O nas

1 1
Kłosuj Komentuj Ulubione

Nasza historia

Z relacji starszych koleżanek wynika, że KGW zostało założone w 1924 roku. Założycielką i pierwszą Przewodniczącą była Henryka Cora, następnie Julia Głowacz. Czasy były trudne, ale kobiety miały ogromne chęci do pracy społecznej. Członkinie zbierały się po prywatnych domach- urządzały spotkania i pogawędki na temat pracy i roli kobiet na wsi.
Kiedy nastały czasy wojny, koło zostało zawieszone.
Z późniejszych zapisów wynika, że przewodniczącymi były:
Józefa Frączek – lata: 1965-1967
Zyta Sojka- lata: 1967-1972
Maria Cora-lata: 1972-1975
Lucja Leśniak-lata: 1975-1992
Jadwiga Sroka-lata: 1992-2014
Po powojennej przerwie koło zaczęło prężnie działać. Organizowano kursy: kroju i szycia, robótki na drutach, szydełkowania, pieczenia i gotowania. Niestety członkinie w dalszym ciągu zmuszone były spotykać się w domach prywatnych, m.in. u Józefy Radoń, Józefy Frączek, Władysławy Bartyzel, Zyty Sojka, Cecylii Sikora. Spotkania odbywały się również w Starej Szkole Podstawowej (dziś budynek Przedszkola) oraz w budynku Kółka Rolniczego (dzisiaj kwiaciarnia).
Kiedy wybudowano Dom Strażaka (1976 r.), kobietom było lżej, ponieważ KGW przydzielono małe pomieszczenie, gdzie członkinie urządziły kuchnie. Kuchnia została umeblowana i wyposażona w naczynia z dochodów za urządzane przez koło zabawy dochodowe. Pomieszczenie kuchenne wraz z wyposażeniem było używane i wypożyczane na wesela, zabawy, wieczorki oraz na różne spotkania. Zakupione zostały również 2 stojące wieszaki na ubrania, które używane są do dziś w Domu Strażaka. Był również zakupiony magiel elektryczny i prowadzona usługa.

Zarząd prowadził zapisy m.in. na:
• kurczęta, kury nioski, brojlery, indyki, kaczki.
• pszenicę, ziemniaki, kapustę pastewną, koński ząb
• krzewy owocowe, maliny, agrest, porzeczkę czarną i czerwoną
• prenumeratę gazety „Gospodyni Wiejska”
• kontraktacja zboża, mleka, trzody chlewnej, bydła
Były prowadzone liczne kursy:
• kurs racjonalnego żywienia
• kurs gotowania i pieczenia
• kurs robienia kołder i koronkarstwa
• kurs kroju i szycia:
I organizowany w Szkole Podstawowej w latach 70-tych, trwał 200 godzin- na zakończenie była organizowana wystawa;
II organizowany w Domu Strażaka w latach 80-tych, który prowadziła Józefa Radoń- na zakończenie też była organizowana wystawa
• kurs hodowcy bydła
• kurs czystości mleka
• kurs „Przysposobienia Rolniczego”
• kurs z tytułem wykwalifikowanego rolnika, z egzaminem przed Państwową Komisją Rolną w Jastrzębi w 1971 roku
• pokaz wyrobów mięsnych i garmażeryjnych
• pokaz przetworów warzywno-owocowych
Członkinie uczestniczyły w licznych konkursach organizowanych przez SKR (Spółdzielnia Kółek Rolniczych):
• konkurs „Dom i jego otoczenie”
• konkurs czystości mleka
• konkurs „Ogródki wzorcowe” (KGW otrzymało nagrodę pieniężną)

Były organizowane liczne wycieczki m.in. do Lichenia, Częstochowy, Wambierzyc, Warszawy (grób Ks. Jerzego Popiełuszki), Płok, Niepokalanów, Chorzów, Oświęcim, Zakopane, Święty Krzyż (Góry Świętokrzyskie-Puszcza Jodłowa).
Jak mogły, tak się starały, aby we wsi działo się coś dobrego. Chętnie uczestniczyły w pracach społecznych na rzecz naszej wsi:
• pomagały przy budowie ogrodzenia szkoły (1966)
• pracowały przy budowie drogi do garaży Kółka Rolniczego (1968)
• pełniły czyn społeczny przy budowie Domu Strażaka (kobiety wraz z strażakami kopały dół na wapno), w 1969 r.- przepracowały 60 dniówek, w 1970 r.- kolejne dniówki, w 1971 r.- w czerwcu i październiku przepracowały kolejne dniówki, w 1972 r.- uporządkowały teren koło Domu Strażaka- przepracowały 20 dniówek, w 1973 r.- sprzątanie i mycie okien w nowo wybudowanym Domu Strażaka
• uporządkowanie chodników obok przystanków P.K.S.
• czyn społeczny przy budowie drogi przez wieś
• czyn społeczny na cmentarzu
Z inicjatywy KGW w 1967 roku były organizowane po raz pierwszy „Dożynki Parafialne” za ks. Mariana Mularczyka. Uczestniczyła w nich cała wieś. Podczas uroczystej Mszy Świętej rolnicy dziękowali Panu Bogu za szczęśliwe zebrane plony. Członkinie Koła wraz z młodzieżą z ZMW (Związek Młodzieży Wiejskiej) uwiły piękne wieńce (było ich kilka, ponieważ był zwyczaj wręczenia ich zaproszonym gościom). Na boisku szkolnym były występy artystyczne- odgrywano skecze, monologi, śpiewano dożynkowe przyśpiewki i wręczano gościom zaproszonym wieńce. Na zakończenie odbyła się na boisku zabawa taneczna.
W Izdebniku były organizowane jeszcze 3 razy „Dożynki Parafialne” za ks. Jana Cendrzaka (1983-1985). Nie miały już jednak tak uroczystej oprawy jak te pierwsze. Była odprawiona Msza Św. z uroczystym złożeniem darów na ołtarzu: Chleb i Wino, Wieniec Dożynkowy, owoce, warzywa i kwiaty.
w 1968 roku organizowane były Dożynki w Zebrzydowicach. KGW wraz z ZMW brały udział w tym święcie plonów- konno jechali do Zebrzydowic, gdzie wręczyli uwite wieńce przedstawicielom Gromadzkiej Radzie.
w 2013 roku KGW wzięło udział w Gminnych Dożynkach w Izdebniku. Członkinie uwiły wieniec, wraz z Druhami OSP składają na ołtarzu- w czasie Mszy Św.: chleb, wino, serce dożynkowe z kłosów pszenicy i kwiaty. Przygotowały stoisko z potrawami regionalnymi: chleb wiejski ze smalcem, tradycyjne wędzona szynka i kiełbasa, flaczki z kurczaka, barszcz ukraiński, kołacze, ciasta pieczone własnoręcznie oraz robione domowym sposobem przetwory i nalewki. Stoisko cieszyło się ogromnym zainteresowaniem uczestników dożynek.
spisała własnoręcznie
Lucja Leśniak
Przewodnicząca KGW Izdebnik w latach 1975-1992

Obecnie nasze koło liczy 29 energicznych i uzdolnionych kobiet :-)

Władze koła przedstawiają się następująco:
1. Przewodnicząca KGW- Pani Karolina Kwaśnica
2. Z-ca przewodniczącej KGW - Pani Agata Kozik
3. Sekretarz KGW- Pani Renata Sroka
4. Skarbnik KGW- Pani Krystyna Moskała
5. Członek Zarządu KGW- Pani Ewa Kozik
6. Członek Zarządu KGW- Pani Lucyna Leśniak
7. Członek Zarządu KGW- Pani Elżbieta Radoń
8. Członek Zarządu KGW- Pani Jadwiga Sroka

Komisja Rewizyjna:
1. Przewodnicząca Komisji Rewizyjnej- Pani Elżbieta Biela
2. Sekretarz Komisji Rewizyjnej- Pani Rozalia Cora
3. Członek Komisji Rewizyjnej- Pani Bożena Matuła

Karolina K. z Koło Gospodyń Wiejskich w Izdebniku

Udostępnij na facebook!

Gall Anonim

Taki zeszyt to prawdziwy skarb!

0

17 mar 2016, 10:04:27

Przeczytaj również wszystkie artykuły z kategorii >

Dzieci tyją, szkoły odpuszczają ?

Mamy kryzys aktywności Coraz więcej dzieci boryka się z nadmierną masą ciała, a ich sprawność fizyczna pozostawia wiele do życzenia. Szkoły, zamiast motywować do ruchu, coraz częściej przymykają oko na absencję na WF-ie, a rodzice – zamiast wspierać aktywność – wręcz ją ograniczają. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu dzieciaki biegały po podwórkach, grały w piłkę, wspinały się na drzewa. Dziś trudno im wykonać prosty skłon czy przewrót w przód. Statystyki są bezlitosne: odsetek dzieci z nadwagą i otyłością wzrósł z około 10% w latach 90. do ponad 20% obecnie – a niektóre dane wskazują nawet na 30%. WF pod presją – nauczyciele łagodzą wymagania Z powodu pogarszającej się formy uczniów, nauczyciele wychowania fizycznego zmuszeni są do obniżania wymagań. Dzieci nie radzą sobie z ćwiczeniami, które jeszcze dekadę temu nie stanowiły problemu. Wielu nauczycieli przyznaje, że ocena z WF-u coraz częściej zależy bardziej od obecności niż od faktycznych umiejętności. Lawina zwolnień – astma, skrzywienia, "słaba kondycja" Zwolnienia lekarskie z WF-u stały się wręcz normą. Nauczyciele opowiadają o rosnącej liczbie zaświadczeń od pulmonologów (astma), ortopedów (problemy z kręgosłupem), a nawet okulistów i kardiologów. Choć wiele z tych schorzeń wcale nie wyklucza aktywności fizycznej, dzieci znikają z zajęć, zanim na dobre się one rozpoczną. Wielu uczniów otwarcie przyznaje, że... po prostu im się nie chce. Problemy nie tylko zdrowotne U dziewcząt niechęć do ruchu często nie wynika ze stanu zdrowia, a z dbałości o wygląd. Obawy przed rozmazanym makijażem, spoconą skórą czy zniszczonym manicure potrafią skutecznie zniechęcić do ćwiczeń. Kultura siedzenia Źródeł problemu należy szukać również w domach. Dzieci coraz częściej przejmują bierny styl życia swoich rodziców. Zamiast ruchu – ekran. Zamiast spaceru – kolejny odcinek serialu. Jeśli dorośli nie dają dobrego przykładu, trudno oczekiwać, że młodsze pokolenie będzie miało inne nawyki. Fałszywy obraz wyników Mimo wszystko, świadectwa pełne są wysokich ocen – także z WF-u. To jednak tylko iluzja. Po wejściu do szkół średnich, uczniowie nagle zderzają się z rzeczywistością, która brutalnie weryfikuje ich możliwości. Na papierze wszystko wygląda świetnie. W praktyce – dzieci nie potrafią wykonać podstawowych ćwiczeń – mówią nauczyciele. – Zamiast motywować do ruchu, system oświaty niechcący cementuje bierność.   Czytaj dalej

Festiwal „A kto nam zabroni” w Wiśle – muzyka, pasja i srebrna energia!

To było cudowne wydarzenie. W Wiśle nie dało się nie zauważyć radości – ze sceny Amfiteatru im. Stanisława Hadyny rozbrzmiewały muzyka, śpiew i śmiech, które wypełniły cały park i jego okolice. Wszystko za sprawą Festiwalu „A kto nam zabroni” – wyjątkowego wydarzenia odbywającego się w ramach projektu Silver Silesia. Festiwal to przede wszystkim święto aktywności i talentu seniorów. Jego głównym celem jest pokazanie, że emerytura to nie koniec przygód, a dopiero początek nowych pasji! Do Wisły zjechało aż 38 wykonawców: zespoły regionalne, wokalne, taneczne, soliści oraz recytatorzy – wszyscy pełni zapału i gotowi do zaprezentowania swoich artystycznych umiejętności. Konkurs odbywał się w czterech kategoriach: taniec, muzyka, słowo i rękodzieło. Był to już trzeci i finałowy przystanek festiwalowej trasy (po Dąbrowie Górniczej i Częstochowie). Gminę Wilamowice godnie reprezentowały dwa zespoły: Zespół Śpiewaczy „Echo” z Hecznarowic oraz Zespół Regionalny „Pisarzowianki”. Na scenie dali z siebie wszystko – zarażali energią, uśmiechem i piękną muzyką. W trakcie wydarzenia można było również podziwiać wyjątkowe prace rękodzielnicze, które rywalizowały w konkursie. Pojawił się także znany i lubiany kucharz, restaurator oraz osobowość telewizyjna – Remigiusz Rączka, który przyciągnął tłumy fanów. Wieczór zakończył się koncertem gwiazdy – Damiana Holeckiego. Występ porwał wszystkich – parkiet pod sceną był pełen tańczących i śpiewających uczestników. Nikt nie myślał o powrocie do domu, tym bardziej, że pogoda dopisała, a atmosfera była po prostu magiczna. Wracając do autobusu, każdy miał w sobie niezmierzone pokłady pozytywnej „srebrnej” energii i poczucie, że tego dnia wszyscy byli zwycięzcami. Organizatorzy wydarzenia: Wojciech Saługa – Marszałek Województwa Śląskiego, Śląskie. Pozytywna Energia, Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej Województwa Śląskiego. Partnerzy: Wiślańskie Centrum Kultury, Uniwersytet Jana Długosza w Częstochowie, Pałac Kultury Zagłębia, Muzeum – Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie, Wodociągi Ziemi Cieszyńskiej. Tekst: C. Puzoń Zdjęcia: Martyna   Czytaj dalej

Wieś z chłopa nie wyjdzie…

Znają Państwo powiedzenie: „Chłop ze wsi wyjdzie, ale wieś z chłopa nigdy”. Niektórzy takim określeniem czują się obrażeni, inni poniżeni, aczkolwiek taki odruch ostatnio, jakby zanikał. W moim przypadku, jak w tytule – wieś ze mnie nie wyszła, a to chyba dlatego, że w mieście spędzałem mniej czasu niż na wsi.             Miasto było dla mnie sypialnią, bo w okresie pracy zawodowej większość dnia spędzałem na wsi z młodzieżą, kobietami i „chłopami” na terenie kilku gmin w powiecie.   Jak mało kto poznałem ich mentalność, a niektórzy sami obnażyli swe oblicze i dlatego pozwalam sobie co nieco pochwalić i niestety co trzeba skrytykować.     Nie akceptuję chamstwa, obłudy i hipokryzji, a wobec osób nadużywających takie cechy czuje wręcz obrzydzenie, szczególnie wobec tzw. „chorągiewek”.     To tacy, którzy zmieniają swe upodobania niemalże wrodzone poglądy i charakter, jak chorągiewki na wietrze. Dla mnie człowiek powinien mieć wartość jak moneta, bez względu czy widzimy jej rewers, czy awers.    Niestety, ja zauważam coś innego…Czy Państwo widzą to samo, co ja – czy podzielają Państwo moją opinię?     Nie tak dawno, niemal w każdym gospodarstwie były krowy, trzoda, drób… była sieć sklepów i punkty skupu produktów rolnych, gwarantujących zbyt mleka, mięsa, zbóż, ziemniaków. Jak szybko zmienił się krajobraz wsi, infrastruktura, estetyka podwórek i tzw. „chłoporobotnika” wizerunek.    Nie tak dawno słyszało się na wiejskich zebraniach pytania wyrażające krytykę: „Jak to jest, żeby litr mleka kosztował mniej, niż litr gazowanej wody”? Żeby kupić litr „ropy” paliwa do ciągnika, trzeba sprzedać dwa litry mleka…to absurd wykrzykiwano !   Jaka jest dziś relacja cen w porównaniu do cen sprzed kilkudziesięciu lat?  To wiedzą hodowcy, dziś właściciele farm, których jest średnio jeden w gminie, a statystycznie jeden na 11-14 tys. mieszkańców wsi.    A co my – mieszkańcy wsi? Mamy wszelkie produkty, jakie chcemy, także mleko w kartonach przydatne do spożycia przez 21 dni. Nie jest problemem, że z tego mleka nie uzyskamy kwaśnego, bo w sklepach kefiru pod dostatkiem. Jest maślanka i śmietany o zróżnicowanym procencie oraz wszelkie twarożki. Biorąc pod uwagę częste promocje, no to pozostaje współczuć babciom ich trudu i znoju.    Czy na pewno wszyscy współczują, czy może czegoś żałują?  Wiarygodną odpowiedzią może być opinia o dawnym przetwórstwie mięsa w postaci kiełbas, salcesonów, wędzonych boczków i szynek. Dzisiejsze wypełnione w pełni wędlinami, niemal pękające w szwach gabloty chłodziarek w marketach, to jakby jednolity wyrób, a może smak nam się zmienił?      Niewiele zmieniły się pola i lasy, ale „od oka”. Pola w znacznym stopniu są dzierżawione i tylko kwestia czasu, aby znikły miedze, na których trzymane na postronkach krówki ponad pół wieku temu pasały osoby starsze.    Dziś kobiety mieszkające na wsi, to nie „kobity ze wsi”, nie „wiejskie baby”, to Panie w swej aparycji nieróżniące się od mieszkanek miast, niekiedy lepiej się prezentujące stylem ubioru i makijażu. Dziś mieszkanki wsi postrzegamy, jako Panie zorganizowane w Stowarzyszeniach, Kołach Gospodyń Wiejskich.   Mimo, że w czasach PRL organizacje KGW istniały ( ich rodowód to 1866 r.) to te dzisiejsze są finansowo bardzo dowartościowane. Te dawniejsze organizacje, które znam, z którymi w pewnym sensie współpracowałem, były ideologicznie bliskie swej statutowej roli. Bardzo dużo inicjatyw i działań podyktowanych było potrzebami lokalnych mieszkańców, szczególnie nakierowanych na potrzeby gospodyń i wiejskich dzieci. Kobiety uaktywniały swe środowiska poprzez kursy, szkolenia, poprzez konkursy gospodynie (mieszkanki wsi) ze sobą rywalizowały, poprzez prenumeratę czasopism dla kobiet realizowano zagadnienia oświatowe, organizowano wakacyjną opiekę nad dziećmi tzw. dziecińce, prowadzono wypożyczalnie naczyń oraz rozprowadzano wśród rolników kurczęta, nasiona, paszę.      Tych działań nie dofinansowywało Państwo, jak dzieje się to obecnie. Stroje ludowe w duchu patriotyzmu wyrażały region, a dzisiejsze stroje są wyrazem własnych gustów, pomysłów i tzw. „widzimisię” ( gdy wśród 12-ki, 11 ma spódnice do pół łydki, a jedna mini, to jak to rozumieć )      Dziś trendem w działalności KGW są kulinaria, bo sprzyja temu polityczny klimat. Nie rozumiem, dlaczego od kilku dekad rządzący, nie dopatrują się potrzeby troski o zachowanie lokalnych pamiątek.       Zastanawiam się, czy od wielu lat zmasowane działania z ogromnym dofinansowaniem organizacji kobiecych na rzez rzekomej ludowej tradycji ukierunkowanej wyłącznie na zagadnienia kulinarne, nie są działaniami dywersyjnymi obcych służb.        Znamy z historii, jak jedli pili i popuszczali pasa ( początek XVIII wieku ). Wiemy, że w 1772 r. skończyło się to rozbiorem Polski. Czy nie grozi nam to kolejny raz, gdy dzisiejsze polityczne spory poddamy głębszej analizie?        Zamiast zadbać i zabezpieczyć pozostające w wielu domach, rodzinach pamiątki w postaci dokumentów, zdjęć- nikt nie dostrzega zagrożenia ich utraty?  W czym tkwi problem, aby poprzez działające organizacje, powstające świetlice tworzyć kroniki, biografie miejscowości z zachowaniem pamięci o osobach szczególnych uzdolnień, kwalifikacji lub twórczego dorobku ująć w wybranej formie?  Może wystarczyło by wygospodarować szufladę, półkę w szafie, by przechować pamiątki minionych czasów, jeżeli tak dużo słyszymy o tym, że mamy szacunek do naszych babć – czy tylko w obszarze kulinarnym?      Szanowne Panie – czy nie ośmieszacie się swymi wypowiedziami o rzekomych produktach tworzonych na bazie notatek babć? Kiedykolwiek jestem na festynie gdzie rywalizują w konkursach kulinarnych „gosposie” i podkreślają, iż produkt jest tradycją, to pytam: która z członkiń może sprzedać jajka od własnych kurek? Pytaniem takim wzbudzam zaskoczenie i słyszę odpowiedź, że one jajka kupują.  Kupują także mleko, śmietanę, makaron, smalec, wszelkie wyroby wędliniarskie i oczywiście chleb, aby serwować pajdy chleba ze smalcem i plasterkiem ogórka – nie kiszonego we własnym gospodarstwie i nie ze sklepu – kupują, jak mówią w marketach  ( pomijam nazwę ).     Pamiętam, jak pół wieku temu podczas dożynek, gdy cenzurowano to i owo, zespoły śpiewacze nie szczędziły krytyki wobec lokalnych włodarzy. Krytyki nie szczędziły kabarety, a dziś gdy mamy demokrację i ogrom politycznych sporów, ludowe zespoły nie podejmują krytyki żadnej partii od kilkunastu lat. Mimo, że politycznych dyskusji  z jaskrawymi i zróżnicowanymi opiniami w rodzinach jest „pod sufit”, to ludzie zachowują się, jak wspomniane wcześniej chorągiewki.         Czy członkinie organizacji kobiet wdzięczne za finansowe wsparcie robią to co robią, bo taka koniunktura, taka moda i zapotrzebowanie, a przy tym jest wesoło,  bo „pijmy żywcem, aż się okocim”, ma swój sens.     Zastanawiam się, o co w tym wszystkim chodzi i dlaczego jest tak głęboki upadek kulturowych wartości, szacunku do autentycznej ludowej tradycji.     Szacunek do wartości patriotycznych jest zauważalny, ale wskazane kwestie w obszarze ludowej kultury, są moim zdaniem zaniedbaniem resortu rolnictwa.    Moja wieś i moje miasto, niczym jak tytuł kwartalnika są nierozdzielne. Choć mieszkam w mieście, to pochodzenia ze wsi nie da się pominąć, bynajmniej mnie.    Dostrzegam plusy i minus i co gorsze wiele znaków zapytania, wiele niewiadomych, które pozornie łatwe do rozwiązania, rozwiązywane nie są – i dylemat – dlaczego?  Może czytelnicy mają własne przemyślenia, sugestie. Jeśli tak - podzielcie się Państwo poprzez Redakcję nie tylko ze mną.     Niech piszą Ci, co ze wsi nie wyjdą oraz Ci, którzy ze wsi wyszli, ale wieś jest w nich nadal dosłownie i przenośni.                                                                            Marian Kwiecień     Czytaj dalej

Trwa przekierowywanie...

Trwa przetwarzanie ...

Twój kłos został poprawnie oddany!

Twój kłos został usunięty!

Wystąpił błąd podczas kłosowania. Twój kłos nie został oddany!

Plik jest zbyt duży, dozwolona wielkośc to max 10MB.

Aktualnie trwa modernizacja sklepu.
Zapraszamy już wkrótce!

Korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.

Zamknij