Aktualności

0 0
Kłosuj Komentuj Ulubione

Siostry od piersi

Każdego dnia z powodu raka piersi umiera w Polsce około 16 kobiet. O tym jak ważna jestświadomość i profilaktyka w przypadku tej choroby rozmawiamy z Violettą Pabisiak prezez Stowarzyszenia Amazonek „Kamilki” z Piotrkowa Trybunalskiego.
Wsparcie i pomoc dają nadzieję. Szybka diagnoza ratuje życie. Pani Violetta zanim podjęła rękawice i wyzwanie w postaci niesienia pomocy dotkniętym przez raka piersi kobietom sama przeszła bolesną drogę. Gdy dostała druzgoczącą diagnozę była w 7 miesiącu ciąży. Wkrótce na świat miało przyjść jej pierwsze dziecko.
- To odległa historia, bo minęło już prawie 20 lat – opowiada. - Miałam zaledwie 34 lata i byłam po ślubie. Czekaliśmy z mężem na narodziny syna. To była zagrożona ciąża, dlatego przede wszystkim dbałam o bezpieczeństwo dziecka. W pieszej chwili zignorowałam nawet guzka w piersi, którego u siebie wyczułam.

Przy kolejnej wizycie pani Violetta o zgrubieniu w piersi poinformowała już lekarza. Ten
uspokoił pacjentką tłumacząc, że być może przyczyną są zmiany w piersiach wynikające z ciąży.
Dał jednak skierowanie na usg.
- Lekarka, którą wykonywała badanie była zaniepokojona obrazem na ekranie – opowiada nasza
pani. - Powiedziała, że powinnam zrobić biopsję.
Tak też się stało. Na wyniki badania 34-latka czekała około dwóch tygodni. Po ich odbiór i na wizytę u lekarza przyjechała z mężem.
- Na szczęście trafiłam na fantastycznego specjalistę, który przekazał mi diagnozę z ogromnym wyczuciem – wspomina. - Powiedział wprost, że nie ma dobrych wiadomości, że przed nami trudny czas, ale da się wszystko poukładać, załagodzić tak, żeby było dobrze.
Pani Violetta została w szpitalu, mąż dowiózł jej tylko rzeczy. A już na drugi dzień miała
cięcie cesarskie.
- Byłam w 32 tygodniu ciąży. Syn miał kłopoty po zabiegu. Urodził się z zapaleniem płuc, musiał być zaintubowany i odżywiany dożylnie – wspomina amazonka z Piotrkowa. - Nie o wszystkim od razu wiedziałam. Mąż starał się ukryć jak poważny był stan syna w pierwszych dniach.
Nie było też na to czasu. Już 10 dnia po cięciu cesarskim pani Violetta została poddana operacji usunięcia piersi. Przed nią była chemioterapia, 6 sesji w trzytygodniowych odstępach. Po zakończeniu wszystkich nie było wskazań do innego leczenia. Tylko kontrola.
-Mój guz miał już ponad 2 centymetry, troszkę go wyhodowałam, ale nie było za późno – opowiada . - Dlatego warto się badać. Co dwa lata zgłaszać się na mammografię, co roku wykonywać usg piersi a pomiędzy badaniami samemu się kontrolować. Tutaj ważny jest czas a
guzek może pojawić się nawet w ciągu kilku tygodni (6 miesięcy) i zaatakować ze spora siłą.

Koniec leczenia, to nie koniec chorowania Gdy kończy się chemioterapia czy radioterapia zamykają się drzwi gabinetu a kobiety muszą mierzyć się z wieloma kłopotami natury fizycznej i emocjonalnej.
- Cały czas się martwimy, jesteśmy obciążone tym, co się zdarzyło i co może się wydarzyć – wyjaśnia pani Violetta - Cały czas z tyłu głowy mamy, że ta choroba może wrócić. Niejedna z nas potrzebuje wsparcia psychologicznego, zwłaszcza na początku leczenia i chorowania. Pojawiają się również dolegliwości fizyczne, zwłaszcza, gdy pierś jest usunięta, nawet jak posiadamy protezy Dokucza nam często ból kręgosłupa. Cały czas coś się dzieje. Uczymy się z tym żyć, ciesząc się
każdym dniem. To jest nasze drugie życie.
Nikt nie zrozumie kobiety po takich przejściach i chorowaniu, zderzeniu się z diagnozą raka jak nie druga kobieta po podobnych doświadczeniach.
- Taka świadomość, że nawet w trakcie leczenie jest obok ktoś, kto przez to przeszedł jest sporym wsparcie – dodaje pani Violetta. - Bo każda z nas zderzyła się na początku z myślą, że to wyrok, że umrze. A tu na naszych spotkaniach amazonek jedna siedzi uśmiechnięta, druga, trzecia. Jest zatem nadzieja. I taką nadzieję dostaje się w stowarzyszeniu. Ważne, żeby mieć też wokół siebie bliskich, wsparcie lekarza.
- Ja, gdy usłyszałam diagnozę zadałam doktorowi dwa pytania – opowiada pani Violetta. - Czy rak nie zagraża dziecku i czy kiedykolwiek będę mogła jeszcze mieć dzieci. A dlaczego nie? - usłyszała. Nie od razu, najpierw trzeba wyleczyć, odzyskać siły.
Tak pacjentka dostała dodatkową nadzieję. Żyła też dla syna, który potrzebował mamy. Ale już po 5 latach na świat przyszła dziewczynka.
- Jeżeli człowiek chce żyć medycyna jest bezradna, dobre nastawienie to połowa sukcesu – zapewnia pani Violetta. - Dlatego warto wspierać i pomagać. Jak widzę kobiety, które przychodzą do nas z opuszczonymi głowami a potem zmieniają się nabierają siły i zaczynają się uśmiechać wiem, że to ma sens.

W grupie raźniej, odważniej
A cały proces leczenia i dochodzenia do siebie nie jest łatwy. W Stowarzyszeniu Amazonek nikt nikogo nie klepie po plecach zapewniając, że wszystko będzie dobrze.
- Trzeba umieć rozmawiając z takimi kobietami – zapewnia szefowa piotrkowskiego stowarzyszenia.

Kobiety prowadzące stowarzyszenie są w tym temacie szkolone. Gruba z Piotrkowa jest częścią ogólnopolskiej federacji amazonek. Wszystkich takich klubów jest 220 w Polsce. Panie uczą się jak rozmawiać z pacjentką onkologiczną, zdobywają certyfikaty
- Nas to doświadczenie połączyło. Musimy tylko dbać o to, żeby choroba drugiej osoby nas nie przytłoczyła – dodaje pani Violetta. - Musimy mieć w sobie tyle siły, żeby pomóc i sobie, i innym.
Amazonki nie udzielają też porad medycznych, nie mówią jak się leczyć. Organizują wyjazdy, warsztaty spotkania z psychologiem. Jako stowarzyszenie utrzymują się z własnych składek, wpłat na cele statutowe i pozyskanych, dotacji.
- Dużo ze sobą jesteśmy – dodaje szefowa piotrkowskich Amazonek- Otwieramy się na siebie, dzielimy trudnymi emocjami. Razem robimy też mnóstwo innych rzeczy, które nas cieszą. Wyjeżdżamy czasem tak po prostu, dla siebie. Jesteśmy też w tej chorobie zdrowymi egoistkami, potrafimy to swoje „ja” zaznaczyć. To pomaga w całym procesie leczenia.

Profilaktyka to podstawa
Dlatego warto się spotykać ostrzegać i uświadamiać. Wbrew pozorom świadomość odnośnie raka piersi nie jest na właściwym poziomie. Nadal wiele kobiet zwleka z wizytą u lekarza. Odkłada swoje sprawy na potem...bo dom, dzieci, zakupy, rodzina.
- Jak słyszę takie argumenty to zawsze pytam, a kto się wami zaopiekuje jak zachorujecie – dodaje pani Violetta. - Brak świadomości z powagi sytuacji może mieć w tym przypadku ogromne konsekwencje. Mówienie, że i tak wszyscy umrzemy – co zdarza mi się usłyszeć, niestety nie zmienia faktu, że w obliczu śmierci nikt umierać nie chce. Chęć życia jest ogromna. Trzeba zawalczyć o siebie, czeto pokonać słabości i wstyd, bo utrata piersi jest dla kobiety potężnym ciosem.
- Dla wielu to pożegnanie z kobiecością. Na szczęście my już tak nie myślimy – zapewnia Amazonka. - Chociaż pamiętam, że długo nawet nie mogłam spojrzeć na swoją bliznę. Ważna jest tutaj akceptacja męża, partnera i świadomość, że ja dla tej drugiej osoby jestem cenna taka jaka jestem, że ceni mnie za osobowość, za to kim jestem. My nie tracimy kobiecość, my rozkwitamy jak to do nas dociera.

Redakcja mojaWieś ..

Udostępnij na facebook!

Przeczytaj również wszystkie artykuły z kategorii >

25 lat na scenie - „Dankowianie” świętują jubileusz

Zespół Regionalny „Dankowianie” od 25 lat jest ambasadorem kultury ludowej, pisząc piękną historię i prezentując w śpiewie oraz tańcu tradycję swojej rodzinnej miejscowości – Dankowic. 28 czerwca w sali OSP w Dankowicach odbyło się uroczyste świętowanie jubileuszu zespołu. Było to wyjątkowe wydarzenie, które zgromadziło wielu miłośników folkloru pragnących wspólnie uczcić dorobek tego zasłużonego zespołu. Wśród zaproszonych gości znaleźli się m.in. przedstawiciele władz lokalnych oraz instytucji kultury: burmistrz Wilamowic Kazimierz Cebrat, prezes Lokalnej Grupy Działania „Ziemia Bielska” Marian Trela, prezes ABS Banku Spółdzielczego Tomasz Królicki, radny Powiatu Bielskiego Artur Beniowski, radni Dankowic, a także delegacje organizacji sołeckich oraz członkowie-seniorzy zespołu „Dankowianie”. Regionalny Związek Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych w Bielsku-Białej reprezentowała Cecylia Puzoń. Nie zabrakło również przedstawicielek byłej Rady Kobiet i przewodniczących Kół Gospodyń Wiejskich z Hecznarowic, Wilamowic, Zasola Bielańskiego i Starej Wsi, a także „Strażniczek Tradycji” z Pisarzowic, Stowarzyszenia Kobiet Dankowic, Stowarzyszenia Przyjaciół Kaniówka oraz delegacji zespołów z Góry („Górzanie”) i z terenu całej Gminy Wilamowice. Obecne były także zespoły: „Echo” z Hecznarowic, „Zasolanie” z Zasola Bielańskiego, „Wilamowice” z Wilamowic oraz „Pisarzowianki” z Pisarzowic. Podczas jubileuszu uczestnicy mogli wysłuchać wspomnień z działalności zespołu na przestrzeni 25 lat, przeplatanych występami artystycznymi, które spotykały się z gorącymi brawami. Historię zespołu przedstawiła pani Agata Wróblewska – przewodnicząca Stowarzyszenia Kobiet Dankowic. Nie zabrakło gratulacji, kwiatów i upominków – wszystkie składane były na ręce pani Anieli Stańko przez przedstawicieli instytucji oraz organizacji społeczno-kulturalnych obecnych na sali. Szczególne uznanie zdobyła młodzież ze Szkoły Podstawowej w Dankowicach, która – w pięknych krakowskich strojach – uświetniła wydarzenie występem tanecznym, składając w ten sposób symboliczny hołd starszemu pokoleniu artystów. Koncert jubileuszowy był nie tylko okazją do wspomnień, lecz także refleksją nad rolą kultury ludowej w kształtowaniu tożsamości regionalnej. Uroczystość ta pokazała, jak ważne jest pielęgnowanie tradycji i przekazywanie jej kolejnym pokoleniom. Tekst: C. Puzoń Zdjęcia: R. Prochowski, G. Ryszka Czytaj dalej

Życie pełne smaku!

Od pasji do sukcesu  Wszystko zaczęło się od prostego pomysłu – wprowadzenia do swojej diety tłuszczów wysokiej jakości – opowiada Gabriela Żurawska - pasjonatka zdrowej żywności i właścicielka rodzinnej olejarni Olejvita. - W Łodzi brakowało lokalnych olejów tłoczonych na zimno, więc postanowiliśmy działać. Założyliśmy małą rodzinną olejarnię, gdzie kontrolujemy cały proces produkcji, od wyboru ziaren po butelkowanie. Dzięki tłoczeniu w temperaturze poniżej 40 stopni nasze oleje zachowują pełnię właściwości zdrowotnych. Co było największym wyzwaniem? Początki były bardzo trudne. Oleje tłoczone na zimno były wtedy niszą. Był to czas, kiedy ludzie nie mieli wiedzy, w jaki sposób wykorzystywać oleje tłoczone na zimno i jaką wartość dodaną wniosą oleje w ich życie. Zaczęła się żmudna praca, która wywoływała frustrację i potworne zmęczenie. - Nie każdy wiedział, jak stosować oleje i jakie korzyści mogą przynieść zdrowiu. To była ciężka, niedochodowa praca, pochłaniająca oszczędności i ogromną ilość energii. Do tego dochodziły problemy techniczne – maszyny się psuły, a my uczyliśmy się wszystkiego na własnych błędach.  W pewnym momencie firmowe wyzwania zaczęły wpływać na jej życie osobiste. Przeżyła rozwód, który był dla niej ogromnym ciosem. Musiała na nowo poukładać zarówno swoje życie, jak i firmę.  Poddać się czy iść dalej?  - Wiele razy myślałam, że to wszystko mnie przerasta. Jednak po trudnych chwilach przyszła refleksja – rachunek sumienia. Zaczęłam inwestować nie tylko w firmę, ale i w siebie. Jogging stało się moim azylem. Bieganie to był czas tylko dla mnie, nikt i nic mi nie przeszkadzało. Startowałam nawet w kilku konkursach biegowych, dla własnej przyjemności, nie licząc na spektakularne sukcesy. Dzięki temu nabrałam sił i motywacji, by iść dalej. Małymi krokami firma stawała się coraz bardziej rozpoznawalna, a klienci, którzy zakupili u nich produkt, za jakiś czas wracali po kolejną butelkę oleju. I oto marka Olejvita zawitała na półki sklepów zielarskich, sklepów ze zdrową żywnością i na półki w aptekach. Największy sukces? Jednym z największych sukcesów było uczestnictwo w międzynarodowych targach w Paryżu. Olejvita pojawiła się na największej imprezie branżowej w Europie, gdzie spotkała się z niesamowicie pozytywnym odbiorem.  - To była dla mnie chwila, kiedy poczułam, że wszystkie trudności miały sens. I sensem był też nowy etap mojego życia. To właśnie mój narzeczony wniósł do mojego świata mnóstwo ciepła i radości. Co więcej, cały czas aktywnie wspiera mnie w prowadzeniu firmy. To właśnie z Paryża wróciliśmy zmotywowani i z optymizmem patrzymy w przyszłość.   Plany na przyszłość? - Chcę, żeby nasze oleje były jeszcze bardziej rozpoznawalne - nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Myślę też o wprowadzeniu nowych produktów, takich jak ekologiczne oleje smakowe. Zamierzam dalej rozwijać naszą olejarnię, ale też zachować równowagę między pracą a życiem prywatnym. Pasja daje siłę, by przetrwać trudne chwile! Nie bój się zaczynać od małych kroków by zacząć własny biznes. Najważniejsze to znaleźć coś, co sprawia radość.   - Jeśli gotujesz, zacznij od serwowania swoich potraw rodzinie czy sąsiadom. Chwal się tym, w czym jesteś dobry, bo właśnie to może stać się fundamentem twojego sukcesu. Ważne też, by się nie poddawać – każda porażka może być cenną lekcją! Historia Gabrieli i jej wspaniałych olei to dowód na to, że pasja, wytrwałość i wiara w siebie mogą przekształcić marzenia w rzeczywistość!  Czytaj dalej

Za mało ruchu... dzieci tyją. Dietetycy łapią się za głowę

"Z roku na rok jest coraz gorzej" – alarmują nauczyciele, a dietetycy łapią się za głowę. Nadwaga, brak kondycji i niska wydolność fizyczna to efekt współczesnego stylu życia dzieci i młodzieży. Nauczyciele wychowania fizycznego coraz częściej zmuszeni są obniżać wymagania, a rodzice chętniej usprawiedliwiają nieobecności niż zachęcają swoje dzieci do aktywności. To widać gołym okiem. Z roku na rok przybywa uczniów z nadwagą i otyłością. Problem nie dotyczy już tylko nastolatków – pojawia się w każdej grupie wiekowej i coraz bardziej się pogłębia. Według dietetyków już co piąte dziecko w Polsce ma nadwagę. Statystyki są niepokojące: 30 lat temu z nadmierną masą ciała zmagało się około 9–10% dzieci. Dziś ten odsetek przekracza 20%, a niektóre badania wskazują nawet na 25–30%. „Dwója z fikołka” Efektem tych zmian jest systematyczne obniżanie wymagań na lekcjach WF-u – dzieci nie są w stanie sprostać zadaniom, które jeszcze kilka lat temu były standardem. Winni są także dorośli. – Rodzice coraz częściej ingerują w pracę szkoły, nie zawsze w konstruktywny sposób – mówi nauczyciel wychowania fizycznego. – Gdy widzą w e-dzienniku, że dziecko opuszcza WF, zamiast reagować, usprawiedliwiają nieobecności. A powody? Ból głowy, brzucha, złe samopoczucie – to klasyka. Później pytam ucznia w cztery oczy, co się dzieje, a on odpowiada: „bo mi się nie chce”. Co się dzieje z naszą młodzieżą? Dzieci ruszają się coraz mniej, a kilogramów przybywa. – Kiedyś, gdy ktoś powiedział „ten gruby”, wszyscy wiedzieli, o kogo chodzi – wspomina pedagog. – Dziś trzeba się zastanowić: który gruby i z której klasy? W każdej grupie są dzieci z nadwagą. Nie chodzi tu o wytykanie palcami, ale o realny problem. Za dużo kilogramów i za mało ruchu – to błędne koło. Wysokie oceny kontra brutalna rzeczywistość Na świadectwach same piątki i szóstki, ale prawdziwa weryfikacja przychodzi już w pierwszym semestrze szkoły średniej. Trzeba wtedy stanąć twarzą w twarz z rzeczywistością, która nie pozostawia złudzeń. Dzieci trzeba oceniać, ale tak, by ich nie zniechęcić. „Chorzy” na WF Uczniowie zaczynają semestr zdrowi, ale po pierwszych lekcjach WF-u pojawiają się zwolnienia – od pulmonologów (astma, która wcale nie musi wykluczać aktywności), ortopedów (skolioza), a nawet okulistów i kardiologów. Szkoda fryzury Nie tylko zdrowie staje na przeszkodzie. Dziewczęta częściej niż chłopcy unikają ćwiczeń – bo paznokcie się złamią, włosy się skręcą, a makijaż spłynie. Czasem powód jest banalny: „bo się spocę” albo „bo się zmęczę”. W wielu szkołach podstawowych WF traktowany jest jako sposób na łatwe podniesienie średniej. Niestety, w rzeczywistości dzieci nie potrafią wykonać podstawowych ćwiczeń – prostych skłonów, przewrotów czy nawet poprawnie przebiec kilku metrów. Jakie dzieci, tacy rodzice Styl życia dzieci najczęściej odzwierciedla to, co widzą w domu. Jeśli rodzice unikają ruchu, dzieci przejmują te nawyki. Komputer, telefon, kanapa – to codzienność. – Ostatnie pięć lat to katastrofa – alarmują nauczyciele. – Sprawność fizyczna dzieci dramatycznie spada. Dziś najbardziej cieszymy się, gdy uczeń po prostu przychodzi na lekcje i stara się ćwiczyć. Z tym też jest jednak coraz gorzej. Każda drobna dolegliwość to dziś pretekst do zwolnienia z zajęć. A koło się zamyka. Czytaj dalej

Z ekologią im po drodze

Zarząd Koła Gospodyń Wiejskich „Strażniczki Tradycji” z Pisarzowic, we współpracy z Rejonowym Związkiem Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych w Bielsku-Białej, opracował zadania do konkursu na realizację przedsięwzięć informacyjno-edukacyjnych w ramach programu EKO-Wydarzenia. Działania te odbywać się będą na terenie Pisarzowic oraz Gminy Wilamowice. W realizację projektu zaangażowane zostało również Gminne Centrum Działań Twórczych w Pisarzowicach – filia MGOK w Wilamowicach. Organizatorem konkursu jest Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Planowane działania ekologiczne w ramach programu: Warsztaty "Bioróżnorodność w ogrodzie" – ogród i ścieżka edukacyjna w Hecznarowicach Warsztaty "Łąka kwietna – źródło życia" – ogród i ścieżka edukacyjna w Hecznarowicach Szkolenie proekologiczne dla dzieci "Segregacja ma sens" – sala widowiskowa GCDT w Pisarzowicach Warsztaty oraz zwiedzanie pasieki "Życie pszczół nas ratuje" – pasieka w Pisarzowicach Warsztaty artystyczne "Jestem eko, jestem sigma" – sala widowiskowa GCDT w Pisarzowicach Spotkanie podsumowujące – wykład o historii i tradycji ogrodów oraz wspólne zasadzenie "Lipy Jubilatki" – sala widowiskowa GCDT oraz Park Tradycji w Pisarzowicach Cele przedsięwzięcia: Aktywizacja dzieci i młodzieży w zakresie działań proekologicznych Podnoszenie poziomu świadomości ekologicznej poprzez świadome uczestnictwo Integracja społeczna wokół edukacji ekologicznej Kształtowanie postaw proekologicznych, szczególnie wśród młodego pokolenia Uświadamianie wartości natury i terapeutycznej roli kontaktu z przyrodą Zrealizowane działania (stan na czerwiec 2025): I. Warsztaty "Bioróżnorodność w ogrodzie" – 13 maja 2025 r. Młodzież z klas V wraz z opiekunkami: wicedyrektor Sandrą Słowik, Anną Smółką oraz przewodniczącą KGW „Strażniczki Tradycji” Cecylią Puzoń, wzięła udział w warsztatach w „Zielonej Zagrodzie” w Hecznarowicach. Zajęcia prowadził właściciel gospodarstwa – pan Marek Kwiczala. Uczniowie mieli okazję zwiedzić ogród i zagajniki, poznając tajemnice bioróżnorodności oraz znaczenie zachowania różnorodności biologicznej w ogrodzie. Odwiedzili również zagrodę kóz. II. Warsztaty "Łąka kwietna – źródło życia" – 14 maja 2025 r. Kolejny dzień warsztatów również odbył się w „Zielonej Zagrodzie” u państwa Katarzyny i Marka Kwiczala. Uczestnicy poznawali walory łąk kwietnych oraz wykonali piękne bukiety z polnych kwiatów. Warsztaty zakończyły się wspólnym zdjęciem. III. Warsztaty "Życie pszczół nas ratuje" Warsztaty poświęcone były pszczołom miodnym. Wzięli w nich udział zarówno młodzież, jak i dorośli. Zajęcia odbyły się w pasiekach pani Elżbiety Bury w Pisarzowicach i Starej Wsi. Uczestnicy zobaczyli m.in. rój pszczeli, wnętrze ula, narzędzia pszczelarskie oraz poznali proces pozyskiwania miodu. Prelegenci: pani Elżbieta Bury oraz pan Jan Handzlik – prezes Koła Pszczelarskiego „Bartnik”, przybliżyli historię bartnictwa i rolę pszczół w ekosystemie. Pszczoły od wieków fascynowały ludzi – zarówno ze względu na swoją organizację społeczną, jak i cenne produkty. W mitologii egipskiej uważano je za łzy boga Ra, w Koranie uznawane są za święte owady, a grecka królewna Melisa (czyli „pszczoła”) według legendy karmiła Zeusa miodem. Przewodnicząca KGW, Cecylia Puzoń, przedstawiła również lokalną historię bartnictwa. W Pisarzowicach, szczególnie w dzielnicy Czernichowa, zachowały się ślady bartników z XIV–XVI wieku. Miejsce, gdzie dziś znajduje się pasieka pani Elżbiety Bury, niegdyś było znane jako grunt Kyezarowski. Pierwszy zapis o „Kiezarowiczach” pochodzi z 1481 roku. W 1559 roku osada ta została sprzedana jako opuszczona, a jej granice wytyczali m.in. Stanisław Myszkowski z Bestwiny, Piotr Pisarzowski i Piotr Starowiejski. Program EKO-Wydarzenia potrwa do października 2025 roku. Tekst i zdjęcia: Cecylia Puzoń Czytaj dalej

Trwa przekierowywanie...

Trwa przetwarzanie ...

Twój kłos został poprawnie oddany!

Twój kłos został usunięty!

Wystąpił błąd podczas kłosowania. Twój kłos nie został oddany!

Plik jest zbyt duży, dozwolona wielkośc to max 10MB.

Aktualnie trwa modernizacja sklepu.
Zapraszamy już wkrótce!

Korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.

Zamknij