrałem Gucia,  a propos pszczółki Mai. Takiego właśnie Gucia, nie pamiętam szczegółów, ani co to była za bajka. Natomiast mój debiut, taki profesjonalny, to była sztuka Witkacego „Panna Tutli Putli", ale ona nie odniosła sukcesu. Potem nastąpiło lekkie rozczarowanie teatrem, jako miejscem uprawiania prawdziwej sztuki. Bo skończyłem szkołę teatralną z etykietą charakterystycznego młodego aktora, który będzie dużo grał i tak dalej. I myślałem, że rzeczywiście tak będzie. Natomiast zderzyłem się z szarą rzeczywistością teatralną we Wrocławiu. No i trochę zszedłem na ziemię.

- I wtedy coś się zmieniło w Pana życiu…

- No tak, tak. Na 4 lata odszedłem z teatru, takiego etatowego i próbowałem swoich sił na estradzie. Po 4 latach jednak stwierdziłem, że to nie to. Tak naprawdę zawód aktora uprawia się w teatrze. Więc jeżeli się chce istnieć i rozwijać się w tym zawodzie, co jest najistotniejsze na początku drogi, to trzeba pracować w teatrze.

(...)

- Zdrowy rozsądek czy intuicja? Czym się Pan kieruje w życiu? Czy stawia Pan na stabilizację, czy idzie Pan przebojem do przodu?

- Wie Pani, w tym zawodzie trzeba iść trochę przebojem i trzeba się trochę rozpychać łokciami, bo inaczej środowisko nie zauważy. Natomiast ważny jest zdrowy rozsądek, który ja kocham. Nigdy nie rzucałem się na głęboką wodę, jeżeli nie widziałem dna. Takim przykładem była nasza przeprowadzka z Wrocławia do Warszawy w1995 roku, bo przecież nikt nas tutaj wtedy nie znał i naprawdę rzuciliśmy się na głęboką wodę. Ale wiedziałem, że Kasia, moja żona, nagrała wspaniałą płytę i wiedziałem, że Andrzej Strzelecki, ówczesny dyrektor teatru Rampa, chce ją zaangażować na etat. Więc to było zielone światło, a ja przy okazji grywałem od czasu do czasu jakieś małe rólki, epizody w filmie. Więc pomyślałem, że warto zaryzykować i do Warszawy się przeprowadzić. No i wyszło nam na dobre.

- Obchodziliście Państwo w tym roku 37 lat małżeństwa. Gratuluję! Czy kupił Pan żonie coś koralowego?

- Nie, ale 37 to nie koralowa rocznica.

- A jednak, od 35 do 39 to są koralowe lata, później jak jest 40 lat, to są rubiny, ostrzegam Pana!

- Nie musi Pani ostrzegać, ja to wiem. Ja to się sam ostrzegłem, że wcześniej są koralowe.

- Z mężem mamy 20 lat, więc u nas jest porcelana. W sumie chciałabym dostać jakąś filiżankę Rosenthala, ale jeszcze czekam. Może mąż przeczyta ten wywiad…

- Trzymam kciuki!

(...)

A jak się Panu gra z żoną? Jest trudno czy łatwo?

-Trochę trudno… Od kiedy zacząłem reżyserować to za dużo rządzę. Tak, tak, trzeba się bardzo pilnować ze wszystkim…

- …żeby przy okazji się nie pokłócić…

- Na przykład.

- A propos właśnie kobiet, za co Pan ceni kobiety?

- Za kobiecość, za to, że różnią się od mężczyzn. Cały ich urok. Jeżeli one są jeszcze przy okazji mądre, no to świetnie.

- Ja jestem blondynką, więc…

- Jakie to ma znaczenie? Moja żona też.

- No właśnie, ale i tak zawsze wszyscy mówią, że blondynki to nie bardzo. Absolutnie zaprzeczam. W imieniu Pana żony również!

- No, i bardzo słusznie!

- A co Pana denerwuje u kobiet?

- Pani trudne pytania zadaje.

- Sama jestem ciekawa…"

 

Po ciąg dalszy zapraszamy do Empiku lub tutaj https://www.empik.com/moja-wies-moja-polska,p1306329129,prasa-p! 

Kwartalnik można zamówić również u nas: redakcja@mojawies.pl lub zadzwnić 800 007 444.

Zapraszamy! 

Redakcja mojaWieś ..

Udostępnij na facebook!

Przeczytaj również wszystkie artykuły z kategorii >

Wszystkich Świętych, dzień pamięci, zadumy i tradycji

1 listopada w całej Polsce obchodzimy uroczystość Wszystkich Świętych – jedno z najważniejszych świąt w kalendarzu liturgicznym Kościoła katolickiego, a zarazem dzień głęboko zakorzeniony w polskiej kulturze i tradycji. To czas, gdy wspominamy tych, którzy odeszli, odwiedzamy cmentarze, zapalamy znicze i składamy kwiaty na grobach bliskich, wyrażając w ten sposób pamięć, wdzięczność i szacunek. Korzenie i historia święta Początki uroczystości Wszystkich Świętych sięgają pierwszych wieków chrześcijaństwa. Już w IV wieku w Kościele Wschodnim wspominano wszystkich męczenników, którzy oddali życie za wiarę. Z biegiem czasu święto objęło również tych, którzy – choć nie zostali kanonizowani – według nauki Kościoła osiągnęli świętość. W 835 roku papież Grzegorz IV ustanowił 1 listopada oficjalnym dniem obchodów Wszystkich Świętych w całym Kościele zachodnim. Data ta miała symboliczne znaczenie – przypadała po zakończeniu zbiorów i przed nadejściem zimy, kiedy ludzie mieli więcej czasu na modlitwę i refleksję. Tradycje i zwyczaje w Polsce W Polsce uroczystość Wszystkich Świętych ma wyjątkowy charakter. Już od XIX wieku dzień ten łączy się ze zwyczajem odwiedzania cmentarzy. Polskie nekropolie tego dnia rozświetlają się tysiącami płonących zniczy, tworząc niezwykły, niemal mistyczny widok. To symbol nadziei i życia wiecznego. Na grobach składane są kwiaty – szczególnie chryzantemy, które stały się nieodłącznym symbolem listopadowych dni zadumy. W wielu domach wspomina się zmarłych, modli za nich i przekazuje rodzinne historie, by pamięć o przodkach trwała w kolejnych pokoleniach. Dzień Zaduszny – modlitwa za wszystkich zmarłych Warto pamiętać, że dzień po Wszystkich Świętych, 2 listopada, obchodzony jest Dzień Zaduszny (Zaduszki) – święto poświęcone modlitwie za dusze zmarłych, które oczekują zbawienia. Choć czę-sto oba dni są ze sobą łączone, mają odmienne znaczenie: 1 listopada czcimy świętych i błogosławionych, a 2 listopada modlimy się za wszystkich zmarłych. Refleksja i wspólnota W czasach pośpiechu i codziennego zabiegania, uroczystość Wszystkich Świętych jest chwilą zatrzymania – momentem, w którym spotykamy się na cmentarzach nie tylko z rodziną, lecz także z historią i pamięcią o tych, którzy byli przed nami. To także przypomnienie o przemijaniu i o warto-ściach, które warto pielęgnować: miłości, wdzięczności i pamięci.   Czytaj dalej

(Nie)odnaleziony

Zaginiony – słowo, którego znaczenie wzrusza i przeraża, zwłaszcza jeśli dotyka kogoś z naszych bliskich. Nie ma jednoznacznej definicji, dlatego przyjmuje się, że dotyczy osoby, w przypadku której nie można ustalić miejsca pobytu co wymaga jej odnalezienia lub udzielenia pomocy. O ile łatwo mi o tym pisać, bo mnie to nie dotyczy to mam świadomość, że za każdym zaginięciem kryje się jakaś smutna, a czasami tragiczna historia. Nie każdy zaginiony chce być odnaleziony, ale za to każde zaginięcie zasługuje na rozwiązanie. Każdy medal ma dwie strony… W zależności czy jesteś zaginiony czy odnaleziony?! Czym jest tak naprawdę zaginięcie? Osoba ma status zaginiony dla osób, które ją szukają i nie wiedzą co się z nią dzieje. Patrząc z pespektywy zaginionego to tak naprawdę można nazwać go uciekinierem, porwanym, zamordowanym lub że spotkał go nieszczęśliwy wypadek. Bez względu na okoliczności, każda taka sytuacja wywraca życie do góry nogami. Bo jak tak po prostu można przepaść bez śladu? Sam nie wyobrażam sobie takiej sytuacji i mam nadzieję, że nigdy mnie nie spotka ani nikogo z bliskich. Obserwuję na portalach społecznościowych strony o osobach zaginionych i przeraża mnie skala codziennych tragedii jaka dotyczy polskich rodzin. O ile Internet nie jest idealny to jednak w dzisiejszych czasach ma ogromną siłę by pomagać szybko i sprawnie. Obserwując treści takich stron to z reguły jest dużo szczęśliwych powrotów, ale są i te, gdzie kończą się tragicznie. Nie umiem sobie wyobrazić bólu i strachu jaki przeżywa rodzina i bliscy, ale myślę, że lepsza jest najgorsza prawda niż życie w niepewności. Często życie z nadzieją na odnalezienie, a czasami, gdy jej już brak, to tylko takie wegetowanie w pustce, zwieszonym w przestrzeni codziennych rytuałów. Bo jak funkcjonować, gdy z znika bez śladu cząstka Twojego świata? Biuro osób znalezionych… Szukaj mnie, (nie)szczęśliwie dzień po dniu! Co roku w Polsce zgłasza się średnio około 18 tys. zaginięć co daje 50 zgłoszeń dziennie. Pocieszające jest to, że w ciągu 30 dni od zaginięcia zostaje odnalezionych prawie 85% przypadków. Większość w ciągu kilku dni. Lecz pamiętać trzeba, że nie zawsze są to szczęśliwe rozwiązania sprawy. Znaczną część zaginionych stanowią nastolatkowie oraz osoby starsze. Co zrobić, gdy zaginął nam ktoś bliski? Przede wszystkim nie panikujcie, choć łatwo się mówi to spokój pomoże nam nie przegapić żadnej wskazówki czy szczegółów pozwalających wyjaśnić co się stało. Skontaktujcie się z sąsiadami, przyjaciółmi czy kolegami ze szkoły lub pracy. Pamiętajcie, żeby zgłosić zaginięcie na policji. Pierwsze godziny są najważniejsze i pozwalają na większe szanse na odnalezienie. Obalam tu mit, że od zaginięcia musi minąć 24 lub 48 godzin – nie musi, policja ma obowiązek od razu przyjąć zgłoszenie. Przyznaję, że sam jeszcze do niedawna miałem takie przeświadczenie gdzieś tam utrwalone z filmów i seriali. W dobie Internetu można od razu zamieścić ogłoszenie na portalach społecznościowych z prośbą o udostępnianie. Zgłaszamy się do fundacji np. ITAKA. Sprawdzamy najbliższe szpitale, ośrodki pomocy, jakieś noclegownie. Przejrzyjmy rzeczy osobiste zaginionej osoby, mogą tam być cenne wskazówki pozwalające wyjaśnić sytuację lub namierzyć okoliczności zajścia. Rozwieszamy plakaty ze zdjęciem, gdzie po raz ostatni była widziana osoba zaginiona. Można poprosić media lokalne albo i ogólnopolskie o zamieszczenie komunikatu na swoich portalach. Zachowajmy spokój i podejmujmy szybkie działania. Gdy świat ze mną gra w chowanego! Wyszłam na spacer, za szybko nie wrócę… Teraz czas na spojrzenie oczami osoby zaginionej. Powodów zaginięcia jest wiele i można je podzielić na te które dotyczą dzieci i nastolatków oraz osoby dorosłe. Dzieci i nastolatkowie uciekają z domów z powodu złych relacji rodzinnych, często z przemocowych domów, braku akceptacji czy niezrozumienia wśród rówieśników. Zdarza się, że dziecko się zgubi wśród ludzi, ale też to co najgorsze, gdy dochodzi do porwania dzieci, zwłaszcza gdy nie mają należytej opieki, a czasami to po prostu tylko chwila, którą wykorzystują porywacze dzieci na handel czy na własne potrzeby. Zdarzają się też uprowadzenia rodzicielskie, gdzie jedno z rodziców porywa dziecko i ukrywa przed drugim rodzicem.  Wśród dorosłych przyczyną są choroby, w tym psychiczne oraz wiek – często takie osoby się gubią i nie potrafią odnaleźć drogi. Czasami mogą zasłabnąć gdzieś na spacerze w lesie czy gdziekolwiek. Osoby uzależnione też uciekają w świat używki, często przestępczy i ślad po nich zanika wybierając, a właściwie zatracając się w nałogu. Bywają ucieczki, gdzie osoby dorosłe świadomie zrywają kontakt z rodziną, z poprzednim życiem. I tutaj muszę zaznaczyć, że po odnalezieniu dorosłej osoby zaginionej policja nie może ujawnić miejsca pobytu, jeśli nie wyraża ona na to zgody, składając pisemne oświadczenie. Często powtarzają się porwania na handel ludźmi w celach seksualnych oraz przymusowej pracy, jak również na handel organami. Bilet w jedną stronę… Z tego pociągu już nigdy nie wysiądę?! Myśląc o osobach zaginionych w głowie słyszę piosenkę „Runaway Train” zespołu Soul Asylum z lat 90. Któż nie słyszał tej pięknej piosenki z przesłaniem. W swoim teledysku zespół przedstawił zdjęcia 36 zaginionych dzieci, z czego dzięki emisji zostało odnalezionych 25 z nich. Historie tych zaginięć to cały wachlarz smutnych zdarzeń. Część dzieci uciekła ze swoimi sympatiami, czasami omamiona przez dorosłych. Niektóre z nich uciekły z domów z powodu przemocy, narkotyków czy molestowania i nie chciały wracać. Spotkało to jedną z dziewczyn, która musiała wrócić do piekła, z którego chciała się wydostać. Kilkoro dzieci zostało zidentyfikowanych jako ofiary morderstw, które były nierozwikłane. Troje dzieci zostało zamordowanych przez któregoś rodzica. Teledysk, który w swoim zamierzeniu miał pomagać, poniekąd spełnił swoją rolę, ale też najlepiej w smutny sposób ukazuje krople w morzu przyczyn zaginięć. Wielkiej mi uczyniłaś pustki  tym zniknięciem swoim… Ta niepewność jest światełkiem nadziei i cierniem w sercu moim! Takich historii z samej Polski jest tysiące! Wciąż setki osób, których los jest nieznany i co najgorsze dla wielu rodzin – nigdy nie zostanie rozwiązany. Taki apel: nie uciekajcie! Z każdej sytuacji jest wyjście, a jeśli już się decydujecie to dajcie znać rodzinie, żeby chociaż się nie martwili. Sami widzicie, że są przeróżne sytuacje niezależne od zaginionych i tragiczne, gdzie znikają ludzie, którzy tak naprawdę tego nie chcieli. Taki paradoks, bo te tragiczne finały poszukiwań dały niektórym rodzinom możliwość pożegnania się z bliskimi i zamknięcia bolesnego rozdziału w życiu. Nie ma nic gorszego niż czekanie z nadzieją na wiadomości, które mogą nigdy nie nadejść i umrzeć w przekonaniu, że nie poznało się prawdy. Daniel Mucha   Czytaj dalej

Nowe oblicze dróg, czyli kobiety za kierownicą

Obraz polskich dróg zmienił się nie do poznania. Widok kobiety prowadzącej autobus czy tramwaj nikogo już nie dziwi. Choć przez lata towarzyszył im stereotyp „gorszych kierowców”, dziś coraz częściej mówi się o ich profesjonalizmie, opanowaniu i rosnącej obecności w zawodach, które kiedyś uznawano za typowo męskie. Nauka jazdy od nowa Na kursy prawa jazdy kobiety trafiają w różnym momencie życia. Jedne dopiero zaczynają swoją przygodę z samochodem, inne wracają po długiej przerwie. Niejedna z nich zrobiła prawo jazdy lata temu, ale nigdy nie siadała za kółkiem – dokument leżał w szufladzie, aż przyszedł moment, gdy samochód stał się koniecznością. Wtedy decyzja o doszkoleniu zapada szybko. Zmieniają się czasy i potrzeby, ale czy zmienia się też kobiece podejście do prowadzenia auta? Rozum kontra intuicja Już podczas nauki jazdy widać różnice między kobietami a mężczyznami. Panowie często mają większe obycie techniczne – wcześniej interesowali się motoryzacją, czasem uczyli się jeździć z ojcem na bocznych drogach. Kobiety natomiast wolą uporządkowany schemat – plan działania, który daje im poczucie bezpieczeństwa. Dopiero gdy zrozumieją mechanikę i technikę jazdy, zaczynają czuć się pewniej na drodze. Kursantki, zwłaszcza starsze, uczą się z większym spokojem i rozwagą. Ich ostrożność często wynika z doświadczeń życiowych, troski o bliskich czy po prostu świadomości zagrożeń, o których słyszy się niemal codziennie. Nowe wyzwania na zatłoczonych ulicach Choć kobiety wciąż uchodzą za bardziej opanowane kierowczynie, widać, że i one coraz częściej ulegają presji pośpiechu. Nerwowe reakcje, zniecierpliwienie czy drobne przejawy rywalizacji za kierownicą przestają być wyłącznie domeną mężczyzn. Ruch na drogach jest coraz większy, stres – większy niż kiedykolwiek, a kultura jazdy niestety na tym traci. Kobiety w transporcie publicznym Jeszcze kilkanaście lat temu kobieta za kierownicą autobusu budziła zdziwienie. Dziś to codzienność. W wielu przedsiębiorstwach komunikacji miejskiej liczba kobiet-kierowców i motorniczych rośnie z roku na rok. Stereotyp „mężczyzna prowadzi lepiej” powoli odchodzi w przeszłość. Instruktorzy zauważają, że kobiety często potrzebują nieco więcej czasu, by opanować technikę jazdy, ale nadrabiają sumiennością i przestrzeganiem przepisów. Egzamin – emocje i stres Podczas egzaminu na prawo jazdy różnice między płciami również się uwidaczniają. Mężczyźni częściej zdają szybciej, kobiety – mimo przygotowania – częściej ulegają stresowi. Napięcie potrafi sprawić, że zapominają o najprostszych zasadach. Dlatego tak ważne jest, by nie odkładać nauki na później – im dłuższa przerwa, tym trudniej pokonać lęk. Styl jazdy to nie kwestia płci Czy kobiety są gorszymi kierowcami? Zdecydowanie nie. Są po prostu inne – zwykle spokojniejsze, bardziej przewidujące i mniej skłonne do ryzyka. Statystyki potwierdzają, że choć panie częściej uczestniczą w drobnych kolizjach, to mężczyźni powodują poważniejsze wypadki, często z powodu nadmiernej prędkości. Przełamywanie barier Pierwsze kobiety za kółkiem autobusów czy tramwajów musiały mierzyć się z niedowierzaniem współpracowników i pasażerów. Zdarzały się komentarze podważające ich kompetencje tylko dlatego, że były kobietami. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej – coraz częściej można usłyszeć słowa uznania za ich styl jazdy, opanowanie i kulturę na drodze. Pasja i doświadczenie Dla wielu kobiet prowadzenie pojazdu to nie tylko praca, ale i pasja. Z biegiem lat zdobywają doświadczenie, poznają specyfikę różnych tras i pojazdów, doskonalą swoje umiejętności. Dzięki temu udowadniają, że w tym zawodzie nie płeć, lecz zaangażowanie i odpowiedzialność mają największe znaczenie. tekst: Ewa Kantor (foto: pixabay)   Czytaj dalej

Miesiąc świadomości raka piersi

Miesiąc Świadomości Raka Piersi – październik w kolorze nadziei Październik na całym świecie mieni się kolorem różowym – symbolem troski, solidarności i nadziei. To właśnie w tym miesiącu obchodzony jest Miesiąc Świadomości Raka Piersi, znany w Stanach Zjednoczonych jako Narodowy Miesiąc Świadomości Raka Piersi. To coroczna, międzynarodowa kampania zdrowotna, której celem jest zwiększenie świadomości na temat raka piersi, promowanie badań profilaktycznych oraz wsparcie osób dotkniętych chorobą. Inicjatywa ta narodziła się w 1985 roku w USA z inicjatywy American Cancer Society i koncernu farmaceutycznego AstraZeneca. Od tamtej pory październik stał się miesiącem, w którym miliony kobiet i mężczyzn na całym świecie przypominają, jak ważna jest profilaktyka, wczesne wykrycie i odpowiednie leczenie raka piersi. Symbolem kampanii jest różowa wstążka, która stała się uniwersalnym znakiem walki z chorobą i wsparcia dla chorych. W październiku organizowane są liczne marsze, koncerty, konferencje, akcje edukacyjne i badania profilaktyczne, mające na celu uświadomienie społeczeństwu, że rak piersi nie musi oznaczać wyroku. Regularne samobadanie piersi, badania USG i mammografia pozwalają na wykrycie zmian na wczesnym etapie, kiedy szanse na pełne wyleczenie są bardzo wysokie. Miesiąc Świadomości Raka Piersi to również czas, by okazać solidarność z osobami chorymi i ich bliskimi, wesprzeć działania fundacji, które niosą pomoc w codziennej walce z chorobą, a także mówić głośno o potrzebie dbania o własne zdrowie. Różowy październik przypomina, że profilaktyka ratuje życie. Dlatego warto poświęcić chwilę dla siebie – umówić się na badanie, porozmawiać z bliskimi o znaczeniu wczesnej diagnostyki i dołączyć do tych, którzy wierzą, że wspólnie możemy pokonać raka. Czytaj dalej

Razem czy osobno ?

Separacja małżonków to temat, który często budzi wątpliwości, zwłaszcza gdy chodzi o jej znaczenie i skutki prawne. Czym tak naprawdę jest separacja i jakie zmiany w życiu małżonków mogą z niej wynikać?  Separacja małżonków – czym jest i jakie niesie za sobą konsekwencje prawne? W poniższym artykule postaram się wyjaśnić te zagadnienia, zwracając uwagę na to, jak separacja wpływa na relacje między małżonkami oraz ich sytuację majątkową. Co to jest separacja? Separacja jest instytucją prawną, która nie jest równoznaczna z rozwodem, ale pozwala na uregulowanie zarówno kwestii osobistych, jak i majątkowych pomiędzy małżonkami, gdy ich wspólne życie przestaje funkcjonować. Zasadniczym warunkiem jej orzeczenia przez sąd jest całkowity rozkład pożycia małżeńskiego. Rozkład ten nie ogranicza się jedynie do rozbicia więzi emocjonalnej, ale obejmuje również fizyczną (intymną) i gospodarczą stronę małżeństwa. Kiedy sąd może orzec separację? W odróżnieniu od rozwodu, który wymaga trwałego i nieodwracalnego rozpadu więzi, separacja daje możliwość ich potencjalnego odbudowania. Jednym z jej celów jest bowiem możliwość ponownego zbliżenia małżonków w przyszłości. Aby sąd mógł orzec separację, nie muszą być spełnione warunki trwałego rozkładu pożycia – separacja nie zamyka bowiem drogi do ponownego pojednania się małżonków. Należy jednak pamiętać, że w niektórych przypadkach sąd może uznać, że orzeczenie separacji mogłoby zaszkodzić dobru wspólnych dzieci lub być sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Każdy przypadek jest oceniany indywidualnie, a sąd bierze pod uwagę okoliczności danego małżeństwa oraz potencjalne konsekwencje dla dzieci i całej rodziny. Jakie skutki ma separacja? Decyzja o separacji wiąże się z istotnymi zmianami zarówno w życiu osobistym, jak i majątkowym małżonków. Separacja wprowadza rozdzielność majątkową, co oznacza, że małżonkowie nie dziedziczą po sobie na podstawie ustawy i nie mają prawa do zachowku. Co więcej, sąd ma prawo do rozstrzygania kwestii takich jak: Wina za rozkład pożycia – sąd może wskazać, który z małżonków ponosi odpowiedzialność za zakończenie wspólnego pożycia. Wspólne mieszkanie – sąd orzeka, kto będzie korzystał ze wspólnego lokum lub jak podzielić majątek, jeśli nie spowoduje to opóźnień w postępowaniu. Władza rodzicielska i kontakty z dzieckiem – sąd podejmuje decyzję o tym, kto sprawuje władzę rodzicielską i jak będą wyglądały kontakty z dzieckiem. Koszty utrzymania i wychowania dziecka – ustalane są kwoty, jakie każdy z małżonków ma obowiązek ponosić na rzecz wspólnego dziecka. Warto również dodać, że separacja może pociągać za sobą obowiązek wzajemnej pomocy, zwłaszcza w sytuacjach, gdy jeden z małżonków potrzebuje opieki lub wsparcia materialnego. Kiedy separacja jest dobrym rozwiązaniem? Separacja może być sensowną opcją w sytuacjach, gdy małżonkowie chcą uregulować swoje stosunki prawne i majątkowe, ale nie wykluczają jeszcze możliwości odbudowy relacji w przyszłości. Jest to szczególnie istotne, gdy między partnerami następuje całkowity rozkład pożycia, ale mimo wszystko nie są gotowi na ostateczne zakończenie małżeństwa. Podsumowując, separacja stanowi wartościową alternatywę dla rozwodu, umożliwiając małżonkom regulację ważnych kwestii osobistych i majątkowych, a jednocześnie pozostawiając otwartą drogę do przyszłego pojednania. Czytaj dalej

Trwa przekierowywanie...

Trwa przetwarzanie ...

Twój kłos został poprawnie oddany!

Twój kłos został usunięty!

Wystąpił błąd podczas kłosowania. Twój kłos nie został oddany!

Plik jest zbyt duży, dozwolona wielkośc to max 10MB.

Aktualnie trwa modernizacja sklepu.
Zapraszamy już wkrótce!

Korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.

Zamknij