Kulinaria

2 5
Kłosuj Komentuj Ulubione

Smaki dzieciństwa

 

Smaki dzieciństwa

Furmany to urocza miejscowość w gminie Gorzyce (pow. tarnobrzeski). Działa tu Koło Gospodyń Wiejskich dysponujące wieloma sprawdzonymi i oryginalnymi przepisami. Są to przepisy nowoczesne jak i te stare, przekazywane z pokolenia na pokolenie lub znalezione w starych zapiskach mam i babć. Członkinie naszego koła chętnie dzielą się doświadczeniami kulinarnymi z innymi kobietami wymieniając się przepisami i doświadczeniem.

Każda z pań ma swoje sprawdzone danie. Irena piecze wyśmienity placek drożdżowy. Jego przepis ma od swojej babci, a barszcz wigilijny w jej wykonaniu jest niesamowity. Sernik na prawdziwym wiejskim serze to prawdziwa uczta dla podniebienia w wykonaniu Maryni i Ireny. Halinka jak zrobi kapustę z grochem według starego przepisu swojej mamy to tylko jeść. W jej wykonaniu są również pyszne, ale proste rogaliki i ciasteczka. Basi drożdżówki z jagodami przypominają smak dzieciństwa, czyli wakacje spędzone u babci. Marysia, Basia i Ania są specjalistkami od nalewek z pigwy, aronii, jagody, kawy. Są one idealne na długie jesienne wieczory, a zimą rozgrzewają. Ela piecze prazuchy na kuchennej blasze jak za czasów naszych dziadków, a kompot ”wspomnienie lata”… na samą myśl ślinka leci w upalne dni. Danki marchewkowiec i inne nowoczesne ciasta cieszą się powodzeniem na okolicznych imprezach. Anety kotlety leśne smakiem i podaniem wywołują zdziwienie i zaskoczenie, a pierogi z farszem rybnym były hitem na jednej z imprez. Pstrąg w sosie truskawkowym w wykonaniu Anety i drugiej Ani … tego smaku po prostu nie da się opisać, trzeba koniecznie spróbować. Ania także potrafi zaskoczyć potrawami czy ciastem dodając przysłowiową „wisienkę na torcie”. Pierogi i uszka różnego rodzaju to specjalność naszej Małgorzaty i Grażyny. Wszystkie panie odnajdują się w kuchni. Każda potrafi zaskoczyć smakiem potraw oraz ich podaniem.

Każda z nich ma swoje ulubione dania i przyprawy, a niektóre przekazywane są z pokolenia na pokolenie.

Każde przedsięwzięcie kulinarne, które organizują panie z KGW polegające na przygotowaniu smacznych wg oryginalnych przepisów potraw, wystrój stołu i dekoracja tworząca niepowtarzalną atmosferę to dla nich za każdym razem ogromne wyzwanie. Ich przepisy zawierają w sobie szczyptę magii, odrobinę uczucia, kilka ziaren wyrafinowania oraz wspaniale dobrane najlepszej jakości składniki. Zapach przygotowywanych potraw roznosi się, a smak jest prawdziwą ucztą dla podniebienia.

 

Bronisława Irena K. z Koło Gospodyń Wiejskich w Furmanach

Udostępnij na facebook!

Anna J. z Koło Gospodyń Wiejskich w Mogilnie Małym

Gratulujemy pozdrowienia z KGW Mogilna Małego

0

6 sty 2016, 09:42:18

Halina D. z Koło Gospodyń wiejskich Wyszmontów

Wspaniałe. Przecież to wszystko to już "na oko" smakuje. Brawo i dalszych sukcesów. Halina Dragan.

0

11 sty 2016, 00:19:01

Przeczytaj również wszystkie artykuły z kategorii >

Jak czerpać radość z chwili

Filozofia „Slow life” - zwolnij w życiu, czyli po prostu cieszmy się drobnymi przyjemnościami, świadomie przeżywajmy każdą chwilę, a jednocześnie nie narzucajmy sobie co chwilę nowych wyzwań i wymagań. „Slow life” to również dbanie o siebie, swoje potrzeby i odnalezienie harmonii w swoim życiu. Sposób na wyciszenie Bardzo dobrym sposobem na wyciszenie jest medytacja. Medytuj choć 5-10 minut dziennie, albo rozpocznij ćwiczenia oddechowe. Trenując w ten sposób codziennie, nauczysz się wyciszać w stresujących momentach dnia, ale również pełniej odczuwać swoje emocje. Dzięki temu możesz zyskać lepszą kontrolę nad swoją psychiką i lepiej kontrolować strach i gniew, który czasami nas spotyka. Bierz przykład z przodków- jedz tak jak oni To jak czujesz się każdego dnia, także psychicznie, ma ogromny wpływ na to, co jesz. Nie trzeba mieść specjalnej diecie, aby dostarczyć to, co najlepsze dla naszego organizmu. Najważniejsze, aby unikać przetworzonych produktów, takich jak słodycze, przekąski czy na przykład gotowe sosy, soki i zacząć gotować samemu, stosując lokalne, proste i sezonowe warzywa i owoce. Luksus to bycia offline Bycie offline jest nowym luksusem. Takie proste, takie trafne, ale czy łatwe odłączyć się od telewizji, internetu, telefonu? Spróbujmy, może właśnie tego potrzebujemy? Możemy zacząć być offline od 30 minut do godziny dziennie i starajmy się wydłużać ten czas. Zafundujmy sobie w weekendy całkowity cyfrowy detoks i odłączymy się na całą sobotę lub niedzielę. Pojedźmy do lasu, z dala od miejskiego zgiełku, by lepiej „być tu i teraz”, zwłaszcza z bliskimi. Świeże powietrze! Spędzenie czasu na świeżym powietrzu, bycie w ruchu poprawiają nam dotlenienie każdej komórki naszego ciała i wpływają na lepszą odporność. Do tego działają świetnie na psychikę i pobudzają wydzielanie hormonów szczęścia, które jest nam koniecznie potrzebne. Spędzaj czas tylko ze sobą Poznaj siebie lepiej i polub spędzanie czasu tylko ze sobą. Wysłuchasz się lepiej w swoje emocje i potrzeby. Może dzięki temu rozwiążesz problem, który Cię trapi? Nie narzucaj sobie za dużo zadań Gdy narzucasz sobie zbyt wielu zadań do wykonania, może to pobudzać wydzielanie hormonów stresu, w tym kortyzolu. W nadmiarze wpływa to destruktywnie na cały Twój organizm. Po prostu planuj mniej i nie na raz! Pamiętaj o tym, że robiąc kilka rzeczy równocześnie, często żadnej nie robisz tak naprawdę dobrze. Bardzo lubię ciszę, taką jak ta … Gdy jesteś na spacerze w parku wsłuchaj się śpiew ptaków i nie słuchaj muzyki w słuchawkach. Zasypiając, nie oglądaj telewizji, nie przeglądaj komórki, zamknij oczy i spokojnie zaśnij. To, co robimy, sprawia nam przyjemność Co nam sprawia przyjemność? Może jedzenie, nowe ubranie, odwiedzenie wystawy malarskiej? Takie małe przyjemności są konieczne potrzebne na poprawę humoru. Naucz się czerpać pełną przyjemność z tego, co robisz. Celebruj małe sukcesy i starannie skupiaj się na doznaniach.  Ustal ważne priorytety Ustal, co jest najważniejsze dla ciebie w twoim życiu? Jeśli lubimy spędzać czas w domu, nie musimy odwiedzać ze znajomymi nowego klubu w każdy weekend. Rób to, co kochasz, co sprawia ci przyjemność.  Żyj zgodnie z rytmem dnia i światłem dziennym Rano odsłoń rolety i pozwól, by naturalne światło wypełniło pomieszczenie. Wypij kawę blisko okna, aby skorzystać z porannej dawki energii. W ciągu dnia, jeśli to możliwe, wychodź na zewnątrz, choćby na chwilę – naturalne światło pozytywnie wpływa na samopoczucie i koncentrację. Wieczorem ogranicz ekspozycję na niebieskie światło. Włącz tryb nocny na telefonie i komputerze, a w domu używaj żarówek emitujących ciepłe, żółte światło. Poranny kontakt z niebieskim światłem pomaga się obudzić i dodaje energii, ale wieczorem może zakłócać sen. Dlatego warto zadbać o to, by wieczorne oświetlenie i urządzenia nie wpływały negatywnie na Twoje zasypianie. Naucz się wypoczywać Pozwól sobie od czasu do czasu na nicnierobienie i pełen relaks. Myślisz, że to trudne? Wcale nie! Jeśli planujesz odpocząć, przeglądając internet – spróbuj zamiast tego coś innego. Spędź pół godziny na trawie, patrząc w niebo i pozwól myślom swobodnie płynąć. A może wolisz usiąść w ulubionym fotelu z kubkiem aromatycznej herbaty? Właśnie o taki odpoczynek chodzi - prosty, a zarazem tak skuteczny. Wypracuj codzienne rytuały Codzienne sprzątanie czy zakupy doprowadzają nas do szału? Jeśli i tak musimy je robić, starajmy się stworzyć z nich przyjemny rytuał, a nie smutny obowiązek. Chodźmy na zakupy do sklepu, który lubimy. Skupmy się na wybraniu jak najlepszych, najzdrowszych produktów dla siebie lub swojej rodziny. Sprzątając, wyobraźmy sobie, po co to robimy? – zapewne by żyć w miłym i ładnym otoczeniu. A może chwila przyjemności podczas sprzątania? Zapalmy pachnącą świeczkę lub puśćmy ulubioną muzykę. Dzięki tym kilku prostym zmianom, możemy żyć bardziej świadomie, w harmonii ze swoim ciałem i umysłem. Życie w rytmie slow sprawi też, że nauczymy się cieszyć drobnymi rzeczami i uświadomimy sobie, że do pełni szczęścia nie potrzeba nam tak wiele, jak myślimy. Nauczmy się, jak cieszyć się tym, co jest tu i teraz! Magdalena Studzińska Czytaj dalej

Z sołtyski… na starostę!

Wrażliwa i zaangażowana społecznie byłam od zawsze. Ale dopiero wybór na sołtyskę pięknej mazurskiej wsi Trygort rozpoczął moją karierę. Pamiętam ten ciężar odpowiedzialności, który poczułam na swych barkach po wygranych wyborach sołeckich. - Wierzymy, że teraz będzie się działo - mówili mieszkańcy, a ja czułam coraz większe przerażenie. Czy podołam wyzwaniu? Dziś wiem, że ten strach nieodłącznie towarzyszy prawdziwym liderom, którzy poważnie podchodzą do powierzonych im funkcji. Po 9 latach sołtysowania zostawiłam zadbaną wieś, z wyremontowaną i doskonale wyposażoną świetlicą, miejscami sportowo-rekreacyjnymi na boisku i plaży sołeckiej, z kompletem nagród w ogólnopolskich konkursach. Ale to co najważniejsze, zostawiłam wieś doskonale zżytą, mieszkańców lubiących ze sobą spędzać czas, interesujących się losami zaginionych psów i kotów, widzących komu i gdzie dzieje się krzywda, i reagujących. Czy jest recepta na budowanie zaangażowanej wspólnoty? Podczas wizyt studyjnych, które licznie nas odwiedzają, często zadaję pytanie: na ile osób z waszej społeczności możecie liczyć, że przyjdą i pomogą? Padają różne liczby, które następnie polecam skonfrontować z liczbą mieszkańców. I okazuje się, że wszędzie jest tak samo. Osób aktywnych jest około 8- 10 %. Kolejne 30-40 % chętnie przyjdzie na doroczny festyn, bądź zaangażuje się sporadycznie. Połowa mieszkańców nie ma potrzeby uczestniczenia w życiu społecznym. Ale w każdej wsi jest jedna, dwie osoby, którym się nic nie podoba, które jątrzą i uprzykrzają życie liderowi. I w tym momencie warto zadać sobie pytanie, komu i ile czasu i energii poświęcamy, jako liderzy. Zwykle pochłaniają nas jątrzyciele oraz osoby, które się nie angażują. Tymczasem tracimy z oczu tych, co zawsze są przy nas i wspierają. A wystarczy odwrócić ten schemat. Skupić się na tych zaangażowanych, cieszyć się ich obecnością, dziękować, celebrować wspólne chwile, mówić o wspólnym sukcesie. Nie raczyć uwagą tych, którym się nie chce. Ich wybór. „Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego”. Ponadczasowe. Dobry lider to lider świadomy swych mocy, zalet, umiejętności, osoba, która ma do siebie miłość i szacunek. Która zna również swoje słabe strony i ma wobec siebie wyrozumiałość. Gdy jesteśmy w porządku wobec siebie, możemy pociągnąć za sobą innych do wspólnych działań, do zmiany świata na lepsze. Lider to osoba, która nie potrafi wielu rzeczy po to właśnie, by dać innym przestrzeń do rozwoju. Lidera rozpiera energia i wiara w sukces. Ale żeby móc zarażać tą energią, lider powinien mieć świadomość, co i kto mu ją daje, kiedy powiedzieć stop, by się nie wypalić. Dlatego niezwykle ważni są ludzie, którymi się otaczamy oraz nasza umiejętność delegowania zadań i odpowiedzialności. Umiejętność, którą nieustannie powinniśmy wzmacniać, unikając schematu „lepiej zrobię to sama”. Bycie wyrazistą, odważną liderką to wciąż w naszym kraju ogromne wyzwanie. Od kobiet, szczególnie zaś od kobiet w środowiskach wiejskich oczekuje się skromności, bycia wsparciem dla męża, nie wybijania się na pierwszy plan. Może warto jednak łamać te schematy. Moja skuteczność we wprowadzaniu zmian, kreatywność, umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach, a przede wszystkim wizja rozwoju spowodowały, że podjęłam decyzję o kandydowaniu na burmistrza Węgorzewa w ostatnich wyborach samorządowych. Przygotowywałam się do tego przez kilka lat, uczestnicząc w ogólnopolskich programach rozwojowych i dokształcając się m.in. poprzez ukończenie studiów podyplomowych na SGH w dziedzinie finansów samorządu. W kampanii chciałam podkreślić, że to, że jestem kobietą to ogromny atut, ale nie chciałam mówić o tym wprost. Stąd pomysł na różową kampanię, a dokładniej precyzując kampanię w kolorze fuksji. Po dzień dzisiejszy mijając kobiety ubrane w ten kolor, uśmiechamy się do siebie tym naszym kobiecym wzmacniającym uśmiechem… Wybory przegrałam. Już w pierwszej turze. Jakże w tym trudnym momencie pomocną mi była moja świadomość liderska. Świadomość, że porażka to droga do rozwoju. Że mój komitet wyborczy to wyjątkowi ludzie, a więzi które powstały w ciągu tych kilku miesięcy będą trwały latami. Jak miło było mi usłyszeć, że dla moich kandydatów kampania była przygodą życia. W powyborczy poniedziałkowy wieczór od swoich ludzi otrzymałam tak ogromne i spektakularne wsparcie, że energia wróciła ze zdwojoną mocą. W momencie, gdy nadszedł wieczór i mogłam zamknąć się w domu i pogrążyć w czarnej rozpaczy stała się magia. Na moje podwórko zajechał rząd samochodów. To moje KGW i mieszkańcy wsi z wymalowanym banerem „Królowa jest tylko jedna – nasza Ala”, z podarunkami, szampanem, z przytulaniem, łzami i wpatrzeni we mnie jak w obrazek. Jak w swoją liderkę z krwi i kości. Za pół godziny przyjechały kolejne samochody z ludźmi z komitetu wyborczego, a żeby podnieść napięcie za kolejne pół godziny kolejne samochody… A wszyscy przyjechali po to, by usłyszeć moje zapewnienie, że nie odpuszczę, że będę dalej działać, że będę liderką, która wyznaczy nowe cele i poprowadzi naprzód. Wybory przegrane, ale nasza moc i energia trwają. Rano zwarta i gotowa do działania zrobiłam to, co do lidera należy. Lider nie zostawia swoich ludzi. A osoby, które weszły do rady gminy i powiatu potrzebowały mojego wsparcia w tworzeniu koalicji. Moje rozmowy, które miały zapewnić dobry układ koalicyjny moim dwóm radnym powiatowym pokazały, że jako komitet mamy jednak siłę. Kampania przeprowadzona profesjonalnie i bez oszczerstw pozwoliła, byśmy z moim kontrkandydatem – burmistrzem już po tygodniu siedzieli razem przy stole i układali plan na powiat. Sytuacja niezwykle trudna, bo 15 radnych pochodziło z 6 różnych komitetów, z czego 5 osób z jednego silnego komitetu. Przewaga tej piątki wydawała się przytłaczająca, ale tu znów liderskie doświadczenie wzięło górę. Nigdy nie odpuszczaj i walcz do końca! Umiejętność zjednoczenia w jednym wspólnym celu zaowocowała utworzeniem koalicji złożonej z pięciu różnych komitetów. Tak oto zostałam starostą spoza rady, z tylko dwoma swoimi radnymi! Prosto z sołtyski na starostę. Dziś po siedmiu miesiącach na urzędzie wiem, że moje doświadczenie z pracy społecznej, chęć do rozmów z każdym, otwartość i odwaga, doświadczenie z działalności w III sektorze są na tym stanowisku bezcenne i pozwalają działać poza schematami. A starosta-szef, który ufa pracownikom, dba o atmosferę w pracy, wzmacnia i wspiera w trudnych sytuacjach to zdecydowany powiew świeżości. Alicja Rymszewicz Czytaj dalej

Korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.

Zamknij