Aktualności

0 0
Kłosuj Komentuj Ulubione

Każdy z nas ma głos!

15 października zdecydujemy o przyszłości Polski na najbliższe lata. Nasza obecność w wyborach jest więc niezwykle ważna. I nie jest istotne na kogo oddamy nasz głos, tutaj nie chodzi o sympatie czy antypatie polityczne tylko o naszą przyszłość.

Nie zwalniajmy się z tego obowiązku. Nie obrażajmy się na polityków i nie pozwólmy, żeby emocje wzięły górę. Nie pozwólmy, żeby inni zadecydowali za nas. Twierdzisz, że nic nie możesz? Prawo do głosowania jest jedną z naszych najważniejszych wolności obywatelskich. To prawo gwarantuje, że mamy głos i zapewnia, że nasze głosy są słyszalne.

A głos ma każdy z nas! Każda i każdy z nas ma swoje zdanie i dlatego trzeba głosować, niezależnie czy ma się 18, 30 czy 80 lat.
Frekwencja w Polsce jest od lat na dość niskim poziomie w porównaniu z innymi demokracjami europejskimi. Zaskoczmy tym razem samych siebie i pokażmy, że możemy i potrafimy się zmobilizować. Dlatego zachęcamy - głosujcie. W ten sposób możemy wybrać najbardziej odpowiadające nam rozwiązania dotyczące ważnych dla nas spraw, dla naszych rodzin, dzieci wnuków.

Redakcja mojaWieś

Udostępnij na facebook!

Przeczytaj również wszystkie artykuły z kategorii >

Znajdź pomysł na siebie

Kim chciałbyś być? To bardzo ważne pytanie, przed którym każdy musi stanąć. Jaki zawód wybrać? Gdzie zainwestować swój czas i wysiłek, żeby mieć satysfakcję z wykonywanego zawodu i dobre wynagrodzenie. Oto kilka wskazówek! Wybór zawodu to bardzo trudna decyzja, jedna z tych, które zaważą na cały twoim życiu. Wybierając zawód dla siebie nie możesz kierować się tylko wysokością zarobków lub trybem pracy. Na to, czy będziesz zadowolony ze swojego przyszłego zajęcia, składa się wiele czynników. Najlepiej iść za pasją, bo robiąc to co kochasz, będziesz pracował z uśmiechem na twarzy. Wszyscy o tym wiemy, ale tak niewielu wdraża to w życie. Przed młodym pokoleniem, które dopiero stawia pierwsze kroki w dorosłym życiu jeszcze wiele może się w temacie zadziać. Wybór szkoły czy pracy to dylematy przed którymi stoją nastolatkowie. Wielu z nas już wie, że bycie w niewłaściwym miejscu to źródło frustracji, zniechęcenia i ostatecznie wypalenia zawodowego. Skutki bywają opłakane, bo nie możemy znaleźć sobie miejsce, szukamy zmiany albo odbębniamy nudna prace do końca naszej zawodowej aktywności. Co zatem powinno mieć wpływa na nasze zawodowe wybory? Czy tylko kwestie zarobkowe? Nic bardziej mylnego. Bardzo ważne jest, żeby w pracy mieć możliwość rozwoju. Przed wyborem zawodu trzeba też pomyśleć o kilku istotnych aspektach zainteresowaniach, umiejętnościach, predyspozycjach psychicznych i fizycznych oraz wymaganiach rynku pracy. Co sprawia mi przyjemność, co lubię robić? Zacznijmy od tego pytania. Niby takie banalne ale może ułatwić nam wybór. Spójrzmy na to jak spędzamy wolny czas, jakie filmy lubimy oglądać, które książki najchętniej czytamy. Jeżeli któraś z naszych pasji nie zmienia się z biegiem lat śmiało możemy uznać ją za drogowskaz. Może w tym kierunku powinniśmy pokierować naszą edukację. Praca, która jest jednocześnie pasją, to recepta na sukces oraz spełnienie. Posłuchaj znawców i zbadaj swoje umiejętności. Nie można zaprzeczyć, że każdy zawód wymaga przecież określonych umiejętności i predyspozycji. Czasem na dane stanowisko poszukiwana jest osoba z średnim wykształceniem, czasem do podjęcia pracy konieczny jest tytuł magistra. Bardzo istotna kwestią jest również świadomość swoich umiejętności. Nie sposób wyobrazić sobie matematyka, który nie potrafi liczyć, czy artysty malarz, który nigdy nie trzymał w reku pędzla. Na początek zacznijmy od samodzielnego sprawdzenia swoich uzdolnień i talentów, czy przydadzą nam się przy wykonywaniu danego zawodu. Nie wahajmy się jednak odwiedzić doradcy zawodowego. To fachowcy, którzy znakomicie orientują się we współczesnym rynku pracy. Udzielą nam porad wsparcia w odkrywaniu naszych mocnych stron. Wszystkie sztuczki dozwolone Żeby dopasować się do rynku pracy i odnaleźć na nim swoje miejsce watro wykonać profesjonalne testy kompetencyjne. Ich wyniki pomogą ci w podjęciu decyzji, jaki zawód wybrać. Osoby otwarte na świat, aktywne i czujące się dobrze w grupie, nie sprawdzą się w zawodach wymagających pracy w pojedynkę. Niektórzy dla odmiany wybiorą profesje, która nie wymaga częstych kontaktów z innymi ludźmi. Weź też pod uwagę czy jesteś humanistą czy umysłem ścisłym? Czy lubisz pracować z ludźmi? Wolisz “spokojną” pracę przy komputerze, czy chcesz być cały czas w ruchu? Jaki styl życia Ci odpowiada? Zawsze lubiłeś pisać, rysować lub marzy ci się kariera artysty? A może zdecydowanie wolisz matematykę, rozwiązywanie zagadek logicznych lub projektowanie? Pamiętaj, że nie każdy może być programistą, sekretarką lub kardiologiem. Po prostu wykorzystaj swój potencjał. Pamiętaj, że w pracy spędzamy 8 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu. To średnio ponad 30 lat. To kawał czasu i kawał życia. Od tego, czym zdecydujesz się zajmować zawodowo, zależy naprawdę wiele.   Czytaj dalej

Z miłości do gotowania

Nasza kulinarna ekspertka Elżbieta Ślązak z Horodła zaskakuje pasją, zaangażowaniem i pomysłami. W kuch nie ma sobie równych. Skąd taki pomysł na życie i zamiłowanie do gotowania? Jej przygoda z gotowaniem zaczęła się dawno temu, kiedy w kuchni jeszcze rządziła babcia pani Elżbiety. - To jej jako pierwszej przypatrywałam się z ciekawością i chęcią do uczenia się gotowania – opowiada nasza ekspertka. - To ona pierwsza pokazała mi, jak ugotować pierogi z jagodami, albo usmażyć pączki. Uwielbiałam razem z babcią piec w weekendy ulubione ciasta dla całej naszej rodziny. Kolejną nauczycielką i wzorem do naśladowania dla małej Eli była jej mama. - To Ona nauczyła mnie robić gołąbki, czy piec kruche ciasteczka. Zawsze mi powtarzały, że kobieta powinna umieć gotować i że jak będę miała swoją rodzinę, to takie doświadczenia będą mi potrzebne – dodaje pani Elżbieta. Kiedy już podjęła decyzję, że spróbuję swoich sił w kuchni, nie zawsze wszystko wychodziło jak powinno. - W ciastach pojawiał się zakalec, ryba była nie do końca usmażona a w zupie krem łyżka stanęła z gęstości – opowiada z uśmiechem gospodyni. - Jednakże to mi nie przeszkodziło w dalszym próbowaniu swoich sił w kuchni. Na początku było trudno się przebić, ponieważ konkurencja była i jest bardzo duża, a żeby się pokazać ze swoimi pomysłami, trzeba było mieć naprawdę dużo ciekawych przepisów. - Na początku nie umiałam też wyeksponować potraw na zdjęciach i były takie mało ciekawe – dodaje pani Ela. - Później często wyśmiewano mnie za to, co robię, co zniechęciło mnie do prowadzenia bloga na jakiś czas. Ale później, kiedy pojawiały się konkursy kulinarne i zaczęłam w nich wygrywać, moja pasja do gotowania rosła. Każda nagroda była ogromną motywacją do dalszego działania, wymyślania wciąż nowych, ciekawszych przepisów. Im cenniejsza nagroda, tym większa chęć do gotowania. - Jednak największą przyjemność z tego wszystkiego sprawiała mi radość najbliższych z jedzenia tego, co im przygotowałam – mówi gospodyni. - A najmilsze jest to, kiedy proszą o dokładkę. Ale i ja lubię zjeść czasem coś, co przygotuje ktoś inny. Mam tu na myśli wypady do restauracji. Mamy kilka takich swoich ulubionych, zwłaszcza z włoską kuchnią i owocami morza. Ale nie pogardzę też pysznym schabowym, czy sałatką grecką.   Czytaj dalej

,,Miłość, tolerancja i pasja’’

Janusz Reszka – artysta malarz, który po 30 latach życia we Francji, powrócił do rodzimej Łodzi oraz Katarzyna Nowak-Reszka – aktorka, kompozytorka, projektantka strojów i muza swojego męża, która po 30 latach wróciła do realizacji największych pasji. Inspirująca rozmowa z parą artystów, którzy przypominają o tym, co jest w życiu ważne… - Cieszę się, że udało nam się spotkać w restauracji ,,Len i Bawełna’’ w Łodzi, ponieważ 2 października odbył się tutaj Pański wernisaż. Korzystając z okazji zapytam, czy są tu jakieś szczególne dla państwa prace? Janusz Reszka: To był pierwszy obraz, który namalowałem na wystawę w Alliance Française. Od niego wszystko się zaczęło. To był 2018 rok, czyli 4 już lata temu. - To była pierwsza wystawa w Polsce po Pana powrocie do kraju? JR: Pierwsza wystawa w Polsce po 30 latach pobytu we Francji. - No właśnie, mieszkał Pan we Francji przez 30 lat. Czy Łódź jest pasjonująca w porównaniu z Paryżem? JR: Bardzo! Bo Łódź, z którą jestem związany z powodu mojego urodzenia, zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Po latach jest zupełnie inna - piękną kobietą się stała, ze szarej i smutnej babci. Do Polski przyjeżdżałem na chwilę, często odwiedzałem rodziców. Niestety po śmierci mamy przyjechałem zająć się mieszkaniem i wtedy właśnie powstała pierwsza moja wystawa. Właśnie wtedy poznałem Kasię… - Czy wg Pani Łódź też rozwinęła się w piękną kobietę? Jest Pani łodzianką, więc perspektywa może być trochę inna. Katarzyna Nowak-Reszka: Rzeczywiście nasza Łódź się rozwija od wielu lat w bardzo pozytywnym kierunku. Ja obserwuję również powrót Łodzi filmowej. Od 2014, kiedy zaczęłam się tą branżą zajmować aż do dzisiaj - to wszystko bardzo cieszy, bo dużo koprodukcji wróciło na nasze ulice. Z urodzenia jestem łodzianką, chociaż mieszkam od 20 lat pod Łodzią. - Dzięki obrazom Pana, Łódź nabrała kolorów. KR: Ale to chyba we wszystkich miastach w Polsce następują takie pozytywne procesy. JR: Po powrocie, zauważyłem, że ludzie w Polsce się zmienili. Nie są tacy ponurzy, smutni, są weselsi. Łódź stała się bardzo kolorowa. I mnóstwo pozytywnych zmian. - Wspomniała Pani, że od 2014 roku jest związana z branżą filmową. Chciałam poprosić, żeby przybliżyli Państwo swoje historie związane ze sztuką. Jak to się potoczyło, że są Państwo artystami? JR: Można powiedzieć, że jestem napiętnowany przez rodzinę, bo mój dziadek był architektem, rzeźbiarzem i też „podmalowywał”. Mój ojciec - rysownik i litograf - skończył szkołę litograficzną i poligraficzną u Władysława Strzemińskiego. Moja mama była akwarelistką, więc jakoś to wpłynęło na mnie. W przedszkolu, wziąłem udział w konkursie plastycznym i zająłem pierwsze miejsce, o czym poinformował łodzian Express Ilustrowany. Podczas wywiadu z dziennikarzem, musiałem się zadeklarować, co ja będę chciał w życiu robić. Oczywiście powiedziałem, że będę malarzem, no i słowo się rzekło… W trakcie liceum jeździłem na plenery do Kazimierza, gdzie poznałem starszych ode mnie kolegów malarzy i potem zamieszkałem tam na stałe, na 10 lat. Kazimierz miał na mnie ogromny wpływ, bo wychodziłem w plenery i miałem ciągle kontakt z materią malarską. - A jak ta droga wyglądała u Pani? KR: Już jako sześciolatka chodziłam na lekcje baletu. W kierunku tańca, akrobatyki i baletu ciągnęło mnie od małego. Niestety miałam operację jako dziecko i musiałam zakończyć treningi. Wtedy rozpoczęła się moja przygoda z muzyką, z grą na fortepianie. Nigdy nie myślałam, że szkoła filmowa stanie się po 30 latach z powrotem moją szkołą, o której myślałam kończąc liceum. Projektuję też ubrania, ponieważ nic mi się nigdy w sklepach nie podoba. Na Janusza wernisaże zawsze coś szyję. Bardzo ważne jest, aby swoje pasje realizować. U mnie powróciły pasje z dzieciństwa, z którymi nie miałam kontaktu przez 26 lat. - To bardzo ciekawe i być może inspirujące dla kogoś, kto porzucił nadzieję, że można wrócić do czegoś, co sprawiało nam radość w dzieciństwie.. JR: Niestety jest tak, że wiele dzieciaków interesuje się śpiewem, muzyką, czy świetnie maluje. Ale szkoła, a czasem też i rodzice po prostu tłamszą ten talent. Wszystkie dzieci są zdolne, tylko potem, bez wsparcia, one już nie chcą się tym zajmować. W podstawówce miałem w 6 klasie trójki z rysunku, dlatego, że pani kazała mi przy linijce rysować. Pomyślałem wtedy, że przecież ja potrafię rysować proste kreski bez linijki… (śmiech) KR: Tak, w szkole często próbuje się zaszufladkować nas i uporządkować każdego w jakimś kierunku. Wiadomo, że nauczyciel chce dobrze, ale jednak na indywidualizm trzeba pozwolić, bo każde dziecko jest inne i rozwijając swoje pasje, rozwija się najlepiej. Zaszufladkowanie ludzi nie rodzi niczego dobrego, tylko hamuje rozwój emocjonalny, artystyczny, czy właśnie rozwój pasji u każdego z nas. - Wyobrażają sobie państwo swoje życie bez sztuki? KR: No nie… Bardzo ciężko by było… JR: Ze sztuką byłem związany przez całe życie, bo po liceum zacząłem pracować w filmie, jako asystent kostiumologa a później kostiumograf. Parę lat później pracowałem w teatrze Jaracza, robiłem scenografię i w pewnym momencie, kiedy osiągnąłem już można powiedzieć wszystko w teatrze, to wyjechałem do Kazimierza, żeby kontynuować moją własną pracę twórczą. - Zainteresowały mnie tytuły obrazów. Kto je wymyśla? JR: Generalnie Kasia wymyśla tytuły. Gdy ja wymyślam jakiś tytuł, Kasia mówi: ,,nie, to za bardzo banalne, za bardzo wprost’’. KR: Tak, te tytuły często się biorą w związku z różnymi skojarzeniami czy też wydarzeniami w naszym życiu. Ja cenię sobie tytuły, które są zagadką dla widza, które go motywują do tego, żeby poznawać obraz z bardzo różnych stron i dociekać, dlaczego tam jest właśnie taki tytuł. JR: Na przykład ten obraz nosi tytuł ,,Opal’’. Dlaczego Opal ? Od wisiorka, który Kasia nosi. - W tym przypadku jest to osobista historia w obrazie i w tytule.. JR: Kiedyś przypadkowo, chociaż uważam, że nie ma przypadków, wyczytałem, że opale są bardzo zdrowe na serce. Kasia ma słabe serduszko, więc natychmiast kupiliśmy opal i od tej pory nosi go cały czas. KR: No tak, jako taki talizman. Na pewno nastawienie psychiczne pomaga, że wady, które mam od urodzenia, troszeczkę się niwelują i to pozytywne nastawienie sprawia, że jest lepiej. - Większość tytułów Pańskich wernisaży jest bardzo optymistyczna. Niektóre z nich to: Wiosenna miłość, Imiona miłości, Miłość w Łodzi. Czy zawsze był Pan optymistą? Skąd ten optymizm brać? JR: Urodziłem się z „bananem w górę”. Już jako niemowlę, byłem uśmiechnięty i stąd może ten mój optymizm. Zawsze byłem nastawiony pozytywnie. Wszystkie trudności łatwiej się pokonuje, jeżeli się podchodzi optymistycznie do problemu. A jeszcze jak człowiek jest zakochany, to dopiero ma dodatkowy motor do życia, do realizacji i do tworzenia. - Czy mąż zaraża optymizmem? Czy Pani też jest z natury optymistką? KR: Rzeczywiście tak się zdarzyło, że się spotkały pokrewne dusze, bo i ja mam mocno pozytywne nastawienie do życia. Mimo różnych trudności przez które przechodziłam (zdrowie), to zawsze, nawet z najtrudniejszych opresji, udawało się wychodzić pozytywnie. Myślę, że to jest tak, że jeżeli się już dużo przeżyje w swoim życiu, to zaczyna się patrzeć zupełnie inaczej i nawet najdrobniejsze rzeczy sprawiają nam radość i potrafimy się z nich cieszyć. - Tak Państwo pięknie i naturalnie o tym mówią. Trudno spotkać dziś podobną postawę u ludzi. Mam wrażenie, że nie cieszymy się z małych rzeczy. KR: Tak, tego się chyba trzeba nauczyć. Takie trudne doświadczenia uczą nas tego, żeby się cieszyć, czerpać z życia, a poza tym też zarażać innych tą pozytywną energią. To też dobrze robi dla wszystkich, nie tylko dla nas. Ważne, żeby dzielić się swoim szczęściem, pozytywną energią, bo wtedy inni też zaczynają inaczej patrzeć na świat i na życie. Choćby nawet przez chwilę się uśmiechnęli, to już dużo znaczy.. - Kolejny z tytułów obrazu to ,,Miłość jest najważniejsza’’. Czy według Państwa ludzie o tym zapominają? JR: Miłość jest w każdym człowieku, ale ludzie się zatracają. Gonią za pieniędzmi, za karierą i zapominają, że właśnie miłość, nawet miłość własna jest ważna. Sami się katują. Powiem banalnie, że kochać świat należy zacząć od siebie samego, bo jeśli siebie ktoś nie lubi, to trudno mu lubić innych… Dlatego kochajmy siebie i spróbujmy tak samo kochać innych. KR: Czasami ludzie pewnie boją się miłości. Mają już jakieś doświadczenia na tym tle i boją się jeszcze raz spróbować. Ale warto i to niezależnie, czy jest to dziecko, osoba starsza, czy naprawdę już dojrzała. Miłość daje radość w każdym wieku. I czy to miłość do drugiego człowieka, czy do zwierząt, muzyki, malarstwa, sztuki - miłość w różnym wymiarze. Ważne jest, żeby ludzie realizowali swoje pasje, bo to też im dostarcza wiele radości. Czyli i miłość, i pasje. To wszystko powinno być w naszym życiu. - Zapytam artystów, czy w takim razie powinniśmy kierować się częściej sercem niż rozumem? KR: Artyści najczęściej kierują się sercem, dlatego może łatwiej im ustrzec się przed zupełnie ślepą pogonią za pieniądzem. Często jest tak, że osoby wtopią się w pewien wir pracy. Budzą się w pewnym momencie i widzą, że tak naprawdę same te pieniądze i praca nie dają im już aż takiej radości, jaką wydawałoby się że osiągną. Czasami jakieś wydarzenie, nawet zdrowotne, może spowodować taką refleksję w życiu. To jest na pewno bardzo ważne, żeby osoby dojrzałe nie obawiały się realizować pasji nawet w późniejszym wieku. JR: I jeszcze ci, co są tak zagonieni, mają dzieci i widują dzieci rano jak dziecko jeszcze śpi. Wracają do domu i dziecko już śpi. Drogimi gadżetami próbują zastąpić miłość i to jest błąd. Miłości nie można kupić, bo to już nie jest miłość.. - Niestety ludzie cierpią na brak czasu. Niektórzy są do takiego życia z różnych przyczyn zmuszeni. Jak możemy pielęgnować miłość na co dzień, w pośpiechu? KR: Myślę, że uśmiech, uśmiech i jeszcze raz uśmiech dla drugiej osoby. Na pewno nawet najdrobniejszymi gestami jesteśmy w stanie cały czas to swoje pozytywne nastawienie dla drugiej osoby okazywać. Musimy znaleźć też wspólną drogę spędzania choć odrobiny czasu wolnego. Dlatego dobrze jest, jeżeli osoby mają te same pasje. JR: Wystarczy ciepłe spojrzenie, dotyk ręki, czułe słowo. A jak budzą się ludzie i patrzą na siebie z wyrzutem: ,,jak ty wyglądasz, oczu nie umyłaś?’’ , a w odpowiedzi: ,,a ty co taki nieogolony od dwóch dni?’’ Zamiast tego powiedzieć: ,,ślicznie ci w tej brodzie’’, czy ,,jak śmiesznie wyglądasz z tymi rozmazanymi oczkami’’. (śmiech) - Czuć od Państwa tę pozytywną energię i ogromne ciepło. Więc ta rada chyba się sprawdza.. KR: Tak, wiadomo, że na co dzień jest mnóstwo różnych obowiązków. Mamy w domu 3 dzieci, 6 zwierzaków, więc tych obowiązków jest naprawdę dużo, ale jak robimy to razem to jest łatwej. Czasami Janusz mnie zapyta coś na temat obrazu, który tworzy. Powiem, jak widzę pewne rzeczy. Ja też pytam Janusza o radę, gdy tworzę jakąś sukienkę. Zazwyczaj i tak zrobię po swojemu, ale często wysłucham jego zdania. (Śmiech). JR: Ja często maluję i Kasia świeżym okiem spojrzy i powie: ,,a ta plama za bardzo nie pasuje’’. Ja to przemyślę i mówię: ,,rzeczywiście’’. Ale wy, kobiety, macie większą wrażliwość na kolor niż my, faceci. - Czyli uwagi żony pomagają? KR: Ale to naprawdę są drobnostki, bo ja często siadam przed obrazem, który Janusz maluje i wszystko mi idealnie do siebie pasuje, tylko jakaś jedna plama kolorystycznie wydaje mi się, że jest z innej planety. I Janusz to czasem sobie przemyśli i później robi po swojemu. JR: Często masz rację. - Wspomniał Pan przed chwilą, że nie ma czegoś takiego jak przypadek. Czy zawsze miał Pan takie przekonanie, czy to życie udowodniło, że nic nie dzieje się bez przyczyny? JR: W moim dość długim życiu wiele przeżyłem i czasami człowiek postępuje wbrew sobie. Na przykład to, jak ja poznałem Kasię. Gdy dostałem zaproszenie na wystawę do Alliance Française, malowałem bardzo intensywnie obrazy. W międzyczasie byłem na wernisażu kolegi i tam poznałem jednego aktora, który mówi: ,,wiesz, będą kręcić w przyszłym tygodniu film, chciałbym, żebyś przyszedł’’. Zgodziłem się, ale o tym zapomniałem. To był piątek, a on we wtorek do mnie dzwoni i mówi: ,,miałeś przyjechać do szkoły filmowej, wszystko już ustawione, kamera, reżyser czeka’’. Ja na to, że mam wernisaż, maluję obrazy i nigdzie nie jadę. Rzucił słuchawką, ale za chwilę dzwoni znowu i mówi bym przyjechał. Ponownie odmówiłem. Zadzwonił trzeci raz i uległem, przyjechałem i kogo poznałem? Kasię. Wbrew sobie, człowiek coś robi i okazuje się, że to, co ma się stać i tak się stanie. - Z tego co słyszę, to natura też jest dla Państwa ważna. Służy Państwu w życiu, jako inspiracja, ale też mieszkają Państwo na wsi… JR: Tak, jesteśmy bardzo blisko natury. Zwierzęta, rośliny… Ja już 4 rok mieszkam poza miastem, ale we Francji też mieszkałem na wsi, wyprowadziłem się z Paryża, bo kupiłem dom i wyremontowałem go i tam mieszkałem, tam też miałem pracownię. KR: Ja mieszkam 20 lat poza miastem i bardzo sobie to cenię. Wieś na pewno jest mocno inspirująca dla artystów. Nawet powiem historię jednego obrazu. Przez 1,5 roku kilka razy dziennie na nasz parapet kuchenny przychodziła myszka. Karmelek ją nazwaliśmy. Wystawialiśmy jej miski z jedzeniem i ona sobie wybierała i zjadała to, z tego co miało iść na kompost. I został Karmelek uwieczniony na obrazie, skradający się z kawałkiem sera żółtego z dziurami. Obraz został przekazany na dobry cel, na Hospicjum Łódzkie. - Czy są jakieś specjalne przygotowania do wernisaży? Jak to wygląda od kuchni? JR: Staram się, żeby obrazy były spójne tematycznie, albo formatowo. KR: Często obrazy powstają na konkretną wystawę już w konkretnym kierunku. W Monopolis była tematyka miłości pod różną postacią, m.in. miłości do zwierząt. Każdy obraz to jest osobna historia i często powstawanie jakiegoś obrazu wiąże się z silnymi emocjami czy z jakimś wydarzeniem w życiu artysty. Np. na jednym obrazie pokazane jest, jak zawiązuje się przyjaźń pomiędzy osobami różnych ras, czy z różnych części świata – manifest, że ważna jest współpraca pomiędzy ludźmi niezależnie od statusu społecznego, koloru skóry, od ich pochodzenia. JR: W Monopolis tytuł wernisażu to Oblicza miłości, więc poza portretami Kasi pokazaliśmy obrazy, gdzie przedstawione były przeróżne jej formy. Uważam, że tolerancja jest bardzo ważna. Nie musimy rozumieć wszystkich ludzi, żeby ich tolerować. Myślę, że miłość i tolerancja to są 2 najistotniejsze w życiu cechy. - Miłość, tolerancja i pasja. Z naszej dzisiejszej rozmowy wychodzi, że te 3 składniki mogą sumować ciekawe życie.. JR: Tak, ale jeżeli np. dziecko ma pasje, a rodzice zabraniają realizacji, to brakuje tolerancji… Myślę, że życie ludzi, którzy nigdy nie byli w filharmonii, w teatrze, czy na wystawie jest uboższe. No i miłość do samego siebie, też jest bardzo ważna. KR: Tak, trzeba pamiętać, że zabijanie pasji w drugim człowieku powoduje niechęć do świata i do ludzi. Duszenie pasji nic nie przyniesie i nie ma się co przed nimi bronić, tylko trzeba je realizować, niezależnie od wieku. - Proszę jeszcze zdradzić, gdzie odbędzie się następny wernisaż. JR: 3 grudnia w Kazimierzu Dolnym, a potem na przełomie grudnia i stycznia będzie wystawa dwóch dużych obrazów, jeszcze niegotowych. Ale dobry tydzień i będą skończone. - Patrząc na Państwa odnosi się wrażenie, że wszystko Państwo mają: pasję, tolerancję i miłość, prawda? KR: Tylko zdrowia można nam życzyć, tak jak wszystkim. JR: Ale jeżeli człowiek jest szczęśliwy, to zdrowie też jest lepsze. - W takim razie życzę Państwu mnóstwo zdrowia! Dziękuję za piękną rozmowę. Kasia Nowak-Reszka i Janusz Reszka: Dziękujemy. Joanna Kruz Czytaj dalej

,,PASJA MALOWANA PIEŚNIĄ"

,,PASJA MALOWANA PIEŚNIĄ”-tak zatytułowany był Jubileusz 10-lecia Zespołu Śpiewaczego naszego Kola Gospodyń Wiejskich  w Krzemienicy, który obchodziliśmy 18 listopada 2023 roku. Zespól Śpiewaczy powstał w lutym 2013 roku z inicjatywy Marii Brodziak. Marysia postawiła przed sobą ambitne zadanie, aby ocalić od zapomnienia stare piosenki i pieśni śpiewane przez nasze babcie i mamy w chórze kobiecym prowadzonym przez Panią Julię Turzyńską, potem Pana Antoniego Barana. Marysia odwiedzała starszych mieszkańców Krzemienicy, nagrywała na telefonie słowa  i muzykę  i później wraz z Józkiem  Pelcem, który przyjął zaproszenie jako akompaniator zespołu,   odtwarzali wspólnie tekst i melodię zapomnianych pieśni. Repertuar Zespołu Śpiewaczego jest bardzo szeroki. Są to pieśni religijne, ludowe, biesiadne, patriotyczne, żołnierskie, harcerskie. Cały czas w zależności od okoliczności wprowadzamy do naszej ,,skarbnicy pieśni” nowe utwory. Spotkanie Jubileuszowe odbyło się w Izbie Pamięci  Kobiety Wiejskiej w Starej Szkole. Podczas naszej Jubileuszowej uroczystości mieliśmy możliwość wysłuchania opowieści o naszej śpiewającej grupie. Przygotowałyśmy prezentację składającą się ze zdjęć, krótkich informacji  oraz wyświetlane były słowa pieśni, co pozwoliło zebranym gościom wspólnie z nami śpiewać. A mury starej szkoły opuszczonej w 1981 roku dzięki naszemu Zespołowi i rozśpiewanej publiczności  ożyły śpiewem  i gwarem. Prezentację prowadziłyśmy wspólnie, a że jest to spotkanie koleżeńskie to pomagała nam również publiczność zgromadzona na naszej uroczystości wspominając dawne historie związane  z Krzemienicą. Przez 10 lat Grupa Śpiewacza występowała na wielu uroczystościach i koncertach: w Domu Ludowym, w wioskach na terenie gminy czy powiatu. Wiele było wieczornic organizowanych przez naszą Izbę Pamięci. Były to głównie wieczornice patriotyczne lub okolicznościowe wzbogacane śpiewem naszego zespołu. Śpiewałyśmy również w Kościele Św. Jakuba i w Kościele Matki Bożej Pocieszenia, głównie był to repertuar   pieśni religijnych, Maryjnych  i o Św. Jakubie. Dużym sukcesem w działalności naszego zespołu był projekt realizowany z inicjatywy Marii Brodziak, Heleny Wełnic, Grażyny Haładyj, Janiny Haładyj-Różak zatytułowany: ,,Podtrzymać tradycję-działania na rzecz Grupy Śpiewaczej i edukacji muzycznej młodzieży w Krzemienicy” dofinansowany  z programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich . Wtedy Zespół liczył 25 osób, a poszerzył swój skład  o grupę młodych śpiewaków ze Szkoły w Krzemienicy oraz ze szkoły średniej. W ciągu tych kilku miesięcy działaliśmy bardzo aktywnie. Nie był to czas stracony. Nauczyliśmy się wspólnie śpiewać nowe utwory pod okiem Pana Andrzeja Sierżęgi i Józka Pelca. Występowaliśmy wspólnie na wielu uroczystościach  . Ten projekt został zakończony w czasie warsztatów wyjazdowych w Cierpiszu. Dzięki dzieciom i młodzieży, którzy wprowadzili do naszej grupy powiew młodości te wspólne warsztaty, próby, wyjazdy wspominamy bardzo ciepło .Podsumowując nasze spotkanie uczestnicy obecni na uroczystości bardzo pozytywnie podsumowali nasze działania życząc nam dalszej owocnej pracy. Szczególnie serdecznie podziękował nam  za wszystko Pan Bolesław Brodziak, mąż Marii Brodziak , która ze względów zdrowotnych nie uczestniczyła w spotkaniu za to , że przypomnieliśmy historię jej pracy w krzemienickim Kole Gospodyń Wiejskich. Podczas wieczoru po raz pierwszy zachęciliśmy zebranych do czytania. Pani Zofia Cisek przeczytała książkę, która w tym roku okazała się bestsellerem  ,,Chłopki”. Przeczytała nam fragmenty książki mówiące o codziennym życiu wiejskich kobiet, które tak jak jej mama marzyły o lepszym życiu. Ale musiały ciężko pracować, by wyżywić rodziny. Jest to książka oparta o prawdziwe fakty spisane przez autorkę Panią Joannę Kuciel - Frydryszak. Nasze ,,Listopadowe wspominki”  zakończyły się tradycyjną herbatką i   ciastem upieczonym przez nasze koleżanki z koła Gospodyń. Dodam jeszcze, że na pamiątkę otrzymałyśmy piękne czerwone segregatory na nowe utwory.  Wieczór Jubileuszowy spędzony wraz z gośćmi, naszymi sympatykami i członkami Koła Gospodyń Wiejskich był dla nas niezwykle ważny, bo podsumowujący  spotkanie  docenili  naszą pracę, a my mamy poczucie że nasz śpiew jest ważnym elementem naszej kultury ludowej i wartości narodowych i z pewnością przekażemy tę wiedzę i doświadczenie następnym pokoleniom.    Ewa Frączek Czytaj dalej

Spojrzeć na świat czyimiś oczami

Empatia to słowu klucz w tym temacie. To ona sprawia, że potrafimy odczytać emocje ludzi wokół nas, „wczuć” się w ich sytuacje, zrozumieć postępowanie i postawę, być dla nich wsparciem, gdy potrzeba. Zdaniem psychologów empatia to dowód na wysoko rozwiniętą inteligencję emocjonalną. Skąd ją mamy? Wiele do powiedzenia mieli tu nasi rodzice we wczesnym dzieciństwie. Ważne było też środowiska w jakim dorastaliśmy, okoliczności, które rzucały przed nami kolejne doświadczenia i wyzwania. Czym jest empatia? To inaczej współodczuwanie, czyli umiejętność wyobrażenia sobie uczuć i emocji drugiej osoby, co określamy mianem empatii emocjonalnej, oraz zdolność odczytywania sposobu myślenia drugiej osoby, co z kolei nazywamy empatią poznawczą. Piękna definicja, która w praktyce nie zawsze przekłada się na relacje. Niewiele takiej empatii wokół. Zamykamy się w domach na czerty spusty. Telewizor, komputer, bombardujące nas zewsząd informacje, gry, fora, dyskusje wciągają bez reszty. Kto by się przejmował sąsiadem, którego od tygodnia nie widzieliśmy. Może coś się stało, może potrzebuje pomocy? A dawniej na wsiach sąsiedzi byli jak rodzina. Wspólne uroczystości, imprezy. Chleby wypiekało się kolejno w domach dla wszystkich rodzin w sąsiedztwie. Gospodarze pomagali sobie przy żniwach, kobiety wspierały przy wychowywaniu dzieci. Gdzie te czasy? Gdzie ci rolnicy? Wsie powoli przekształcają się w małe miasteczka, sterylne, bez relacji i potrzeby wspólnego budowania sąsiedzkich więzi. Dzieci wyjeżdżają do miast, za pracą, za lepszym życie i marzeniami o stabilności. A o tą coraz gorzej. Czy empatii można się nauczyć? Czy ktoś, kto przez całe dotychczasowe życie nie zawracał sobie głowy emocjami innych ludzi może się zmienić? Jak twierdzą fachowcy - tak . Do najprostszych spraw to jednak nie należy. Sam rozwój empatii nie jest prosty i zależy od kilku czynników. Na naszą empatie i jej rozwój ma wpływ rosnąca z wiekiem liczba kontaktów społecznych. Dziecko stawiane jest w coraz to nowych rolach, zmienia się w zależności od okresu w życiu poprzez młodość aż do dojrzałości i dalej. Poprzez przyjmowanie coraz to nowych ról człowiek uczy się innych punktów widzenia. Można, więc przyjąć, że empatia wymaga doświadczenia i nie tworzy się w próżni. Ale warto pracować nad tym, bo empatia się przydaje. Jej zdolność okazuje się przydatna w wielu życiowych sytuacjach. Pomaga w relacjach międzyludzkich, ułatwia budowanie więzi przyjacielskich, małżeńskich i rodzicielskich oraz zawodowych. Paradoksalnie zwiększa też szansę na przetrwanie, bowiem pozwala przewidzieć zachowania innych ludzi. Wiedząc, że sąsiadka wybucha złością, parkując samochód przed posesją, możemy przygotować się na jej niechęć i opryskliwość czy okazanie gnoiewu. Empatia często ułatwia tez życie, ludzie empatyczni są przeważnie otoczeni przyjaciółmi, a to wiąże się z tym, że zawsze mogą liczyć na ich pomoc. „Bardzo pani współczuję” - czy to empatia? Jak rozróżniać empatię i współczucie? W psychologii o współczuciu mówi się jak o „patologicznym altruizmie”. Bycie empatycznym nie oznacza przejmowania na siebie życia emocjonalnego i sytuacji życiowej innych ludzi. Ale dzięki tej umiejętności możesz lepiej zrozumieć ich myślenie, zachowanie lub uczucia. Warunkiem empatii jest zdrowe rozumienie ludzi i zdrowa samoświadomość. Im bardziej jesteś otwarty na własne emocje i im lepiej rozumiesz siebie, tym lepiej potrafisz interpretować i radzić sobie z uczuciami innych. Czytaj dalej

Trwa przekierowywanie...

Trwa przetwarzanie ...

Twój kłos został poprawnie oddany!

Twój kłos został usunięty!

Wystąpił błąd podczas kłosowania. Twój kłos nie został oddany!

Plik jest zbyt duży, dozwolona wielkośc to max 10MB.

Aktualnie trwa modernizacja sklepu.
Zapraszamy już wkrótce!

Korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.

Zamknij