Aktualności

0 0
Kłosuj Komentuj Ulubione

Nazywam się Dorota Dembińska, funkcję sołtyski pełnię od 2011 roku

Gzie nie spojrzeć, we wsi wszędzie łąki, lasy. Nie ma szko­ły, kościoła, sklepu. Sołectwo Mniszek w gminie Dragacz obejmuje dwie wsie: Nowe Marzy i Mniszek, 70 domów, niecałe 300 mieszkańców. Najmniejsze liczebnie, naj­większe terytorialnie w gminie, wsie dodatkowo podzie­lone jeszcze autostradą A1 i drogą S5. Żeby z Nowych Ma­rzów dostać się do świetlicy w Mniszku trzeba nadłożyć kilka kilometrów.

Zaczęło się mocnym uderzeniem, ponieważ ówczesny wójt gminy uznał, że nie mogę kandydować, bo ciągle byłam zameldowana w Bydgoszczy, choć wróciłam już do rodzin­nych Nowych Marzów. Wójt zapowiedział, że za dwa tygo­dnie ma się pojawić inny kandydat mimo opinii prawników, że funkcję tę mogę pełnić.

Wychowałam się w Nowych Marzach, ale studiowałam histo­rię w Bydgoszczy. Tam zamieszkałam, pracowałam. Później wróciłam na wieś. Społecznie się nie udzielałam, aż pojawił się problem, który trzeba było rozwiązać... Budowa autostrady i życie mieszkańców na jednym, wielkim placu budowy.

Co robi sołtys?

Nie miałam pojęcia, na co się godzę, decydując się zostać sołtyską. Wiedziałam, że „zwyczajowo” będę doręczać nakazy płatnicze, zbierać podatki, roznosić kurendę. Co jesz­cze? Miałam przekonanie, że trzeba robić coś więcej i myśla­łam, że jest to gdzieś zapisane. Wiem po sobie, że początki są najtrudniejsze. Wszystkiego uczyłam się sama, na szczęście trafiłam na Witrynę Wiejską, Gazetę Sołecką gdzie znalazłam materiały, z których mozolnie uczyłam się bycia sołtyską, szu­kałam inspiracji i „dobrych praktyk” z Polski. Tam znalazłam sołtysów z różnych regionów: Grażynę Jałgos- Dębską, Jacka Piwowarskiego, Marka Chmielewskiego i wielu innych, z któ­rymi przyjaźnię się do dzisiaj :-). No i zainspirowałam się, tym, że sołtys może być również animatorem życia społecznego i nawet w najmniejszej miejscowości można zbudować społe­czeństwo obywatelskie. Jestem wyznawczynią twierdzenia : „jeśli nie masz na coś wpływu, czyli budowę drogi, inwestycje … To rób to na co masz wpływ!”.

Na pierwszym spotkaniu z mieszkańcami spytałam, czy robili wcześniej jakieś projekty? Nastąpiła konsternacja wśród Mieszkańców… czym są owe „projekty”?

Podeszłam do tematu poważnie. Wierzyłam, że nawet w naj­mniejszym sołectwie w gminie też można robić fajne rzeczy. W owym czasie nie mieliśmy Funduszu Sołeckiego, który jest wspaniałym narzędziem samorządności dla Mieszkańców. Nie było wsparcia systemowego dla KGW. Jako sołectwo dys­ponowaliśmy małą pulą pieniędzy. Było to raptem niecałe 2500 zł na rok- na organizację imprez integracyjnych, na cało­kształt życia kulturalnego w 2 wsiach.

Skąd pomysł na dzia­łania?

Kiedyś nasza wieś wyglą­dała inaczej. Niewiele się tu działo. Ludzie siedzieli pozamykani w domach. Pomyślałam, że fajnie byłoby zaktywizować mieszkańców. Zaczę­łam szukać projektów, by zdobyć pieniądze na zajęcia kreatywne dla dzieci. Postanowiłam wyciągnąć kobiety z do­mów. Podpytywałam o ich mocne strony, umie­jętności, ponieważ jestem zwolenniczką tego, że należy ba­zować na potencjale, który posiadamy, czyli wiedzy, umiejęt­nościach, zasobach naturalnych i przyrodniczych, które są w naszym zasięgu.

Na początku nie rozróżniałam środków publicznych od grantowych. Nie wiedziałam, kto jakie projekty organizu­je, nie miałam pojęcia o organizacjach, na jakich zasadach udzielają dotacji – wszystkiego powoli się uczyłam, włącznie z pisaniem wniosków konkursowych. Projekty pisałam wspól­nie z młodszą siostrą, która jest dla mnie wielkim wsparciem. Stopniowo zaczęło włączać się w działania coraz więcej osób, którzy zobaczyli, że realizacja naszych wspólnych pomysłów ma sens, realizowane są nasze pomysły/marzenia, zaspokaja­ne są nasze potrzeby. Przez ostatnie 10 lat zrealizowaliśmy kilkadziesiąt projektów, podjęliśmy się organizacji różnora­kich działań, wyremontowaliśmy, doposażyliśmy świetlicę. Zakupiliśmy mnóstwo sprzętów, pomocy dydaktycznych i materiałów warsztatowych. Aplikowaliśmy w konkursach z różnych źródeł: Działaj Lokalnie, Inicjuj z Fio, Fundacja BGK, Fundacja Przyjaciółka, NCK, Rita i wiele innych.

Działania opierały się na realizacji warsztatów, szko­leń o szerokim spektrum tematycznym „od robienia mydła do powidła”- warsztaty rękodzielnicze (od kusudamy, szydeł­kowania, filcowania, haftowania po wikliniarstwo), kulinarne (tradycyjne po carving i dekorację potraw), kreatywne (od quillingu po wyrób świeczek), zielarskie (od ziołolecznictwa po potraw z ziół dzikorosnących), kosmetyczne (naturalne kosmetyki i dbałość o siebie) i wiele, wiele innych. Moim ko­nikiem są lokalne tradycje, dziedzictwo. Z nutką zazdrości my­ślałam o tym, że niemal wszyscy wiedzą o sąsiednich Kaszu­bach, a tak mało zna nasz region Kociewie! Podczas zajęć w świetlicy dzieci uczyły się gwary, ale w ciekawy sposób – od­grywały różne scenki! Dołączali się rodzice, dziadkowie. Od­grzebywali na strychach stare sprzęty i stworzyliśmy wystawę staroci, gry terenowe o historii Mniszka. Dzieci i młodzież już kilka lat temu miały zajęcia z robotyki, kodowania, druku 3D, zakupiliśmy też teleskop! W 2019 zostaliśmy nagrodzeni w konkursie Ministerstwa Rolnictwa i IRWiR PAN „Smart Villa­ge”, czyli przykłady nowoczesnych wsi. W pracy „Nie ciafro­tać jeno robić” opisaliśmy działania i przykłady warsztatów. Sama ciągle się szkoliłam zapisałam się nawet na warsztaty serowarstwa, by podzielić się potem wiedzą. Polecam każ­demu korzystanie z dostępnych szkoleń i spotkań dla aktyw­nych mieszkańców wsi na przykład: Ogólnopolskie Spotkania Organizacji działających na Obszarach Wiejskich w Marózie, szkoleniach akcji „Masz Głos”, lokalnych spotkaniach w swo­im regionie organizowanych przez lokalne ngo-sy, LGD. Ja skorzystałam właśnie z tej ścieżki. W międzyczasie dostałam się do unikatowego programu Liderzy PAFW, czyli wsparcie i rozwój dla osób działających na rzecz lokalnego środowi­ska, a także, jako radna do Pracowni Samorządowej Fundacji Stefana Batorego. Wszystko to złożyło się na to, że działania wspólnie podejmowane z Mieszkańcami doceniane były po­przez liczne nagrody i wyróżnienia.

Bo siła i wieś jest Kobietą!

Po 12 latach wiem, że nie jest mi żal nieprzespanych nocy, ogromnego zaangażowania w życie wsi, aby innym żyło się lepiej. Właśnie otrzymałam zaszczytny tytuł jednej Z 16 „Liderek Równości” w Warszawie za działania na terenach wiejskich. Pewna jestem, że warto zawsze widzieć szklankę do połowy pełną, że warto „przegadywać” trudne tematy, warto dawać innym przestrzeń do działania, i warto wspólnie pa­trzeć w jedną stronę…

Ogromnie stymulująco działa wspólne budowanie lepszej wiejskiej rzeczywistości. W ubiegłym roku Dorota Wellman i TVN Style nagrało o nas program „Inspirujące Kobiety”, bo pięknie być Kobietą, bo siła i wieś są Kobietą :-).

Dorota Dembińska

 

 

 

(ss)

Redakcja mojaWieś ..

Udostępnij na facebook!

Przeczytaj również wszystkie artykuły z kategorii >

Moje granice, mój komfort

Jak komunikować potrzeby w rodzinie i relacjach ? Wyznaczanie granic w relacjach to fundament równowagi między potrzebami naszymi, a potrzebami innych. Prawidłowo postawione granice chronią nas przed przeciążeniem obowiązkami, stresem i zaniedbywaniem własnych pragnień, jednak sam proces ich wprowadzania często jest źródłem wielu nieporozumień i pretensji. Granice to nie mury, które nas izolują, ale mosty, które umożliwiają prawdziwe połączenie – oparte na szacunku, autentyczności i równowadze. Pracując nad nimi, odkrywamy, że wyznaczanie granic to nie tylko akt ochrony, ale także troski i miłości – do siebie i do świata, który nas otacza.  Czym są  nasze granice w relacjach? Granice w relacjach można porównać do tych na mapie. Tylko w przypadku granic interpersonalnych linie te wyznaczamy my sami. Granice wyznaczają emocjonalną, fizyczną i duchową przestrzeń, której potrzebujemy, by żyć w zgodzie ze swoimi wartościami, nie utracić swojej tożsamości i nie stać się zależnym od innych. Gdy utrzymujemy zdrowe granice w naszych relacjach, postępujemy w zgodzie ze swoimi pragnieniami i potrzebami, z jednoczesnym poszanowaniem granic i uczuć innych.   Jak komunikować  potrzeby w rodzinie i  relacjach  Wyznaczanie i szanowanie granic zaczyna się od świadomości własnych potrzeb, wartości i ograniczeń. Kluczem jest otwarta i jasna komunikacja – wyrażanie swoich oczekiwań w sposób spokojny, ale stanowczy, na przykład: „Potrzebuję czasu dla siebie” lub „Nie czuję się komfortowo, gdy tak do mnie mówisz”. Ważne jest, by unikać nadmiernego tłumaczenia się – wystarczy proste „nie”, które nie wymaga usprawiedliwień. Szanowanie granic innych polega na uważnym słuchaniu, akceptowaniu ich odmowy bez presji oraz respektowaniu ich przestrzeni. Warto także pamiętać, że asertywność to umiejętność, którą można rozwijać. Każda sytuacja, w której wyrażamy swoje granice lub je respektujemy, to krok w kierunku zdrowszych relacji. Wyznaczanie granic przynosi wiele korzyści, które znacząco wpływają na jakość naszego życia i relacji. Przede wszystkim, granice pomagają budować zdrowe, autentyczne relacje oparte na wzajemnym szacunku, co sprzyja ich trwałości i jakości. Jasne komunikowanie swoich potrzeb wzmacnia poczucie własnej wartości i daje nam pewność, że mamy prawo do swojej przestrzeni. Dzięki granicom możemy lepiej zarządzać swoim czasem i energią, unikając przeciążenia obowiązkami i znajdując przestrzeń na odpoczynek oraz regenerację. Chronią nas one także przed wykorzystywaniem, zapewniając bezpieczeństwo emocjonalne i fizyczne, a jednocześnie wzmacniają naszą autonomię, pozwalając podejmować decyzje zgodne z własnymi wartościami i priorytetami. Jednak proces wyznaczania granic wiąże się również z pewnymi trudnościami. Możemy napotkać ryzyko odrzucenia przez osoby, które nie akceptują nowych zasad, zwłaszcza jeśli wcześniej nasze granice były słabo określone. Często pojawia się poczucie winy lub dyskomfort, szczególnie jeśli dopiero uczymy się asertywności. Granice mogą prowadzić do konfliktów lub nieporozumień, a czasem nawet do konieczności zakończenia relacji, które są toksyczne lub nie respektują naszych potrzeb. Dodatkowo, ich utrzymanie wymaga konsekwencji i pracy nad sobą, co może być wyzwaniem. Mimo tych trudności, korzyści z wyznaczania granic znacznie przewyższają potencjalne straty. Granice pozwalają nam żyć w sposób bardziej zrównoważony, zgodny z naszymi wartościami, zapewniając poczucie bezpieczeństwa i harmonii w relacjach z innymi oraz z samym sobą. Komunikacja potrzeb to jedno z najważniejszych narzędzi, które pozwalają na zrozumienie naszych wymagań i oczekiwań. Warto przy tym pamiętać, że komunikacja ta musi być skuteczna, czyli jasna, precyzyjna i zrozumiała dla rozmówcy. Ważne jest, aby przedstawiać swoje potrzeby w sposób spokojny i konkretny, unikając jednocześnie oceniania, krytyki i wyrzutów. Magdalena Studzińska  Czytaj dalej

O znaczeniu tradycji i pamięci

Za nami Święto Zmarłych, czas, gdy cmentarze rozświetlają się tysiącem świateł, a wspomnienia o tych, którzy odeszli, stają się szczególnie żywe. To jeden z okresów w roku, kiedy zatrzymujemy się na chwilę w codziennym biegu, by spojrzeć wstecz, ku tym, którzy byli przed nami. Tradycja odwiedzania grobów, zapalania zniczy, składania kwiatów to nie tylko gest pamięci. To most między przeszłością a teraźniejszością. W ciszy cmentarzy kryje się coś więcej niż tylko smutek,  jest tam też wdzięczność. Wspominając przodków, przypominamy sobie, kim jesteśmy i skąd pochodzimy. Ich życie, wybory, poświęcenia i marzenia, wszystko to tworzy część naszej historii, nawet jeśli o wielu szczegółach już nie pamiętamy. Trudno pogodzić się ze stratą. Śmierć zawsze przychodzi za wcześnie, zawsze nie w porę. Ale może właśnie pamięć pozwala nam oswoić to, czego nie da się zrozumieć. Nie chodzi o to, by zapomnieć ból, lecz by nadać mu sens,  zamienić go w czułość, w refleksję, w spokojne „dziękuję”. Ludzie odchodzą, ale zostawiają po sobie ślady, w słowach, gestach, w wychowaniu następnych pokoleń. Tradycja pomaga nam te ślady dostrzec. Daje nam rytuały, dzięki którym możemy przeżywać żałobę, wspominać, ale też wracać do życia z większym spokojem. Bo pamięć o przodkach to nie tylko wspomnienie śmierci to również święto życia. To dowód, że więź między ludźmi nie kończy się wraz z ostatnim oddechem. Dlatego, gdy zapalamy znicz na grobie, niech to będzie nie tylko symbol smutku, ale też wdzięczności. Za to, że mogliśmy być częścią ich świata. Za to, że poprzez nas w słowach, gestach, wspomnieniach, oni wciąż są obecni. foto: pixabay   Czytaj dalej

Wszystkich Świętych, dzień pamięci, zadumy i tradycji

1 listopada w całej Polsce obchodzimy uroczystość Wszystkich Świętych – jedno z najważniejszych świąt w kalendarzu liturgicznym Kościoła katolickiego, a zarazem dzień głęboko zakorzeniony w polskiej kulturze i tradycji. To czas, gdy wspominamy tych, którzy odeszli, odwiedzamy cmentarze, zapalamy znicze i składamy kwiaty na grobach bliskich, wyrażając w ten sposób pamięć, wdzięczność i szacunek. Korzenie i historia święta Początki uroczystości Wszystkich Świętych sięgają pierwszych wieków chrześcijaństwa. Już w IV wieku w Kościele Wschodnim wspominano wszystkich męczenników, którzy oddali życie za wiarę. Z biegiem czasu święto objęło również tych, którzy – choć nie zostali kanonizowani – według nauki Kościoła osiągnęli świętość. W 835 roku papież Grzegorz IV ustanowił 1 listopada oficjalnym dniem obchodów Wszystkich Świętych w całym Kościele zachodnim. Data ta miała symboliczne znaczenie – przypadała po zakończeniu zbiorów i przed nadejściem zimy, kiedy ludzie mieli więcej czasu na modlitwę i refleksję. Tradycje i zwyczaje w Polsce W Polsce uroczystość Wszystkich Świętych ma wyjątkowy charakter. Już od XIX wieku dzień ten łączy się ze zwyczajem odwiedzania cmentarzy. Polskie nekropolie tego dnia rozświetlają się tysiącami płonących zniczy, tworząc niezwykły, niemal mistyczny widok. To symbol nadziei i życia wiecznego. Na grobach składane są kwiaty – szczególnie chryzantemy, które stały się nieodłącznym symbolem listopadowych dni zadumy. W wielu domach wspomina się zmarłych, modli za nich i przekazuje rodzinne historie, by pamięć o przodkach trwała w kolejnych pokoleniach. Dzień Zaduszny – modlitwa za wszystkich zmarłych Warto pamiętać, że dzień po Wszystkich Świętych, 2 listopada, obchodzony jest Dzień Zaduszny (Zaduszki) – święto poświęcone modlitwie za dusze zmarłych, które oczekują zbawienia. Choć czę-sto oba dni są ze sobą łączone, mają odmienne znaczenie: 1 listopada czcimy świętych i błogosławionych, a 2 listopada modlimy się za wszystkich zmarłych. Refleksja i wspólnota W czasach pośpiechu i codziennego zabiegania, uroczystość Wszystkich Świętych jest chwilą zatrzymania – momentem, w którym spotykamy się na cmentarzach nie tylko z rodziną, lecz także z historią i pamięcią o tych, którzy byli przed nami. To także przypomnienie o przemijaniu i o warto-ściach, które warto pielęgnować: miłości, wdzięczności i pamięci.   Czytaj dalej

(Nie)odnaleziony

Zaginiony – słowo, którego znaczenie wzrusza i przeraża, zwłaszcza jeśli dotyka kogoś z naszych bliskich. Nie ma jednoznacznej definicji, dlatego przyjmuje się, że dotyczy osoby, w przypadku której nie można ustalić miejsca pobytu co wymaga jej odnalezienia lub udzielenia pomocy. O ile łatwo mi o tym pisać, bo mnie to nie dotyczy to mam świadomość, że za każdym zaginięciem kryje się jakaś smutna, a czasami tragiczna historia. Nie każdy zaginiony chce być odnaleziony, ale za to każde zaginięcie zasługuje na rozwiązanie. Każdy medal ma dwie strony… W zależności czy jesteś zaginiony czy odnaleziony?! Czym jest tak naprawdę zaginięcie? Osoba ma status zaginiony dla osób, które ją szukają i nie wiedzą co się z nią dzieje. Patrząc z pespektywy zaginionego to tak naprawdę można nazwać go uciekinierem, porwanym, zamordowanym lub że spotkał go nieszczęśliwy wypadek. Bez względu na okoliczności, każda taka sytuacja wywraca życie do góry nogami. Bo jak tak po prostu można przepaść bez śladu? Sam nie wyobrażam sobie takiej sytuacji i mam nadzieję, że nigdy mnie nie spotka ani nikogo z bliskich. Obserwuję na portalach społecznościowych strony o osobach zaginionych i przeraża mnie skala codziennych tragedii jaka dotyczy polskich rodzin. O ile Internet nie jest idealny to jednak w dzisiejszych czasach ma ogromną siłę by pomagać szybko i sprawnie. Obserwując treści takich stron to z reguły jest dużo szczęśliwych powrotów, ale są i te, gdzie kończą się tragicznie. Nie umiem sobie wyobrazić bólu i strachu jaki przeżywa rodzina i bliscy, ale myślę, że lepsza jest najgorsza prawda niż życie w niepewności. Często życie z nadzieją na odnalezienie, a czasami, gdy jej już brak, to tylko takie wegetowanie w pustce, zwieszonym w przestrzeni codziennych rytuałów. Bo jak funkcjonować, gdy z znika bez śladu cząstka Twojego świata? Biuro osób znalezionych… Szukaj mnie, (nie)szczęśliwie dzień po dniu! Co roku w Polsce zgłasza się średnio około 18 tys. zaginięć co daje 50 zgłoszeń dziennie. Pocieszające jest to, że w ciągu 30 dni od zaginięcia zostaje odnalezionych prawie 85% przypadków. Większość w ciągu kilku dni. Lecz pamiętać trzeba, że nie zawsze są to szczęśliwe rozwiązania sprawy. Znaczną część zaginionych stanowią nastolatkowie oraz osoby starsze. Co zrobić, gdy zaginął nam ktoś bliski? Przede wszystkim nie panikujcie, choć łatwo się mówi to spokój pomoże nam nie przegapić żadnej wskazówki czy szczegółów pozwalających wyjaśnić co się stało. Skontaktujcie się z sąsiadami, przyjaciółmi czy kolegami ze szkoły lub pracy. Pamiętajcie, żeby zgłosić zaginięcie na policji. Pierwsze godziny są najważniejsze i pozwalają na większe szanse na odnalezienie. Obalam tu mit, że od zaginięcia musi minąć 24 lub 48 godzin – nie musi, policja ma obowiązek od razu przyjąć zgłoszenie. Przyznaję, że sam jeszcze do niedawna miałem takie przeświadczenie gdzieś tam utrwalone z filmów i seriali. W dobie Internetu można od razu zamieścić ogłoszenie na portalach społecznościowych z prośbą o udostępnianie. Zgłaszamy się do fundacji np. ITAKA. Sprawdzamy najbliższe szpitale, ośrodki pomocy, jakieś noclegownie. Przejrzyjmy rzeczy osobiste zaginionej osoby, mogą tam być cenne wskazówki pozwalające wyjaśnić sytuację lub namierzyć okoliczności zajścia. Rozwieszamy plakaty ze zdjęciem, gdzie po raz ostatni była widziana osoba zaginiona. Można poprosić media lokalne albo i ogólnopolskie o zamieszczenie komunikatu na swoich portalach. Zachowajmy spokój i podejmujmy szybkie działania. Gdy świat ze mną gra w chowanego! Wyszłam na spacer, za szybko nie wrócę… Teraz czas na spojrzenie oczami osoby zaginionej. Powodów zaginięcia jest wiele i można je podzielić na te które dotyczą dzieci i nastolatków oraz osoby dorosłe. Dzieci i nastolatkowie uciekają z domów z powodu złych relacji rodzinnych, często z przemocowych domów, braku akceptacji czy niezrozumienia wśród rówieśników. Zdarza się, że dziecko się zgubi wśród ludzi, ale też to co najgorsze, gdy dochodzi do porwania dzieci, zwłaszcza gdy nie mają należytej opieki, a czasami to po prostu tylko chwila, którą wykorzystują porywacze dzieci na handel czy na własne potrzeby. Zdarzają się też uprowadzenia rodzicielskie, gdzie jedno z rodziców porywa dziecko i ukrywa przed drugim rodzicem.  Wśród dorosłych przyczyną są choroby, w tym psychiczne oraz wiek – często takie osoby się gubią i nie potrafią odnaleźć drogi. Czasami mogą zasłabnąć gdzieś na spacerze w lesie czy gdziekolwiek. Osoby uzależnione też uciekają w świat używki, często przestępczy i ślad po nich zanika wybierając, a właściwie zatracając się w nałogu. Bywają ucieczki, gdzie osoby dorosłe świadomie zrywają kontakt z rodziną, z poprzednim życiem. I tutaj muszę zaznaczyć, że po odnalezieniu dorosłej osoby zaginionej policja nie może ujawnić miejsca pobytu, jeśli nie wyraża ona na to zgody, składając pisemne oświadczenie. Często powtarzają się porwania na handel ludźmi w celach seksualnych oraz przymusowej pracy, jak również na handel organami. Bilet w jedną stronę… Z tego pociągu już nigdy nie wysiądę?! Myśląc o osobach zaginionych w głowie słyszę piosenkę „Runaway Train” zespołu Soul Asylum z lat 90. Któż nie słyszał tej pięknej piosenki z przesłaniem. W swoim teledysku zespół przedstawił zdjęcia 36 zaginionych dzieci, z czego dzięki emisji zostało odnalezionych 25 z nich. Historie tych zaginięć to cały wachlarz smutnych zdarzeń. Część dzieci uciekła ze swoimi sympatiami, czasami omamiona przez dorosłych. Niektóre z nich uciekły z domów z powodu przemocy, narkotyków czy molestowania i nie chciały wracać. Spotkało to jedną z dziewczyn, która musiała wrócić do piekła, z którego chciała się wydostać. Kilkoro dzieci zostało zidentyfikowanych jako ofiary morderstw, które były nierozwikłane. Troje dzieci zostało zamordowanych przez któregoś rodzica. Teledysk, który w swoim zamierzeniu miał pomagać, poniekąd spełnił swoją rolę, ale też najlepiej w smutny sposób ukazuje krople w morzu przyczyn zaginięć. Wielkiej mi uczyniłaś pustki  tym zniknięciem swoim… Ta niepewność jest światełkiem nadziei i cierniem w sercu moim! Takich historii z samej Polski jest tysiące! Wciąż setki osób, których los jest nieznany i co najgorsze dla wielu rodzin – nigdy nie zostanie rozwiązany. Taki apel: nie uciekajcie! Z każdej sytuacji jest wyjście, a jeśli już się decydujecie to dajcie znać rodzinie, żeby chociaż się nie martwili. Sami widzicie, że są przeróżne sytuacje niezależne od zaginionych i tragiczne, gdzie znikają ludzie, którzy tak naprawdę tego nie chcieli. Taki paradoks, bo te tragiczne finały poszukiwań dały niektórym rodzinom możliwość pożegnania się z bliskimi i zamknięcia bolesnego rozdziału w życiu. Nie ma nic gorszego niż czekanie z nadzieją na wiadomości, które mogą nigdy nie nadejść i umrzeć w przekonaniu, że nie poznało się prawdy. Daniel Mucha   Czytaj dalej

Trwa przekierowywanie...

Trwa przetwarzanie ...

Twój kłos został poprawnie oddany!

Twój kłos został usunięty!

Wystąpił błąd podczas kłosowania. Twój kłos nie został oddany!

Plik jest zbyt duży, dozwolona wielkośc to max 10MB.

Aktualnie trwa modernizacja sklepu.
Zapraszamy już wkrótce!

Korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.

Zamknij