1 3
Kłosuj Komentuj Ulubione

Kolorowo - na ludowo!

Piękne, barwne stroje z elementami regionalnych haftów i zdobień to wizytówka każdego koła gospodyń wiejskich. Stroje KGW ,,Wioskowe TRIO to obraz namalowany przez historię i tradycję na tle otaczającej nas przyrody.

Mieszkamy w gminie Rudnik, w powiecie raciborskim.

Strojem reprezentacyjnym KGW ,,Wioskowe TRIO,, Szonowice (gm. Rudnik, powiat raciborski) są białe bluzeczki w haftowane maki i czerwone spódnice. Ubiór ten symbolizuje polne kwiaty, które rosną w otoczeniu naszych domostw, pól, łąk i lasów. W regionie, który słynie z pięknych krajobrazów stroje te dobrze się prezentują a nasze gospodynie czują się w nich pięknie i wygodnie.

Jesteśmy kobietami idącymi z duchem czasu ale przede wszystkim tradycjonalistkami. Dlatego by zaakcentować historię miejsca, z którego się wywodzimy posiadamy również regionalne stroje, które są wizytówką Raciborszczyzny.

Strój raciborski to jeden ze strojów śląskich. Specyficzna dla regionu raciborskiego była ciemna tonacja stroju, wyrażana przez niego powaga i majestat. Nawiązywał on do zachodnich strojów mieszczańskich. W stroju tym charakterystyczna była kopiasta sylwetka kobiety, którą osiągano poprzez luźne kaftany i szerokie,długie spódnice, pod które zakładano drajdrutki, czyli halki usztywniane drutami oraz suto marszczone, płócienne halki zwane unterokami. Kobiety ubierały wówczas krótkie i dopasowane kaftany szpyndzery, szyte z wzorzystych taft i atłasów, zapinane z przodu na haftki i pasek z klamrą, o szerokich kołnierzach z frędzlami. Rękawy były watowane, bufiaste u góry i zwężające się ku mankietom. Do kaftanów kobiety zakładały spódnice mazelonki, uszyte z cienkich wełnianych i jedwabnych materiałów, najczęściej w kolorze zielonym, brązowym, tabaczkowym bądź czarnym. W pasie były suto marszczone i doszyte do płóciennego stanika. Na spódnicę nakładano fartuch szyty z wzorzystych brokatowych tkanin o wzorach kwiatowych. Długość fartucha była równa długości spódnicy. Kobiety zamężne na głowach nosiły czepce.

Z kart historii

Na początku XX wieku szpyndzery zostały zastąpione kaftanami o luźnym kroju, czyli jaklami (zwanymi też jupami), podobnymi do pszczyńskich: ze stójką przy szyi, zapinane z przodu na zatrzaski, z rękawami o marszczonych główkach. Dolne krawędzie kaftanów były przeważnie obszywane cienką, czarną koronką bądź fabryczną aplikacją. Aplikacje te naszywano także wzdłuż zapięcia kaftana. Odświętną spódnicę i kaftan często szyto z tego samego materiału (komplet określany jako anzug). Do spódnic, które z czasem przestano łączyć trwale ze stanikiem, kobiety zakładały lajbiki z kiełbasą, czyli osobne płócienne staniki z zamocowanymi w pasie wypchanymi wałkami, które zapobiegały obsuwaniu się halek i spódnicy, a także pogrubiały kobietę w talii. Szczupła sylwetka nie była akceptowana.

W XX wieku kobiety zarzuciły noszenie czepców, zamiast nich zakładały chustki wełniane i rypsowe wiązane na żurek, na babkam – a więc wiązane z tyłu głowy. Większe chustki wełniane (gładkie popielate, beżowe, zielonkawe) z długimi, jedwabnymi frędzlami wiązały pod brodą. Zimą narzucały na ramiona grube, najczęściej kraciaste, wełniane chusty zwane plejtami bądź hytami.

Tradycją było, że Panna młoda ubierała spódnicę i kaftan w kolorze czarnym. Fartuch z jedwabnego adamaszku najczęściej był zielony. Strój uzupełniał szpigeltuch, czyli zarzucona na ramiona, złożona w trójkąt, wełniana chusta w „turecki” wzór. Ważnym uzupełnieniem stroju był szeroki wieniec mirtowy. Po ślubie często oprawiano wieńce ślubne oraz woniaczki, czyli mirtowe bukieciki pana młodego w specjalne, przeszklone gablotki, które wieszano potem w paradnej izbie jako ważną pamiątkę rodzinną (zwyczaj znany także na ziemi bytomskiej i pszczyńskiej). Pan młody szedł do ślubu w stroju miejskim, w czarnym smokingu lub garniturze, białej koszuli z muszką, na głowie miał cylinder lub melonik.

Ubranej na czarno pannie młodej towarzyszyły druhny w barwnych strojach. Zakładały jasne, taftowe, mieniące się spódnice glorki oraz kwieciste, kremowe fartuchy. Na płócienne bluzki koszułki z krótkimi bufiastymi rękawami wiązały złożone w trójkąt wełniane chustki, tkane we wzory kwiatowe. Chustki te, zwane szatkami, osłaniały plecy i przód bluzki, na piersiach końce chustki były skrzyżowane, związane na plecach lub zatknięte za pasek fartucha. Głowy druhen zdobiły wianki ze sztucznych kwiatków i koralików, do których z tyłu doczepione były szerokie różowe lub czerwone jedwabne wstążki z okazałą kokardą przy wieńcu. Taki ubiór druhen współcześnie stał się symbolicznym wyróżnikiem ziemi raciborskiej.

W ostatnim czasie strój Raciborszczyzny stopniowo zanika, dziś można się z nim spotkać głównie podczas występów folklorystycznych oraz raciborskim muzeum, które posiada bogatą kolekcję zbiorów.

 

 

Redakcja mojaWieś ..

Udostępnij na facebook!

Renata K. z Koło Gospodyń Wiejskich Mniszki

Piękna ta regionalność...

0

20 gru 2022, 19:59:22

Przeczytaj również wszystkie artykuły z kategorii >

Już jest – nowy KWARTALNIK

„mojaWieś mojeMiasto” to kwartalnik pełen pasji, emocji i niezwykłych historii – o ludziach, którzy swoją codzienność zamieniają w inspirującą opowieść. Każde wydanie to spotkanie z osobami, które zachwycają autentycznością, zaangażowaniem i odwagą w realizowaniu własnych wizji. W tym numerze szczególną uwagę poświęcamy Paniom z Kół Gospodyń Wiejskich – „Aktywna Pokrzywnica” oraz KGW w Cierpiszu. Ich działalność udowadnia, że tradycja może iść w parze z nowoczesnością. To liderki lokalnych społeczności – pełne pomysłów, energii i smaku, który łączy pokolenia. Dagmara Kołodziejczyk, pasjonatka muzyki i niecodziennych form aktywności fizycznej, pokazuje, że radość życia i determinacja mogą być źródłem niezwykłej siły. Agnieszka Sandor, twórczyni smaków i uczestniczka konferencji „Kobiety tworzą innowację”, zachwyca niepowtarzalnym podejściem do kulinarnej sztuki. W gronie artystów prezentowanych w tym wydaniu znalazła się także Anna Bożena Dończyk-Gajos, która wspólnie z mężem Mieczysławem Gajosem z pasją oddaje hołd twórczości Edith Piaf. Ich interpretacja utworu „Non je ne regrette rien” przywołuje ducha francuskiej klasyki w najlepszym wydaniu. Nie zabrakło też refleksji – dzięki stałym felietonom Daniela Muszy i Mariana Kwietnia. Ich teksty nie tylko poruszają ważne tematy społeczne, ale również prowokują do przemyśleń i budują przestrzeń do dialogu. Liczne listy i komentarze od Czytelników są najlepszym dowodem na to, że te słowa mają znaczenie. Przyglądamy się także sile wspólnoty – temu, co może powstać, gdy ludzie działają razem, wspierają się, dzielą doświadczeniem i wzajemnie inspirują. To właśnie w takich miejscach rodzą się najciekawsze inicjatywy, które warto pielęgnować i promować. Na okładce bieżącego numeru znalazł się Wojciech Legawiec, prezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. W artykule opowiada o roli Kół Gospodyń Wiejskich, ich znaczeniu dla polskiej wsi oraz o wsparciu, jakie ARiMR oferuje tym niezwykle aktywnym organizacjom. To ważny głos w dyskusji o rozwoju lokalnych społeczności. Zachęcamy do lektury – wierzymy, że każda historia, każde słowo i każde zdjęcie dostarczą Czytelnikom wzruszeń, inspiracji oraz zachęty do odkrywania piękna w codzienności. Czytaj dalej

Trwa przekierowywanie...

Trwa przetwarzanie ...

Twój kłos został poprawnie oddany!

Twój kłos został usunięty!

Wystąpił błąd podczas kłosowania. Twój kłos nie został oddany!

Plik jest zbyt duży, dozwolona wielkośc to max 10MB.

Aktualnie trwa modernizacja sklepu.
Zapraszamy już wkrótce!

Korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.

Zamknij