Aktualności

0 0
Kłosuj Komentuj Ulubione

Zapraszamy na wystawę malarstwa Janusza Reszki "Zawsze miłość" w AncyMonce w Łodzi!

Poniżej na Państwa życzenie kolejny raz publikujemy wywiad, który przeprowadziliśmy z Januszem Reszką – artystą malarz, który po 30 latach życia we Francji, powrócił do rodzimej Łodzi oraz Katarzyną Nowak-Reszką – aktorką, kompozytorką, projektantką strojów i muzą swojego męża, która po 30 latach wróciła do realizacji największych pasji. Inspirująca rozmowa z parą artystów, którzy przypominają o tym, co jest w życiu ważne…

A Państwa zapraszamy na kolejny wernisaż dzieł Janusza Reszki, który właśnie trwa w AnyMoce w Łodzi! 

Zdjęcia z ostatniej wystawy

******

- Cieszę się, że udało nam się spotkać w restauracji ,,Len i Bawełna’’ w Łodzi, ponieważ 2 października odbył się tutaj Pański wernisaż. Korzystając z okazji zapytam, czy są tu jakieś szczególne dla Państwa prace?

Janusz Reszka: To był pierwszy obraz, który namalowałem na wystawę w Alliance Française. Od niego wszystko się zaczęło. To był 2018 rok, czyli 4 już lata temu.

- To była pierwsza wystawa w Polsce po Pana powrocie do kraju?

JR: Pierwsza wystawa w Polsce po 30 latach pobytu we Francji.

- No właśnie, mieszkał Pan we Francji przez 30 lat. Czy Łódź jest pasjonująca w porównaniu z Paryżem?

JR: Bardzo! Bo Łódź, z którą jestem związany z powodu mojego urodzenia, zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Po latach jest zupełnie inna - piękną kobietą się stała, ze szarej i smutnej babci. Do Polski przyjeżdżałem na chwilę, często odwiedzałem rodziców. Niestety po śmierci mamy przyjechałem zająć się mieszkaniem i wtedy właśnie powstała pierwsza moja wystawa. Właśnie wtedy poznałem Kasię…

- Czy wg Pani Łódź też rozwinęła się w piękną kobietę? Jest Pani łodzianką, więc perspektywa może być trochę inna.

Katarzyna Nowak-Reszka: Rzeczywiście nasza Łódź się rozwija od wielu lat w bardzo pozytywnym kierunku. Ja obserwuję również powrót Łodzi filmowej. Od 2014, kiedy zaczęłam się tą branżą zajmować aż do dzisiaj - to wszystko bardzo cieszy, bo dużo koprodukcji wróciło na nasze ulice. Z urodzenia jestem łodzianką, chociaż mieszkam od 20 lat pod Łodzią.

- Dzięki obrazom Pana, Łódź nabrała kolorów.

KR: Ale to chyba we wszystkich miastach w Polsce następują takie pozytywne procesy.

JR: Po powrocie, zauważyłem, że ludzie w Polsce się zmienili. Nie są tacy ponurzy, smutni, są weselsi. Łódź stała się bardzo kolorowa. I mnóstwo pozytywnych zmian.

- Wspomniała Pani, że od 2014 roku jest związana z branżą filmową. Chciałam poprosić, żeby przybliżyli Państwo swoje historie związane ze sztuką. Jak to się potoczyło, że są Państwo artystami?

JR: Można powiedzieć, że jestem napiętnowany przez rodzinę, bo mój dziadek był architektem, rzeźbiarzem i też „podmalowywał”. Mój ojciec - rysownik i litograf - skończył szkołę litograficzną i poligraficzną u Władysława Strzemińskiego. Moja mama była akwarelistką, więc jakoś to wpłynęło na mnie. W przedszkolu, wziąłem udział w konkursie plastycznym i zająłem pierwsze miejsce, o czym poinformował łodzian Express Ilustrowany. Podczas wywiadu z dziennikarzem, musiałem się zadeklarować, co ja będę chciał w życiu robić. Oczywiście powiedziałem, że będę malarzem, no i słowo się rzekło… W trakcie liceum jeździłem na plenery do Kazimierza, gdzie poznałem starszych ode mnie kolegów malarzy i potem zamieszkałem tam na stałe, na 10 lat. Kazimierz miał na mnie ogromny wpływ, bo wychodziłem w plenery i miałem ciągle kontakt z materią malarską.

- A jak ta droga wyglądała u Pani?

KR: Już jako sześciolatka chodziłam na lekcje baletu. W kierunku tańca, akrobatyki i baletu ciągnęło mnie od małego. Niestety miałam operację jako dziecko i musiałam zakończyć treningi. Wtedy rozpoczęła się moja przygoda z muzyką, z grą na fortepianie. Nigdy nie myślałam, że szkoła filmowa stanie się po 30 latach z powrotem moją szkołą, o której myślałam kończąc liceum. Projektuję też ubrania, ponieważ nic mi się nigdy w sklepach nie podoba. Na Janusza wernisaże zawsze coś szyję. Bardzo ważne jest, aby swoje pasje realizować. U mnie powróciły pasje z dzieciństwa, z którymi nie miałam kontaktu przez 26 lat.

- To bardzo ciekawe i być może inspirujące dla kogoś, kto porzucił nadzieję, że można wrócić do czegoś, co sprawiało nam radość w dzieciństwie.

JR: Niestety jest tak, że wiele dzieciaków interesuje się śpiewem, muzyką, czy świetnie maluje. Ale szkoła, a czasem też i rodzice po prostu tłamszą ten talent. Wszystkie dzieci są zdolne, tylko potem, bez wsparcia, one już nie chcą się tym zajmować. W podstawówce miałem w 6 klasie trójki z rysunku, dlatego, że pani kazała mi przy linijce rysować. Pomyślałem wtedy, że przecież ja potrafię rysować proste kreski bez linijki… (śmiech)

KR: Tak, w szkole często próbuje się zaszufladkować nas i uporządkować każdego w jakimś kierunku. Wiadomo, że nauczyciel chce dobrze, ale jednak na indywidualizm trzeba pozwolić, bo każde dziecko jest inne i rozwijając swoje pasje, rozwija się najlepiej. Zaszufladkowanie ludzi nie rodzi niczego dobrego, tylko hamuje rozwój emocjonalny, artystyczny, czy właśnie rozwój pasji u każdego z nas.

- Wyobrażają sobie państwo swoje życie bez sztuki?

KR: No nie… Bardzo ciężko by było…

JR: Ze sztuką byłem związany przez całe życie, bo po liceum zacząłem pracować w filmie, jako asystent kostiumologa a później kostiumograf. Parę lat później pracowałem w teatrze Jaracza, robiłem scenografię i w pewnym momencie, kiedy osiągnąłem już można powiedzieć wszystko w teatrze, to wyjechałem do Kazimierza, żeby kontynuować moją własną pracę twórczą.

- Zainteresowały mnie tytuły obrazów. Kto je wymyśla?

JR: Generalnie Kasia wymyśla tytuły. Gdy ja wymyślam jakiś tytuł, Kasia mówi: ,,nie, to za bardzo banalne, za bardzo wprost’’.

KR: Tak, te tytuły często się biorą w związku z różnymi skojarzeniami czy też wydarzeniami w naszym życiu. Ja cenię sobie tytuły, które są zagadką dla widza, które go motywują do tego, żeby poznawać obraz z bardzo różnych stron i dociekać, dlaczego tam jest właśnie taki tytuł.

JR: Na przykład ten obraz nosi tytuł ,,Opal’’. Dlaczego Opal ? Od wisiorka, który Kasia nosi.

- W tym przypadku jest to osobista historia w obrazie i w tytule...

JR: Kiedyś przypadkowo, chociaż uważam, że nie ma przypadków, wyczytałem, że opale są bardzo zdrowe na serce. Kasia ma słabe serduszko, więc natychmiast kupiliśmy opal i od tej pory nosi go cały czas.

KR: No tak, jako taki talizman. Na pewno nastawienie psychiczne pomaga, że wady, które mam od urodzenia, troszeczkę się niwelują i to pozytywne nastawienie sprawia, że jest lepiej.

- Większość tytułów Pańskich wernisaży jest bardzo optymistyczna. Niektóre z nich to: Wiosenna miłość, Imiona miłości, Miłość w Łodzi. Czy zawsze był Pan optymistą? Skąd ten optymizm brać?

JR: Urodziłem się z „bananem w górę”. Już jako niemowlę, byłem uśmiechnięty i stąd może ten mój optymizm. Zawsze byłem nastawiony pozytywnie. Wszystkie trudności łatwiej się pokonuje, jeżeli się podchodzi optymistycznie do problemu. A jeszcze jak człowiek jest zakochany, to dopiero ma dodatkowy motor do życia, do realizacji i do tworzenia.

- Czy mąż zaraża optymizmem? Czy Pani też jest z natury optymistką?

KR: Rzeczywiście tak się zdarzyło, że się spotkały pokrewne dusze, bo i ja mam mocno pozytywne nastawienie do życia. Mimo różnych trudności przez które przechodziłam (zdrowie), to zawsze, nawet z najtrudniejszych opresji, udawało się wychodzić pozytywnie. Myślę, że to jest tak, że jeżeli się już dużo przeżyje w swoim życiu, to zaczyna się patrzeć zupełnie inaczej i nawet najdrobniejsze rzeczy sprawiają nam radość i potrafimy się z nich cieszyć.

- Tak Państwo pięknie i naturalnie o tym mówią. Trudno spotkać dziś podobną postawę u ludzi. Mam wrażenie, że nie cieszymy się z małych rzeczy.

KR: Tak, tego się chyba trzeba nauczyć. Takie trudne doświadczenia uczą nas tego, żeby się cieszyć, czerpać z życia, a poza tym też zarażać innych tą pozytywną energią. To też dobrze robi dla wszystkich, nie tylko dla nas. Ważne, żeby dzielić się swoim szczęściem, pozytywną energią, bo wtedy inni też zaczynają inaczej patrzeć na świat i na życie. Choćby nawet przez chwilę się uśmiechnęli, to już dużo znaczy..

- Kolejny z tytułów obrazu to ,,Miłość jest najważniejsza’’. Czy według Państwa ludzie o tym zapominają?

JR: Miłość jest w każdym człowieku, ale ludzie się zatracają. Gonią za pieniędzmi, za karierą i zapominają, że właśnie miłość, nawet miłość własna jest ważna. Sami się katują. Powiem banalnie, że kochać świat należy zacząć od siebie samego, bo jeśli siebie ktoś nie lubi, to trudno mu lubić innych… Dlatego kochajmy siebie i spróbujmy tak samo kochać innych.

KR: Czasami ludzie pewnie boją się miłości. Mają już jakieś doświadczenia na tym tle i boją się jeszcze raz spróbować. Ale warto i to niezależnie, czy jest to dziecko, osoba starsza, czy naprawdę już dojrzała. Miłość daje radość w każdym wieku. I czy to miłość do drugiego człowieka, czy do zwierząt, muzyki, malarstwa, sztuki - miłość w różnym wymiarze. Ważne jest, żeby ludzie realizowali swoje pasje, bo to też im dostarcza wiele radości. Czyli i miłość, i pasje. To wszystko powinno być w naszym życiu.

- Zapytam artystów, czy w takim razie powinniśmy kierować się częściej sercem niż rozumem?

KR: Artyści najczęściej kierują się sercem, dlatego może łatwiej im ustrzec się przed zupełnie ślepą pogonią za pieniądzem. Często jest tak, że osoby wtopią się w pewien wir pracy. Budzą się w pewnym momencie i widzą, że tak naprawdę same te pieniądze i praca nie dają im już aż takiej radości, jaką wydawałoby się że osiągną. Czasami jakieś wydarzenie, nawet zdrowotne, może spowodować taką refleksję w życiu. To jest na pewno bardzo ważne, żeby osoby dojrzałe nie obawiały się realizować pasji nawet w późniejszym wieku.

JR: I jeszcze ci, co są tak zagonieni, mają dzieci i widują dzieci rano jak dziecko jeszcze śpi. Wracają do domu i dziecko już śpi. Drogimi gadżetami próbują zastąpić miłość i to jest błąd. Miłości nie można kupić, bo to już nie jest miłość..

- Niestety ludzie cierpią na brak czasu. Niektórzy są do takiego życia z różnych przyczyn zmuszeni. Jak możemy pielęgnować miłość na co dzień, w pośpiechu?

KR: Myślę, że uśmiech, uśmiech i jeszcze raz uśmiech dla drugiej osoby. Na pewno nawet najdrobniejszymi gestami jesteśmy w stanie cały czas to swoje pozytywne nastawienie dla drugiej osoby okazywać. Musimy znaleźć też wspólną drogę spędzania choć odrobiny czasu wolnego. Dlatego dobrze jest, jeżeli osoby mają te same pasje.

JR: Wystarczy ciepłe spojrzenie, dotyk ręki, czułe słowo. A jak budzą się ludzie i patrzą na siebie z wyrzutem: ,,jak ty wyglądasz, oczu nie umyłaś?’’ , a w odpowiedzi: ,,a ty co taki nieogolony od dwóch dni?’’ Zamiast tego powiedzieć: ,,ślicznie ci w tej brodzie’’, czy ,,jak śmiesznie wyglądasz z tymi rozmazanymi oczkami’’. (śmiech)

- Czuć od Państwa tę pozytywną energię i ogromne ciepło. Więc ta rada chyba się sprawdza..

KR: Tak, wiadomo, że na co dzień jest mnóstwo różnych obowiązków. Mamy w domu 3 dzieci, 6 zwierzaków, więc tych obowiązków jest naprawdę dużo, ale jak robimy to razem to jest łatwej. Czasami Janusz mnie zapyta coś na temat obrazu, który tworzy. Powiem, jak widzę pewne rzeczy. Ja też pytam Janusza o radę, gdy tworzę jakąś sukienkę. Zazwyczaj i tak zrobię po swojemu, ale często wysłucham jego zdania. (Śmiech).

JR: Ja często maluję i Kasia świeżym okiem spojrzy i powie: ,,a ta plama za bardzo nie pasuje’’. Ja to przemyślę i mówię: ,,rzeczywiście’’. Ale wy, kobiety, macie większą wrażliwość na kolor niż my, faceci.

- Czyli uwagi żony pomagają?

KR: Ale to naprawdę są drobnostki, bo ja często siadam przed obrazem, który Janusz maluje i wszystko mi idealnie do siebie pasuje, tylko jakaś jedna plama kolorystycznie wydaje mi się, że jest z innej planety. I Janusz to czasem sobie przemyśli i później robi po swojemu.

JR: Często masz rację.

- Wspomniał Pan przed chwilą, że nie ma czegoś takiego jak przypadek. Czy zawsze miał Pan takie przekonanie, czy to życie udowodniło, że nic nie dzieje się bez przyczyny?

JR: W moim dość długim życiu wiele przeżyłem i czasami człowiek postępuje wbrew sobie. Na przykład to, jak ja poznałem Kasię. Gdy dostałem zaproszenie na wystawę do Alliance Française, malowałem bardzo intensywnie obrazy. W międzyczasie byłem na wernisażu kolegi i tam poznałem jednego aktora, który mówi: ,,wiesz, będą kręcić w przyszłym tygodniu film, chciałbym, żebyś przyszedł’’. Zgodziłem się, ale o tym zapomniałem. To był piątek, a on we wtorek do mnie dzwoni i mówi: ,,miałeś przyjechać do szkoły filmowej, wszystko już ustawione, kamera, reżyser czeka’’. Ja na to, że mam wernisaż, maluję obrazy i nigdzie nie jadę. Rzucił słuchawką, ale za chwilę dzwoni znowu i mówi bym przyjechał. Ponownie odmówiłem. Zadzwonił trzeci raz i uległem, przyjechałem i kogo poznałem? Kasię. Wbrew sobie, człowiek coś robi i okazuje się, że to, co ma się stać i tak się stanie.

- Z tego co słyszę, to natura też jest dla Państwa ważna. Służy Państwu w życiu, jako inspiracja, ale też mieszkają Państwo na wsi…

JR: Tak, jesteśmy bardzo blisko natury. Zwierzęta, rośliny… Ja już 4 rok mieszkam poza miastem, ale we Francji też mieszkałem na wsi, wyprowadziłem się z Paryża, bo kupiłem dom i wyremontowałem go i tam mieszkałem, tam też miałem pracownię.

KR: Ja mieszkam 20 lat poza miastem i bardzo sobie to cenię. Wieś na pewno jest mocno inspirująca dla artystów. Nawet powiem historię jednego obrazu. Przez 1,5 roku kilka razy dziennie na nasz parapet kuchenny przychodziła myszka. Karmelek ją nazwaliśmy. Wystawialiśmy jej miski z jedzeniem i ona sobie wybierała i zjadała to, z tego co miało iść na kompost. I został Karmelek uwieczniony na obrazie, skradający się z kawałkiem sera żółtego z dziurami. Obraz został przekazany na dobry cel, na Hospicjum Łódzkie.

- Czy są jakieś specjalne przygotowania do wernisaży? Jak to wygląda od kuchni?

JR: Staram się, żeby obrazy były spójne tematycznie, albo formatowo.

KR: Często obrazy powstają na konkretną wystawę już w konkretnym kierunku. W Monopolis była tematyka miłości pod różną postacią, m.in. miłości do zwierząt. Każdy obraz to jest osobna historia i często powstawanie jakiegoś obrazu wiąże się z silnymi emocjami czy z jakimś wydarzeniem w życiu artysty. Np. na jednym obrazie pokazane jest, jak zawiązuje się przyjaźń pomiędzy osobami różnych ras, czy z różnych części świata – manifest, że ważna jest współpraca pomiędzy ludźmi niezależnie od statusu społecznego, koloru skóry, od ich pochodzenia.

JR: W Monopolis tytuł wernisażu to Oblicza miłości, więc poza portretami Kasi pokazaliśmy obrazy, gdzie przedstawione były przeróżne jej formy. Uważam, że tolerancja jest bardzo ważna. Nie musimy rozumieć wszystkich ludzi, żeby ich tolerować. Myślę, że miłość i tolerancja to są 2 najistotniejsze w życiu cechy.

- Miłość, tolerancja i pasja. Z naszej dzisiejszej rozmowy wychodzi, że te 3 składniki mogą sumować ciekawe życie..

JR: Tak, ale jeżeli np. dziecko ma pasje, a rodzice zabraniają realizacji, to brakuje tolerancji… Myślę, że życie ludzi, którzy nigdy nie byli w filharmonii, w teatrze, czy na wystawie jest uboższe. No i miłość do samego siebie, też jest bardzo ważna.

KR: Tak, trzeba pamiętać, że zabijanie pasji w drugim człowieku powoduje niechęć do świata i do ludzi. Duszenie pasji nic nie przyniesie i nie ma się co przed nimi bronić, tylko trzeba je realizować, niezależnie od wieku.

- Proszę jeszcze zdradzić, gdzie odbędzie się następny wernisaż.

JR: 3 grudnia w Kazimierzu Dolnym, a potem na przełomie grudnia i stycznia będzie wystawa dwóch dużych obrazów, jeszcze niegotowych. Ale dobry tydzień i będą skończone.

- Patrząc na Państwa odnosi się wrażenie, że wszystko Państwo mają: pasję, tolerancję i miłość, prawda?

KR: Tylko zdrowia można nam życzyć, tak jak wszystkim.

JR: Ale jeżeli człowiek jest szczęśliwy, to zdrowie też jest lepsze.

- W takim razie życzę Państwu mnóstwo zdrowia! Dziękuję za piękną rozmowę.

Kasia Nowak-Reszka i Janusz Reszka: Dziękujemy.

Joanna Kruz

Redakcja mojaWieś ..

Udostępnij na facebook!

Przeczytaj również wszystkie artykuły z kategorii >

Z kaszubskim przytupem

Koło Gospodyń Wiejskich w Chwaszczynie działa już ponad 65-lat. Jego życiorys i dorobek wypracowały trzy pokolenia członkiń. To jedno z najstarszych i najliczniejszych kół w gminie Żukowo. Obecnie KGW w Chwaszczynie skupia około 60 członkiń w wieku od 30 do 90 lat. To kobiety z sercem, działające na rzecz społeczności oraz szerzące kulturę Kaszub. Koło powstało 4 marca 1958 r. Inicjatorkami tego były cztery panie: Teodozja Bielawska, Helena Odewalt, Adela Stencel i Małgorzata Trella. A związane to było z aktualnymi w tamtym czasie potrzebami wsi. Koło wychodziło z inicjatywą konkretnej i praktycznej pomocy paniom prowadzącym gospodarstwa rolne, gospodarstwa przydomowe i pracującym zawodowo. Angażowało się w prace społeczne na rzecz wsi i jej mieszkańców. Pełniło także funkcje edukacyjne organizując liczne kursy z zakresu gospodarstwa domowego i rzemiosła. Tradycja i nowoczesność Dzisiaj czerpiemy z doświadczenia wypracowanego przez nasze starsze koleżanki i pielęgnujemy pozostawioną nam przez nie spuściznę. Jednak ze względu na zmieniający się charakter i strukturę naszej wsi zmieniło się też i pole działalności koła, które dotyczy teraz głównie sfery edukacyjnej, towarzyskiej i kulturalnej. Na stałe w kalendarzu imprez koła zagościły: spotkania opłatkowe, spotkania okolicznościowe, zajęcia sportowe i taneczne, warsztaty twórcze i rozwijające, spotkania z ludźmi kultury. Włączamy się też czynnie w życie naszej parafii. Bierzemy udział w organizacji pieszych pielgrzymek do Sianowa, przygotowywaniach poczęstunków dla pielgrzymów podążających do Wejherowa i Częstochowy, oprawy Mszy Świętych, parafialnych i sołeckich uroczystości. Stałą pozycją w kalendarzu wydarzeń koła jest konkurs ogródków pod hasłem „Więcej owoców, warzyw i kwiatów” – rozgrywany od 1969 r. oraz konkurs „Piękna Wieś”. Oba te konkursy wnoszą bardzo dużo w estetykę naszych obejść i wsi Na turystycznych szlakach W 2006 r. członkinie koła powróciły na turystyczne szlaki. Podróżując – zaglądamy w różne zakątki naszego kraju, a z każdym rokiem na mapie Polski przybywa miejsc w których już byłyśmy. Od 2003 r. bierzemy udział w Turniejach KGW. Nasze koło brało udział w turniejowej zabawie niemal we wszystkich dotąd rozegranych turniejach gminnych. Wielokrotnie udało nam się zdobyć tytuł zwycięzcy turnieju. W turniejach na szczeblu województwa zaszczyt reprezentowania gminy i powiatu przypadł nam ośmiokrotnie – na osiemnaście dotychczas rozegranych turniejów wojewódzkich. Tu również osiągnęłyśmy sporo (lata 2005 i 2010 – Grand Prix, rok 2004 – II miejsce, rok 2009 – III miejsce). Kolejnym znaczącym i niezapomnianym wydarzeniem – o którym należy tu wspomnieć – był dla nas dwukrotny udział koła w Ogólnopolskim Festiwalu „Polska od kuchni” (2022 i 2023r.). Wydarzenie to zgromadziło reprezentantki kół z terenu całej Polski. Zjazdowi towarzyszyła impreza plenerowa – jarmark kulturowy. Barwne stroje ludowe, mniej lub bardziej zrozumiałe gwary, ludowe pieśni, piosenki, rzemiosło, przysmaki kuchni z różnych regionów – na długo pozostaną nam w pamięci. Same – prezentując nasze piękne kaszubskie stroje oraz posługując się językiem kaszubskim – starałyśmy się być dobrymi ambasadorkami naszej małej Ojczyzny – Kaszub. W 2022 roku dzięki pozyskanemu grantowi z programu EtnoPolska zaprojektowałyśmy i wykonałyśmy stroje użytkowe inspirowane pięknem kaszubskiego haftu na co dzień. Od tego czasu przy ważnych uroczystościach występujemy w oryginalnych sukienkach nawiązujących swoim krojem do fasonów obowiązujących na dawnych Kaszubach i wykończeniem do motywów haftu kaszubskiego. Hafciarskie tradycje Kółko hafciarskie – stworzono – a właściwie reaktywowano w 2008 r. Historia haftu w chwaszczyńskim kole sięga roku 1959, kiedy to pod czujnym okiem nieocenionej pani Małgorzaty Trella – pełniącej funkcje instruktora i opiekuna grupy – zorganizowano pierwszy kurs haftu kaszubskiego. Sztuką haftu zainteresowało się liczne grono pań. Uczestniczki kursu wykonywały prace wykorzystując wzory szkoły żukowskiej. Jednak z czasem powstało wiele nowych wzorów do haftu zwanych chwaszczyńskim. Spotkania odbywały się do końca 1979 r. W naszym kole rozwijamy też swoje pasje i umiejętności artystyczne. W tym celu stworzyłyśmy wspomniane już kółko hafciarskie ale również formację taneczną ROSSA oraz grupę kulinarną. Dziewczyny do tańca i do różańca Formacja taneczna ROSSA powstała w odpowiedzi na jedna z konkurencji turniejowych jaką była rywalizacja wokalno-taneczna. Zaczęłyśmy spotykać się systematycznie aby opracować autorski program występu oraz choreografię. Z roku na rok powstawały kolejne układu taneczne a ilość członkiń naszej formacji systematycznie zwiększała się. Dzięki pozyskiwanym grantom od 2022 roku przygotowywane układy taneczne dokumentujemy w formie nagrania wideoklipów. I tak w ciągu już ponad 10 lat powstały ponad 20 układów tanecznych w tym 3 z tradycyjnymi tańcami kaszubskimi (Polka Grelka zwana tańcem czarownic, Polka Mareszka, Koseder) jak również nowoczesne układy do muzyki m.in. Thiller Michaela Jacksona, Funkytown Lipps Inc., Salsa, Old Town Road Lil Nas X, Perhaps Doris Day. Przez żołądek do serca Po ustępującej pandemii aby na nowo odbudować wzajemne relacje zaproponowałyśmy wśród naszej społeczności organizację praktycznych warsztatów kulinarnych, które są prowadzone pod kierunkiem członkiń koła zaangażowanych w sekcję kulinarną. Warsztaty mają charakter otwarty. Ich celem jest przekazanie wiedzy i rozwój umiejętności kulinarnych wśród pozostałych członkiń koła oraz lokalnej społeczności. Warsztaty są prowadzone w oparciu o tradycyjne potrawy kaszubskie z listy produktów tradycyjnych, prowadzoną przez Ministerstwo Rolnictwa. W ubiegłym roku dzięki uczestniczkom warsztatów ulepiłyśmy przez Świętami Bożego Narodzenia ponad 1000 pierogów a dochód ze sprzedaży naszych wyrobów w całości przeznaczyłyśmy na wsparcie jednej z rodzin wybranej w akcji „Szlachetnej Paczki”. W zdrowym ciele, zdrowy duch W naszej działalności nie zatrzymujemy się tylko na występach i pysznych potrawach. Już ponad rok działa aktywnie grupa sportowo-rekreacyjna, która w każdy piątek spotyka się na wspólnych ćwiczeniach pod okiem zaprzyjaźnionej trenerki i biegaczki. Do naszej aktywności należą również organizowane wspólnie wycieczki rowerowe i aktywny udział ogólnoświatowej grze terenowej geocaching, dzięki której również staramy się promować nasza piękna Gminę Żukowo i powiat kartuski. Nieustannie się rozwijamy i zapraszamy do współpracy wszystkie chętne Panie w Chwaszczyna i okolicy. Nasze drzwi są szeroko otwarte i cieszymy się, że z roku na rok powiększa się nasze grono członkiń i sympatyków Koła. Czytaj dalej

Spacer w świątecznych dekoracjach

W klimacie zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia członkowie zespołu „Pisarzowianki” wybrali się na spacer do Bielska-Białej, by podziwiać i wręcz pławić w magicznej szacie i w tej pięknej świątecznej scenerii Białej i Bielska zaśpiewać ludowe pastorałki, utwory kolędowe i nagrać życzenia dla naszych najbliższych, przyjaciół, sponsorów, włodarzy Starostwa Powiatu Bielskiego, włodarzy Miasta Bielska-Białej i włodarzy naszej Gminy Wilamowice. Zaczęli przy oświetlonej fontannie znajdującej się na przebudowanym Placu Wojska Polskiego w Białej, następnie ulicą 11 listopada ozdobionej girlandami światełek udali się do Reksia zrobionego z tysięcy światełek i przy jego akompaniamencie i oczywiście naszego Kuby zaśpiewali pastorałkę. Nie tylko Reksio przyciągał zainteresowanych, by zrobić sobie fotkę. Po pożegnaniu z Reksiem w radosnym nastroju członkowie udali się na Plac Chrobrego w Bielsku. Tam przy pięknej (tradycyjnej) choince nieopodal zamku Sułkowskich dla zainteresowanych przechodniów (nawet wycieczka szkolna) śpiewali pastorałki oraz częstowali pierniczkami świątecznymi upieczonymi przez panie Donatę i Alicję z Gminnego Centrum Działań Twórczych w Pisarzowicach, promując nasze kochane Pisarzowice. W świetnym nastroju udali się pod koniec dnia do urokliwej kafejki na ciepłą szarlotkę z lodami i bitą śmietaną, gorącą czekoladę i herbatkę przy kominku. Wracając do swoich pojazdów wszystkie panie (nawet Kuba) orzekli, że wyjazd naładował ich pozytywnie i teraz mogą przygotowywać dom do nadejścia Bożej Dzieciny i Nowego Roku 2025. Czytaj dalej

„SŁODKO-STRASZNE”

Jarmark Bożonarodzeniowy „Wesoła Nowina” Gminy Wilamowice za nami, z pewnością pozostaną piękne wspomnienia i zapisane kartki wraz z fotografiami z dwu dniowego Jarmarku. Podczas tych dwu dni było mnóstwo gości; oglądających występy dzieci szkolnych, zespołów nie tylko ludowych, orkiestr dętych, chórów, mażoretki i odwiedzających stragany świąteczne. Zaglądających i zajadających się pysznymi serwowanymi potrawami i produktami. Wszyscy wyszli syci nie tylko potraw, ale i ducha,no i oczywiście z prezentami pod choinkę. W tymże Jarmarku wzięło udział nasze Koło Gospodyń Wiejskich ”Strażniczki Tradycji” z Pisarzowic łaskotając podniebienia gości i uczestników Jarmarku słodkimi wypiekami m.innymi:„fałszywym sernikiem, mrugającymi oczkami makowymi, kołoczem pisarzowskim, jabłecznik z Rajskiego Ogrodu”. Ale to nie wszystko, gdyż panie z koła miały wspólne stoisko z pisarzem Pawłem Sylwestrem Więzikiem (mieszkaniec Gminy Wilamowice), który prezentował swoje ostatnie wspaniałe pozycje książkowe;”Klimczoka krzyk” i „Dreszcze Beskidów” i okazało się, że było to stoisko „słodko-straszne”. Drugiego takiego stoiska nie uświadczyło się nie tylko na tymże Jarmarku. Warto też wspomnieć, że na „Wesołej Nowinie” było naprawdę wesoło, były tańce, śmiechy, wspaniała zabawa pod sceną dzieciaków podczas skocznych pastorałek i kolęd ludowych w wykonaniu Z.R.”Pisarzowianki”. Nie zabrakło jesiennego słoneczka, które pieściło swoimi promieniami plecy występujących pań. Zawitał także Mikołaj głaszcząc tych grzecznych, a tym niegrzecznym nakazał poprawę do przyszłego roku. Serdeczne podziękowania należą się organizatorkom z M-GOK Wilamowice i pomagających przygotować teren Jarmarku. Art.C.Puzoń foto Kaja Czytaj dalej

Trwa przekierowywanie...

Trwa przetwarzanie ...

Twój kłos został poprawnie oddany!

Twój kłos został usunięty!

Wystąpił błąd podczas kłosowania. Twój kłos nie został oddany!

Plik jest zbyt duży, dozwolona wielkośc to max 10MB.

Aktualnie trwa modernizacja sklepu.
Zapraszamy już wkrótce!

Korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.

Zamknij